Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Sobota z Ekstraklasą: Wejście smoka Wolsztyńskiego w Mielcu. Raków pokonał Radomiaka

Zaktualizowany
Raków ponownie zachował czyste konto i wygrał w Radomiu
Raków ponownie zachował czyste konto i wygrał w RadomiuPressFocus / ddp USA / Profimedia
Fani Ekstraklasy w sobotę na pewno nie będą się nudzić, bo czekają na nich aż cztery mecze. Zaczęliśmy w Mielcu meczem drużyn, które walczą o utrzymanie. W starciu Stali z Lechią było dużo emocji, a decydujące trafienie w doliczonym czasie zanotował Wolsztyński, który zdobył gola 40 sekund po wejściu na murawę. Raków wygrał 2:0 w Radomiu w 300. meczu Marka Papszuna na ławce ekipy z Częstochowy. Czekają nas jeszcze mecze Górnika z Zagłębiem, a dzień zakończymy w Poznaniu pojedynkiem Lecha z Motorem.

Lech Poznań – Motor Lublin (20:15)

Górnik Zabrze – Zagłębie Lubin (17:30)

Radomiak Radom – Raków Częstochowa (0:2)

Początek meczu Radomiaka z Rakowem na pewno nie był tak interesujący, jak w pojedynku Stali z Lechią. Gra toczyła się głównie w środku boiska, a żadna z drużyn nie stworzyła dogodnej sytuacji do strzelenia gola. Najlepszą okazję goście mieli w 26. minucie, kiedy Jean Carlos zagrał piłkę w pole karne, ale strzał Frana Tudora został zablokowany. Radomiak jeszcze przed upływem trzydziestu minut miał już dwie żółte kartki, obie zobaczyli boczni obrońcy. 

Raków objął prowadzenie w 33. minucie. Podopieczni Marka Papszuna długo wymieniali podania, Fran Tudor znakomicie wypuścił Amayawa, który wyłożył piłkę do Iviego Lopeza, a Hiszpan dał prowadzenie swojej drużynie. W 41. minucie Ameyaw zdecydował się na strzał z dystansu, ale skuteczną interwencją popisał się Maciej Kikolski.

Jarosław Przybył miał sporo pracy z graczami Radomiaka, którzy grali ostro i jeszcze przed przerwą kartkę dostał Raphael Rossi. Był to trzeci obrońca gospodarzy upomniany przez arbitra w pierwszej części. W doliczonym czasie Jarosław Przybył popełnił błąd, nie odgwizdując rzutu wolnego dla Radomiaka, a za moment zakończył połowę.

Drugą połowę lepiej zaczął Radomiak, ale brakowało konkretów. Najgroźniej było po strzale Zie Ouattara, który zdecydował się na próbę z dystansu, piłka zmieniła lot piłki po odbiciu od Kochergina i musiał interweniować Trelowski. W 65. minucie żółtą kartę za wymuszenie rzutu karnego dostał Roberto Alves, mimo że był delikatnie popychany, nie na rzut karny, ale też nie na upomnienie. Wcześniej kartkę dostał też Mosór za obalenie Grzesika. 

W kolejnych minutach Radomiak próbował zagrozić bramce Rakowa, ale brakowało konkretów pod bramką Trelowskiego. W 81. minucie Alves mógł doprowadzić do remisu, ale jego strzał został zablokowany przez Arsenica, a po rzucie rożnym przewrotką uderzał Donis, jednak prosto w ręce Trelowskiego. 

Pomeczowe oceny zawodników
Pomeczowe oceny zawodnikówFlashscore

Henrique w 86. minucie znakomicie uderzył głową, ale ponownie dobrze interweniował Trelowski. Radomiak po rzucie rożnym powinien doprowadzić do wyrównania, jednak Leandro przegrał pojedynek z bramkarzem Rakowa, a chwilę później Diaz zmarnował dogodną sytuację do podwyższenia prowadzenia dla gości.

Radomiak nie wykorzystał swoich szans, a Raków zwieńczył dzieła w doliczonym czasie gry. Vladyslav Kochergin zdecydował się na strzał zza pola karnego i zdobył pięknego gola na 2:0.

Marek Papszun zwycięstwem uczcił swój 300. mecz na ławce trenerskiej Rakowa Częstochowa, który przesuwa się na pozycję wicelidera. 

Stal Mielec – Lechia Gdańsk (2:1)

Stal mogła rozpocząć strzelanie już w pierwszej minucie, ale Maciej Domański z dystansu uderzył w słupek, Lechia szybko odpowiedziała. Goście w trzeciej minucie wyprowadzili kontrę, bardzo długo piłkę prowadził Bogdan Viunnyk, który wygrał pojedynek z Mateuszem Matrasem i następnie wyłożył piłkę do Maksyma Khlana, a ten umieścił ją w siatce, jednak sędzia Sebastian Krasny po konsultacji VAR zdecydował się gola nie uznać trafienia, ponieważ stwierdził, że Viunnyk wcześniej faulował.  

Spotkanie było bardzo otwarte. Piłka ponownie znalazła się w siatce Stali w dziewiątej minucie po uderzeniu piętą Viunnyka, ale Ukrainiec był na zdecydowanym spalonym. Po okresie, w którym działo się mniej, to Stal Mielec powinna wyjść na prowadzenie w 23 minucie, ale strzał Shkurina z kilku metrów został obroniony przez Szymona Weiraucha. 

Jednak to Lechia objęła prowadzenie, można powiedzieć, że do trzech razy sztuka, bo tym razem w końcu goście zgodnie z przepisami umieścili piłkę w bramce. Maksym Khlan zagrał mocną piłkę w pole karne, a tam idealnie nogę dostawił Dominik Piła, strzelając debiutanckiego gola w Ekstraklasie.  

Stal przycisnęła i była blisko sukcesu w 42. minucie, kiedy uderzał Dadok, piłkę zablokował Bujar Pllana, a po jego interwencji piłka trafiła w słupek. 

Gospodarze od początku drugiej połowy szukali wyrównującego trafienia, ale co rusz marnowali sytuacje. Najbliżej gola byli w 50. minucie. Krykun minął bramkarza Lechii, jednak zanotował okropne pudło, kiedy z kilku metrów nie trafił do pustej bramki.  

Stal kolejną rewelacyjną sytuację miała w 57. minucie, ale Elias Olsson wybił strzał Marvina Sengera z pustej bramki. Gospodarze wywalczyli z tej akcji rzut rożny i w końcu trafili do siatki. Gettinger dośrodkował, mieliśmy małe zamieszanie w polu karnym, które wykorzystał Piotr Wlazło i mocnym strzałem pokonał Weiraucha. 

Kolejne minuty przyniosły okazje na trafienia z obu stron, ale wynik wciąż nie ulegał zmianie. Stal przycisnęła w ostatnich minutach, ale seria rzutów rożnych nie dała spodziewanego efektu. Gospodarze dominowali, jednak nie mogli znaleźć trafienia. Zmieniło to dopiero wejście Łukasza Wolsztyńskiego, który ruszył na murawę w doliczonym czasie i 40 sekund później zanotował decydujące trafienie, dające zwycięstwo Stali w Mielcu, która była bardzo nieskuteczna, ale zasłużyła na trzy punkty. 

Janusz Niedźwiedź notuje znakomite wejście do Stali Mielec, zdobywając siedem na dziewięć możliwych punktów po przejęciu drużyny, a Stal wydostała się ze strefy spadkowej.

Stal dominowała w meczu z Lechią, co potwierdzają statystyki
Stal dominowała w meczu z Lechią, co potwierdzają statystykiFlashscore