Reklama
Reklama
Reklama
Więcej
Reklama
Reklama
Reklama

Sobota z Ekstraklasą: Legia i Górnik dzielą się punktami, Śląsk tkwi na dnie

Zaktualizowany
Sobota z Ekstraklasą: Legia i Górnik dzielą się punktami, Śląsk tkwi na dnie
Sobota z Ekstraklasą: Legia i Górnik dzielą się punktami, Śląsk tkwi na dnieČTK / imago sportfotodienst / Pawel Bejnarowicz
Marek Papszun zaskoczył wstawieniem go do pierwszego składu, a Ivi Lopez zrewanżował się golem i asystą przy obu golach Rakowa przeciwko Puszczy. W drugim sobotnim meczu przyjaźń na trybunach, ale na boisku walka Motoru ze Śląskiem była zaciekła i gospodarze wygrali. Zwieńczeniem sobotnich zmagań miał być klasyk pomiędzy Legią i Górnikiem, ale podział punktów i gra rozczarowały.

Legia Warszawa – Górnik Zabrze (1:1)

To nie tylko 134. ligowy klasyk, ale też mecz drużyn dramatycznie potrzebujących sukcesu. Legia przegrała dwa ostatnie mecze ligowe, a Górnika pokonywało kolejno dwóch beniaminków, odpadł też z Pucharu Polski. Na domiar złego, Trójkolorowi już po kilku minutach stracili Manu Sancheza, który zszedł z kontuzją. Objęli za to nieoczekiwanie prowadzenie już w 10. minucie, ponieważ Erik Janza z rzutu wolnego trafił w rękę wystawioną w polu karnym przez Luquinhasa. Do wapna podszedł Kamil Lukoszek i bezlitośnie pokonał zmylonego Kacpra Tobiasza

Przez całą pierwszą połowę Górnik oddał jeszcze tylko jeden strzał w kierunku golkipera Legii, ale większe kłopoty w ofensywie mieli miejscowi, którzy przez pół godziny byli w stanie zamykać przyjezdnych i jednocześnie nie mogli przebić się do bramki Szromnika. Dopiero w ostatnim kwadransie pierwszej połowy przewaga stołecznej drużyny stała się bardzo wyraźna i udało się ją udokumentować po rzucie rożnym. Vinagre wrzucił piłkę przed bliższy słupek, a tam Pankov idealnie odbił ją głową na drugi koniec bramki, gdzie Szromnik nie miał szans sięgnąć. Przerwa przyszła jak wybawienie dla zabrzan, którzy byli coraz bardziej osaczeni przy Łazienkowskiej.

Po powrocie z szatni Wojskowi próbowali odnaleźć zbudowany wcześniej impet i przez dobry kwadrans trzymali przyjezdnych z dala od swojej bramki. Sami nie zbliżyli się jednak do prowadzenia i z czasem Trójkolorowi odzyskali ochotę na niespodziankę. Erik Janza został zablokowany, na 10 minut później tak samo skończył się strzał Lukasa Podolskiego. Ani indywidualne wysiłki, ani wprowadzanie kolejnych zawodników nie zmieniały sytuacji, a mecz zakończył się gwizdami publiczności przy Łazienkowskiej. Remis 1:1 oznacza, że obie drużyny są bliżej środka niż góry tabeli.

Statystyki meczu Legia - Górnik
Statystyki meczu Legia - GórnikFlashscore

Motor Lublin – Śląsk Wrocław (2:1)

Drugi z sobotnich pojedynków nie zwiastował fajerwerków: obie drużyny cechuje w obecnym sezonie niemoc strzelecka, potwierdzona ujemnym bilansem bramkowym. Choć na trybunach był to mecz przyjaźni, to na boisku zdecydowanie z pazurem chcieli rozpocząć gospodarze. Podopieczni trenera Stolarskiego przyzwyczaili do ambitnej gry i wysokiej intensywności, niestety wciąż brakowało dobrego ostatniego kontaktu. 

Duet SamperCaliskaner siał spore spustoszenie na lewej flance, jeden z nielicznych celnych strzałów na bramkę oddał Ndiaye, ale jego energii z ostatnich meczów nie było widać. Motorowcy zdążyli zbudować 10 ataków zanim Śląsk posłał na bramkę Brkicia pierwszy zwieńczony strzałem. Za to od razu było niebezpiecznie. Na 10 minut przed przerwą Jakub Świerczok uderzył z dystansu, bramkarz wybił, a dobitka Schwarza poleciała w słupek. Do trzech razy sztuka? Nie, Świerczokowi wystarczyły dwie próby. W 44. minucie Samiec-Talar wypuścił kolegę doskonałym podaniem, a napastnik trącił piłkę nad interweniującym bramkarzem na wagę prowadzenia.

Fani beniaminka musieli być sfrustrowani, gdy po powrocie sytuacja jeszcze się pogorszyła. Ich piłkarze nie dochodzili do żadnego strzału, Wojskowi za to szukali drugiej bramki. Weszli więc Christopher Simon i Ceglarz, a po chwili udało się pierwszy raz postraszyć Leszczyńskiego. Kolejne próby rozbijały się już o obrońców ekipy Jacka Magiery, ale raz się pomylili: w 83. minucie do górnej piłki ruszyło dwóch obrońców, ale doszedł Simon i głową strącił futbolówkę za linię bramkową. Moment później próbował zaskakującego uderzenia z dystansu i piłka świsnęła obok słupka. Motor siadł na swoich gościach i do ostatnich sekund walczył o pełną pulę. Wydawało się, że musi być remis, ale Marek Bartos niesamowitym strzałem z wolnego dał 2:1. Było już po czasie, sędzia nie pozwolił wznowić gry, wicemistrzowie Polski wciąż na ostatnim miejscu! 

Statystyki meczu Motor - Śląsk
Statystyki meczu Motor - ŚląskFlashscore

Raków Częstochowa – Puszcza Niepołomice (2:0)

Obie drużyny potrafią skutecznie zabić emocje w meczu i są znane ze skutecznej defensywy, ale w sobotę chciały pokazać bardziej efektowną grę. W mniej niż pół minuty Władysław Koczergin sprawdził refleks debiutującego w bramce Michała Perchela. Intensywną grę z walki wręcz na tę sportową ukierunkował dwiema kartkami sędzia Kos, a najlepszą okazję Puszczy w pierwszej połowie miał Jin-Hyun Lee, który bezpośrednio z wolnego obił poprzeczkę bramki Trelowskiego. Po drugiej stronie gorąco zrobiło się w 21. minucie, gdy Jean Carlos Silva huknął w słupek, a po nim próbowali dobijać kolejno Ivi Lopez, Gustav Berggren i Koczergin, wszyscy blokowani przez ścianę obrony Żubrów.

Właśnie wspomniany Lopez – pierwszy raz w wyjściowym składzie od prawie półtora roku – okazał się kluczowy dla losów meczu. Gdy Perchel świetnie wybił groźne uderzenie Amorima, Lopez podał do Jeana Carlosa, który wepchnął futbolówkę przy dalszym słupku. Z kolei na siedem minut przed przerwą Lopez podszedł do wykonania rzutu wolnego i, jak za swoich najlepszych lat, wpakował piłkę pod poprzeczkę, powodując gromkie okrzyki na swoją cześć i roniąc kilka łez. Co prawda Hiszpan musiał zejść po godzinie na boisku, ale przypomniał, dlaczego jego nazwisko było tak istotne dla gry Medalików.

Żubry próbowały bardzo szybko odrobić stratę po przerwie, udało się nawet oszukać Trelowskiego, ale liniowy natychmiast pokazał spalonego. I to był ostatni solidny atak Puszczy na bramkę Medalików na bardzo długo. Widowisko straciło znacząco na urodzie i tempie, Raków nieco zbladł pod względem organizacji gry i stracił pazur w ofensywie. Nie stracił za to gola, dowożąc wynik i wskakując - choćby tymczasowo - na fotel wicelidera.

Statystyki meczu Raków - Puszcza
Statystyki meczu Raków - PuszczaFlashscore