Tottenham za późno wrócił do gry, Liverpool ucieszył Anfield wygraną 4:2
Liverpool nieco na własne życzenie nie dotrzymał kroku rywalom z City i Arsenalu, dlatego przed niedzielnym meczem z Tottenhamem trudno było dziwić się znakowi zapytania nad wynikiem.
Sprawdź komplet statystyk meczu Liverpool - Tottenham
The Reds na Anfield od pierwszych minut sprawiali wrażenie żądnych rehabilitacji w oczach swoich kibiców, nie pozwalając Kogutom na oddanie żadnego celnego uderzenia przed przerwą. Sami z kolei szukali okazji na pokonanie Vicario raz za razem, a wynik udało się otworzyć po kwadransie, gdy długą piłkę od Gakpo z bliska w bramce umieścił Mohamed Salah.
Przewaga bramkowa wydawała się nazbyt skromna w obliczu dominacji Liverpoolu na boisku i w ostatniej minucie pierwszej części udało się to poprawić. Mocne uderzenie Salaha Vicario obronił, ale wypuścił piłkę przed siebie, gdzie Andrew Robertson dobił skutecznie.
Dobił zresztą również Koguty, ponieważ po zmianie stron nie było widać energii na powrót do walki. Zresztą, gospodarze dobili londyńczyków szybko, ponieważ piłkę od Elliotta już w 50. minucie na trzeciego gola zamienił Gakpo. Nie minął kwadrans drugiej połowy, a było już 4:0, tym razem po fenomenalnym uderzeniu Elliotta z ok. 20 metrów w samo okienko.
Choć w drugiej połowie Spurs wreszcie zaczęli zagrażać Alissonowi, to golkiper długo trzymał się dzielnie. Najpierw wybronił uderzenie Brennana Johnsona w 50. minucie, ale na niecałe 20 minut przed końcem meczu lonndyńskie Koguty zaczęły dziobać! Johnson w 71. minucie dograł do Richarlisona, a ten trąceniem zapewnił 1:4. Brazylijczyk został również asystentem chwilę później, gdy po jego dograniu Heung-Min Son zmniejszył stratę do dwóch goli.
Salah miał na 10 minut przed końcem wymarzoną okazję na podcięcie skrzydeł przyjezdnym, ale zbłąkana piłka lądująca pod jego nogami zaskoczyła również Egipcjanina. Przestrzelił minimalnie z paru metrów. Richarlison mógł podnieść temperaturę w 87. minucie, ale zamiast gola kontaktowego oglądaliśmy świetną interwencję Alissona. Mecz zamknął nieuznany gol Salaha (spalony).