Sensacyjne porażki Arsenalu i Manchesteru City. Liverpool nowym liderem Premier League
Kanonierzy przyjechali do Newcastle w poszukiwaniu punktów, które pozwoliłyby im utrzymać kontakt z czołówką, a przede wszystkim prowadzącym w tabeli Manchesterem City. Nic dziwnego, że podopieczni Mikela Artety jako pierwsi ruszyli do ofensywy, szybko przenosząc grę pod pole karne przeciwnika.
Sygnał do ataku dał Bukayo Saka. W 11. minucie angielski skrzydłowy otrzymał podanie przed szesnastką rywali i natychmiast zdecydował się na płaski strzał, jednak piłka o centymetry minęła słupek bramki strzeżonej przez Nicka Pope'a. Niewykorzystana szansa zemściła się niemal błyskawicznie...
Już w kolejnej akcji prawą stroną boiska pomknął Anthony Gordon, który w pełnym biegu posłał precyzyjne dośrodkowanie w pole karne. Tam czekał już Aleksander Isak - szwedzki napastnik urwał się spod opieki obrońców i równie dokładnym uderzeniem głową pokonał Davida Rayę.
Gracze Arsenalu szybko ruszyli do odrabiania strat, ale przed przerwą nie mogli przedrzeć się przez solidną defensywę Srok. Kolejną okazję znów zmarnował Saka, a po nim Mikel Merino. Strzał głową pierwszego okazał się niecelny, a uderzenie drugiego zostało zablokowane.
Chwilę po wznowieniu gry w drugiej odsłonie prowadzenie gospodarzy mógł podwyższyć Joe Willock, który otrzymał idealne podanie od Gordona, ale były napastnik Arsenalu przegrał pojedynek z bramkarzem.
Ta sytuacja podziałała na The Gunners mobilizująco i w dalszej części to oni przejęli inicjatywę. Swoje szanse mieli Declan Rice czy Leandro Trossard, ale oni również zostali powstrzymani przez defensywę Newcastle. Trener Arteta postanowił zareagować, wpuszczając na boisko Oleksandra Zinchenkę, Gabriela Jesusa czy Bena White'a.
Rezerwowi zawodnicy wnieśli sporo ożywienia. W ostatniej fazie rywalizacji trwało oblężenie bramki Newcastle, a w samej końcówce doskonałą szansę na wyrównanie zmarnował Rice, który z bliskiej odległości główkował obok słupka. Mimo pięciu doliczonych minut Kanonierom nie udało się trafić do siatki, a sobotnia porażka jest ich drugą wyjazdową przegraną z rzędu i drugą w tym sezonie (w 8. kolejce z Bournemouth 0:2). Cały mecz na ławce rezerwowych przesiedział Jakub Kiwior.
Porażka City i nowy lider
Bournemouth jeszcze nigdy nie wygrało z Manchesterem City w Premier League (0-14-14), podczas gdy Cityzens mają za sobą 32 mecze bez porażki. Wszystko ma swój koniec i to potwierdziło się w sobotnie popołudnie. The Cherries objęli prowadzenie dzięki trafieniu Antoine Semenyo, a zwycięską bramkę zdobył brazylijski napastnik Evanilson. Były piłkarz FC Porto zdobył bramkę po raz trzeci w tym sezonie. Chorwacki obrońca Joško Gvardiol jedynie skorygował końcowy wynik.
Turecki piłkarz Ferdi Kadıoğlu został dziesiątym strzelcem Brighton w tym sezonie ligowym, żadna inna drużyna nie osiągnęła dotychczas takiego wyniku. Ale Liverpool odwrócił wynik w ciągu trzech minut. Zwycięską bramkę zdobył Mohamed Salah, który w ostatnich 15 meczach PL miał udział przy 16 golach (10+6) przeciwko temu rywalowi. The Reds wyprzedzają Manchester City o dwa punkty w tabeli.