Heroiczne Udinese nie zatrzymało Interu, Nerazzurri gnają po tytuł
Inter Mediolan i Udinese są w tym sezonie niemal swoimi przeciwieństwami: Nerazzurri są bezlitośnie skuteczni, co dało im impet – najpewniej – na wagę Scudetto. Zebry wręcz przeciwnie, prezentują jeden z najbardziej bezbarwnych stylów gry, jakby chcąc nawiązać do swoich biało-czarnych barw w najgorszy możliwy sposób.
Prześledź komplet statystyk z meczu Udinese-Inter
Choć Udinese w poniedziałkowym meczu Serie A było gospodarzem, to nie tylko na trybunach (dobrych kilka tysięcy fanów z Mediolaniu) do głosu dochodził przede wszystkim Inter. Miejscowi mieli niewiele ponad 20 procent posiadania piłki, która lawirowała głównie wokół ich pola karnego.
I tylko wpaść nie mogła: Pavard i dwukrotnie Calhanoglu nie byli w stanie pokonać Okoye w bramce, który zresztą pozostawał jak skała do przerwy. Nieoczekiwanie Bianconeri nie tylko doczekali do przerwy bez straty gola, oni jeszcze zdołali ośmieszyć liderów włoskiej ligi. W 40. minucie Lazar Samardzić posłał uderzenie, po którym piłka spacerowym tempem wturlała się do bramki, jedynie obserwowana przez czterech zawodników Interu i piątego Sommera na linii bramkowej.
Nerazzurri rzucili się do ataku jeszcze przed przerwą i Lautaro Martinez był bliski powodzenia. Nie przeszło przez Madukę Okoye. Po przerwie Inter rzucił się zatem do błyskawicznego odrabiania strat i gola przyjezdni fetowali już po 47 minutach. Carlos Augusto zerkał na liniowego i początkowo był autorem gola, po czym nie był... jak nie chorągiewka, to VAR pozbawił go bramki. Liderzy tabeli nie spoczęli i wypracowali kilka minut później rzut karny, który skutecznie na gola zamienił Calhanoglu.
Równowaga z zespołem z ogona to dla Interu za mało, a jednak o kolejne klarowne sytuacje było wyjątkowo trudno, przy zdeterminowanej destrukcji ze strony Udinese. Ba, w 65. minucie Hassane Kamara prawie zaliczył asystę – Mychitarian końcem buta zdjął piłkę z nogi Thauvina i wybił poza boisko.
Wspomniany Thauvin niech posłuży za przykład ofiarności Zebr: już po wykorzystaniu limitu zmian (w 82. minucie z urazem zszedł Sandi Lovrić) francuski napastnik przez ponad 10 minut kuśtykał z kontuzją i próbował pomagać swojej drużynie. Z kulawym snajperem Udine nie myślało już o konstruowaniu ataków, pracując na utrzymanie i tak sensacyjnego wyniku. I na swój sposób żal było oglądać gospodarzy pokonanych w 95. minucie. Strzał Lautaro zdołał na słupek sparować Okoye, ale do piłki dopadł jeszcze Frattesi i przepchnął ją za linię.