Bologna traci miejsce na podium Serie A po porażce z Genui
Na koniec sezonu pewna gry w Lidze Mistrzów Bologna przyjechała na kultowy stadion Marassi w Genui, by zmierzyć się z pewną utrzymania Genoą. Miejscowi, wspierani przez niesłychany tumult pełnych trybun, od pierwszych minut odważnie ruszyli na faworytów. Szansą dla gospodarzy był przede wszystkim eksperymentalny skład, w którym nie było żadnego z Polaków.
Sprawdź komplet statystyk meczu Genoa - Bologna
Odważna i szybka gra mogła podobać się od pierwszych minut, a stadion oszalał z radości jeszcze przed kwadransem meczu, gdy Rusłan Malinowski strzałem ze skraju pola karnego pokonał Federico Ravaglię. Atmosfera stała się jeszcze gęstsza, gdy fani uczcili gola pirotechniką, a Genoa napierała dalej. W 27. minucie obrona Bologny zaspała i do sytuacji strzeleckiej doszedł Thorsby, ale uderzenie z ostrego kąta zatrzymał golkiper przyjezdnych.
Najlepszą w pierwszej połowię sytuację dla Bologny stworzył bardzo aktywny Giovanni Fabbian moment przed strzałem Thorsby’ego, ale piłka po słupku wyszła poza boisko.
Thiago Motta wyraźnie wpłynął na swoich piłkarzy w szatni i w pierwszych minutach po wyjściu na drugą połowę Bologna miała szansę wyrównać. Ponownie jednak nie minął nawet kwadrans, a świętowała Genoa. Tym razem Albert Gudmundsson wypuścił Vitinhę, a ten lekko podciął piłkę nad wychodzącym z bramki Ravaglią.
Z dwiema bramkami straty trener Bologny nie zwlekał: wprowadził Kacpra Urbańskiego i Jensa Odgaarda, kilka minut później jeszcze Jespera Karlssona. Zmiany nie na wiele się zdały – Bologna prezentowała co prawda wyższą kulturę gry, ale kompletnie nie była w stanie zagrozić bramce genueńczyków. Ci za to mogli podnieść prowadzenie tuż przed końcem, gdy wprowadzony w końcówce rezerwowy bramkarz Bagnolini popełnił fatalny błąd. Gudmundsson przestrzelił, powtórzył to następnie w ostatniej akcji meczu.