Lech Poznań – Motor Lublin (20:15)
Górnik Zabrze – Zagłębie Lubin (17:30)
Radomiak Radom – Raków Częstochowa (14:45)
Stal Mielec – Lechia Gdańsk (2:1)
Stal mogła rozpocząć strzelanie już w pierwszej minucie, ale Maciej Domański z dystansu uderzył w słupek, Lechia szybko odpowiedziała. Goście w trzeciej minucie wyprowadzili kontrę, bardzo długo piłkę prowadził Bogdan Viunnyk, który wygrał pojedynek z Mateuszem Matrasem i następnie wyłożył piłkę do Maksyma Khlana, a ten umieścił ją w siatce, jednak sędzia Sebastian Krasny po konsultacji VAR zdecydował się gola nie uznać trafienia, ponieważ stwierdził, że Viunnyk wcześniej faulował.
Spotkanie było bardzo otwarte. Piłka ponownie znalazła się w siatce Stali w dziewiątej minucie po uderzeniu piętą Viunnyka, ale Ukrainiec był na zdecydowanym spalonym. Po okresie, w którym działo się mniej, to Stal Mielec powinna wyjść na prowadzenie w 23 minucie, ale strzał Shkurina z kilku metrów został obroniony przez Szymona Weiraucha.
Jednak to Lechia objęła prowadzenie, można powiedzieć, że do trzech razy sztuka, bo tym razem w końcu goście zgodnie z przepisami umieścili piłkę w bramce. Maksym Khlan zagrał mocną piłkę w pole karne, a tam idealnie nogę dostawił Dominik Piła, strzelając debiutanckiego gola w Ekstraklasie.
Stal przycisnęła i była blisko sukcesu w 42. minucie, kiedy uderzał Dadok, piłkę zablokował Bujar Pllana, a po jego interwencji piłka trafiła w słupek.
Gospodarze od początku drugiej połowy szukali wyrównującego trafienia, ale co rusz marnowali sytuacje. Najbliżej gola byli w 50. minucie. Krykun minął bramkarza Lechii, jednak zanotował okropne pudło, kiedy z kilku metrów nie trafił do pustej bramki.
Stal kolejną rewelacyjną sytuację miała w 57. minucie, ale Elias Olsson wybił strzał Marvina Sengera z pustej bramki. Gospodarze wywalczyli z tej akcji rzut rożny i w końcu trafili do siatki. Gettinger dośrodkował, mieliśmy małe zamieszanie w polu karnym, które wykorzystał Piotr Wlazło i mocnym strzałem pokonał Weiraucha.
Kolejne minuty przyniosły okazje na trafienia z obu stron, ale wynik wciąż nie ulegał zmianie. Stal przycisnęła w ostatnich minutach, ale seria rzutów rożnych nie dała spodziewanego efektu. Gospodarze dominowali, jednak nie mogli znaleźć trafienia. Zmieniło to dopiero wejście Łukasza Wolsztyńskiego, który ruszył na murawę w doliczonym czasie i 40 sekund później zanotował decydujące trafienie, dające zwycięstwo Stali w Mielcu, która była bardzo nieskuteczna, ale zasłużyła na trzy punkty.
Janusz Niedźwiedź notuje znakomite wejście do Stali Mielec, zdobywając siedem na dziewięć możliwych punktów po przejęciu drużyny, a Stal wydostała się ze strefy spadkowej.