Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Skandal wokół finału Pucharu Grecji. Może odbyć się w Sosnowcu

Michał Karaś
W 2019 roku PAOK triumfował na pustym stadionie olimpijskim w Atenach.
W 2019 roku PAOK triumfował na pustym stadionie olimpijskim w Atenach.Profimedia
Do meczu zostały tylko dwa tygodnie, a wciąż nie wiadomo, gdzie miałby się odbyć. Wyczerpały się opcje w Grecji, odpadł Cypr, a nawet Australia, Anglia i Niemcy. Tymczasem grecka federacja rozmawia z władzami Sosnowca, by odbyć ten mecz na nowym stadionie w Zagłębiu Dąbrowskim.

Na 24 maja zaplanowano finał Pucharu Grecji, w którym zmierzą się ze sobą AEK Ateny i PAOK Saloniki. Dwa wielkie kluby z rzeszami kibiców w całej Grecji i które w finale spotykają się regularnie (w okresie 2017-19 wszystkie trzy finały rozegrały się między nimi).

Ale także dwa kluby, które bardzo jasno zażądały neutralnego gruntu dla tego pojedynku. AEK nie chciał zgodzić się na grę w Salonikach, a PAOK w Atenach, gdzie rozgrywał już niejeden finał. Dlatego od chwili awansu obu finalistów 13 kwietnia helleńska federacja piłkarska (EPO) ma bardzo poważny ból głowy.

Mecz niemożliwy do zabezpieczenia?

Padły propozycje stadionów w Wolos czy Larisie, ale żaden z nich nie przeszedł inspekcji sprawdzającej potencjalne zabezpieczenie meczu. Bo, poza neutralnością gruntu, kluczowy problem to zabezpieczenie pojedynku, w którym spodziewane jest podwyższone ryzyko wystąpienia zachowań chuligańskich.

Zanim jeszcze doszło do wyłonienia finalistów, EPO próbowała sprawdzić, czy da się rozegrać finał Pucharu Grecji na Cyprze. Nic z tego, tamtejsza policja kategorycznie zaprotestowała. Nawet bez udziału widzów była to propozycja nie do przyjęcia. Rzecznik prasowy cypryjskiej policji Christos Andreou potwierdził wczoraj dla portalu Kerkida.net, że nie ma mowy o takiej imprezie.

"Oficjalnie nawet nie dostaliśmy takiego zapytania, informacje mamy z mediów. Ale muszę powiedzieć, że trzymamy się naszego stanowiska, które uwzględnia nawet okoliczność gry bez udziału widzów. Stanowisko policji jest negatywne, sprawa zamknięta" – skwitował rzecznik.

Zdesperowani działacze EPO zdradzili, że analizowane były m.in. stadiony w Anglii, Niemczech i odległej Australii, ale żadna z tych opcji nie okazała się realna. W patowej sytuacji dopatrują się spisku z udziałem władz i właścicieli klubów.

"Kibice AEK i PAOK-u, a także szersza publiczność powinni wiedzieć, że EPO staje w obliczu zorganizowanej i sterowanej próby zablokowania finału Pucharu Grecji pod pretekstem zapobiegania przemocy. Wszelkie wysiłki włożymy w organizację tego finału na neutralnym gruncie i nawet jeśli obstrukcjoniści będą dalej działać, finał się odbędzie" – brzmiało oświadczenie z zeszłej środy, tłumaczone przez Associated Press.

Mieli ogłosić, ale jeszcze rozmawiają. Z Sosnowcem!

Wczoraj w Atenach doszło do kryzysowego zebrania EPO, podczas którego upoważniono prezesa związku, by bezpośrednio konsultował z klubami potencjalne miejsce finału. W Grecji spodziewano się, że właśnie 8 maja zostanie ujawniona arena meczu, w końcu zostały już tylko dwa tygodnie z niewielkim okładem. Nic z tego, dziś po południu EPO poinformowało, że decyzja zapadnie dopiero 12 maja, na 12 dni przed meczem.

I sensacyjnym efektem tej decyzji może być przeniesienie meczu do Polski. Jak potwierdził tuż przed 19:00 prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński, mecz pomiędzy AEK Ateny i PAOK-iem Saloniki może odbyć się na stadionie otwartym niewiele ponad miesiąc temu.

Arena piłkarska w ramach kompleksu ArcelorMittal Park mieści 12 tysięcy widzów, ale w pojedynku między ekipami z Grecji miałaby być pusta, z wyjątkiem jedynie dziennikarzy i gości reprezentujących oba kluby na trybunie głównej. Chęciński przyznał, że rozmowy trwają od kilku dni. Z kolei serwis Meczyki.pl ustalił, że PZPN wydał zgodę na organizację tej imprezy.