Pierwszy gol Njie daje Torino ciężko wywalczone zwycięstwo z Como, Polacy zeszli z boiska
Na Olimpico Grande Torino Granata wyszła na boisko w poszukiwaniu zwycięstwa, które po trzech porażkach z rzędu byłoby powiewem świeżości. Dzięki doskonałemu początkowi sezonu i spłaszczonej ligowej tabeli, Toro z trzema punktami wciąż mogło dołączyć do AC Milan w klasyfikacji. Po drugiej stronie jest Como, które właśnie zremisowało z Parmą i przegrało z Napoli, ale mogłoby wskoczyć w górne rejony w razie wzięcia pełnej puli w Turynie.
Sprawdź szczegóły meczu Torino - Como
We wczesnych fazach mecz był bardzo wyrównany, a obie drużyny badały się nawzajem, nie zadając sobie ciosów. Como jednak powoli przejmowało inicjatywę, a z czasem dominację na boisku, zmuszając Granatę do niższego ustawienia. Sytuacja wydawała się patowa, ale wynik mógł się otworzyć przez piłkę utraconą przez Coco i skradzioną przez Faderę. Ten chytrze strzelił na bramkę, ale Milinković-Savić był na posterunku i obronił.
Od 37. minuty Como musiało radzić sobie bez Sergiego Roberto, który doznał kontuzji i został zastąpiony przez Braunodera. Trzy minuty później Granata przebudziła się, gdy głęboką wrzutkę od Walukiewicza wykorzystał Adams, który zostawił za sobą Kempfa i dobił strzał Audero na bliższy słupek. Wszystko jednak na próżno, bo Szkot był na spalonym.
Przebudzenie Granaty
W drugiej połowie - już po zejściu Walukiewicza - Toro weszli na boisko bardziej zdeterminowani i parli do przodu, ponownie stwarzając zagrożenie za sprawą Che Adamsa, ale akcję przerwał faul w polu karnym samego Szkota. Następnie to Ricci wykorzystał wolną piłkę w polu karnym i trafił w słupek. Granata była już inną drużyną, a Como wydawało się być w tarapatach. Goldaniga uratował wynik, uprzedzając Sanabrię kilka kroków od bramki po odbiciu kolejnego strzału Adamsa, podczas gdy Audero musiał się napracować przy próbie Lazaro z bliskiej odległości, uwolnioną przez krosową piłkę Vojovody.
Seria okazji Granaty zakończyła się przebudzeniem Como, którzy ponownie stali się niebezpieczni dzięki Nico Pazowi. Do tego momentu był bez inspiracji, ale nagle wszedł i obsłużył Strefezzę. Milinković-Savić był ponownie gotowy na obronę.
Nico Paz ponownie przetestował refleks Milinkovicia-Savicia strzałem na bliższy słupek, który bramkarz Toro zdołał odbić na rzut rożny przy pomocy poprzeczki. Vanoli zdecydował się dokonać czwartej zmiany, wprowadzając Vlasicia za Tameze, podczas gdy Fabregas odpowiedział, wysyłając da Cunhę za Strefezzę.
Pierwszy raz Njie
W 75. minucie padł gol, który otworzył... i zamknął wynik. Braunoder popełnił błąd, gdy próbował główkować do Audero. Piłka była krótka, a Alieu Njie - wprowadzony dla wzmocnienia ofensywy za Linettego - doszedł i strzelił swojego pierwszego profesjonalnego gola w wieku 19 lat. Como próbowało nacierać w poszukiwaniu wyrównania, ale Milinković-Savić dokonał kolejnego cudu w ostatnich minutach i Granata zdołała utrzymać w domu bardzo cenne zwycięstwo. Dzięki temu sukcesowi drużyna Vanoliego przesunęła się w górę tabeli i dotarła do Milanu na piątym miejscu.