Lechia Gdańsk - Widzew Łódź (na żywo od 20:30)
GKS Katowice - Pogoń Szczecin (3:1)
W meczu dwóch bardzo ofensywnych i grających z dużą intensywnością drużyn to gospodarze z Bukowej rozpoczęli znacząco lepiej. GieKSa wprawdzie długo nie mogła otworzyć wyniku, ale już w 7. minucie czujne odegranie Zrelaka do Kowalczyka pozwoliło temu drugiemu uderzyć blisko okienka, którego broniła wyciągnięta rękawica Cojocaru. Jeszcze bliżej gola wydawał się niecałe 20 minut później Wahan Biczachczjan, którego uderzenie z dystansu – po rykoszecie – obiło poprzeczkę bramki Kudły. W ostatni kwadrans pierwszej połowy katowiczanie weszli ze świetnie wyprowadzoną akcją przez Bartosza Nowaka, w której Marten Kuusk zza pola karnego znalazł Arkadiusza Jędrycha, a ten nie dał szans Valentinowi Cojocaru i zapewnił prowadzenie.
Choć szczecinianie mieli piłkę częściej, to rozczarowali w pierwszej części i na drugą wrócili z wyraźnym postanowieniem poprawy. Bardzo szybko oddali celny strzał, tyle że główka Borgesa była dla Kudły za łatwa. GKS przez kwadrans grał bez celnego uderzenia i wydawało się, że przy pierwszej próbie podbije wynik na 2:0. Zrelak i Kowalczyk wyszli sami na bramkarza i ten młodszy wykończył… by następnie zobaczyć podniesioną chorągiewkę. Byli na wyraźnym spalonym. Skromne prowadzenie udawało się utrzymać przy zaskakującej bezradności Portowców, którzy musieli w dodatku bronić się na kwadrans przed końcem, gdy Zrelak dwukrotnie postraszył główką Cojocaru.
Na minutę przed końcem meczu również Kudła najadł się strachu, ale ustawiony był na tyle dobrze, że główkę po rzucie rożnym zatrzymał na linii. Mało tego, gospodarze po tej sytuacji ruszyli na Portowców i skorzystali z ich nieporadności defensywnej. Kurzawa przegrał walkę o piłkę w swoim polu karnym i Sebastian Bergier zdołał oddać strzał, po którym piłka wtoczyła się pod dalszym słupkiem do bramki Pogoni, pieczętując jej porażkę. A może jeszcze nie? W połowie doliczonego czasu strzelał Paryzek (Kudła wybił), szukał poprawki Koulouris, a za trzecim razem wpakował piłkę Alexander Gorgon. Gdy nawet Cojocaru poszedł pod bramkę GKS-u, miejscowi zdołali wyprowadzić jeszcze jeden atak, po którym Mateusz Marzec podniósł prowadzenie na 3:1, by sekundy później usłyszeć końcowy gwizdek!