Mendy: Sterling, Bernardo Silva i Mahrez pożyczyli mi pieniądze, na klub nie mogłem liczyć
Mendy domaga się 11,5 miliona funtów (13,8 miliona euro) niezapłaconego wynagrodzenia od mistrzów Premier League, którzy przestali mu płacić po tym, jak został oskarżony o gwałt i napaść na tle seksualnym w 2021 roku.
Były reprezentant Francji został uznany za niewinnego sześciu zarzutów gwałtu i jednej napaści na tle seksualnym w styczniu 2023 r., ale ta sama ława przysięgłych nie była w stanie wydać werdyktu w sprawie kolejnego gwałtu i jednego usiłowania gwałtu.
Po ponownym procesie Mendy został uznany za niewinnego obu zarzutów.
Mendy, który dołączył do City z Monako za 62 miliony euro w 2017 roku, został zwolniony przez klub w czerwcu 2023 roku po wygaśnięciu kontraktu.
W dokumentach sądowych udostępnionych trybunałowi pracy w Manchesterze stwierdzono, że Mendy'emu "szybko zabrakło pieniędzy" i musiał sprzedać swoją rezydencję w Cheshire, aby pokryć opłaty prawne, rachunki i alimenty na dzieci po wstrzymaniu wypłaty.
"Z trudem płaciłem alimenty, czułem się okropnie" - powiedział piłkarz w zeznaniu.
Francuski zawodnik ujawnił również, że Bernardo Silva był jednym z graczy, którzy mu pomogli.
"Raheem Sterling, Bernardo Silva i Riyad Mahrez pożyczyli mi pieniądze, aby pomóc mi zapłacić opłaty prawne i utrzymać rodzinę".
Mendy, który obecnie gra we francuskiej drużynie Ligue 2 Lorient, twierdził, że został zapewniony przez wysokiego rangą pracownika City, że otrzyma zaległe wynagrodzenie, gdy tylko zostanie oczyszczony z zarzutów.
Klub nadal płacił Mendy'emu 500 000 funtów (600 000 euro) miesięcznie po jego pierwszym aresztowaniu w listopadzie 2020 roku, ale angielski emblemat argumentował, że nie musiał tego robić po zawieszeniu Mendy'ego, ponieważ obrońca nie mógł wypełniać swoich obowiązków jako zawodnik.
"W żadnym momencie Manchester City nie przeprosił mnie ani nawet nie przyznał, że ich działania prawie kosztowały mnie życie" - dodał Mendy w swoim oświadczeniu.
"Uważam, że słuszne i właściwe jest wypłacenie mi pensji, którą zarobiłbym, gdybym nie został fałszywie uwięziony za przestępstwa, których nie popełniłem"- podsumował.
Oczekuje się, że rozprawa w sądzie pracy potrwa dwa dni.