Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Piątek z Ekstraklasą: Cracovia na łopatkach, a Śląsk znów na szczycie tabeli!

Flashscore
Zaktualizowany
Piątek z Ekstraklasą: Cracovia na łopatkach, a Śląsk znów na szczycie tabeli!
Piątek z Ekstraklasą: Cracovia na łopatkach, a Śląsk znów na szczycie tabeli!Adriana Ficek, SlaskWroclaw.pl
Po wyrównanej i bezbramkowej pierwszej połowie nic nie zwiastowało lania, jakie Piast sprawił ŁKS-owi po przerwie. W drugim piątkowym meczu Śląsk Wrocław musi udowodnić, że zasługuje na miejsce w czołówce. Sprawdzać skuteczność wrocławian będzie Cracovia, która ostatnio rozjechała Górnika.

Śląsk Wrocław – Cracovia (4:0)

Wrocławianie rozgrywają koszmarną wiosnę, notując zwycięstwa jedynie w pierwszym meczu każdego miesiąca. Tylko nieudolność rywali pozwoliła im utrzymać się na ligowym podium. W marcu wygrali z Widzewem, w kwietniu z Wartą, a w maju z ŁKS-em. Piątkowe spotkanie 32. kolejki WKS rozpoczął jakby ze świadomością, że koszmarną serię jednej wygranej miesięcznie trzeba jak najszybciej przełamać. Pierwszy rzut rożny Schwarza, wbiegł pod piłkę Simeon Petrow i weszło! 1:0 po minucie wyraźnie ożywiło trybuny. 

Długo za to nie mogła pozbierać się Cracovia i zanim Pasy doszły do celnego uderzenia, Śląsk uderzył ponownie. Była 34. minuta, gdy strata przy próbie uwolnienia Cracovii otworzyła drogę do bramki duetowi Samiec-Talar/Exposito. Piłkę na ostatni kontakt nieco szczęśliwie dostał Hiszpan i wbił ją w siatkę z wielką siłą. I to nie było ostatnie słowo wrocławian przed przerwą, w 43. minucie kolejny rzut rożny Schwarza skończył się golem, tym razem główkę wbijał z bliska Samiec-Talar.

Po powrocie z szatni konieczna była gruntowna zmiana w drużynie Pasów, ale do niej nie doszło. Śląsk niezmiennie kontrolował grę, niezależnie od rosnącej przewagi w posiadaniu po stronie przyjezdnych. Nawet cztery zmiany przed 70. minutą niewiele Cracovii dały, skoro chwilę później Glik i Hrosso cudem ratowali krakowian przed stratą kolejnej bramki z rąk duetu Exposito/Nahuel. Nie było ratunku dla przyjezdnych, tymczasem WKS szukał kolejnych okazji. Udało się Mateuszowi Żukowskiemu, który po nieudanym ataku Cracovii sam ruszył z piłką i odebrał resztkę nadziei gościom, sobie zapewniając cenne pierwsze trafienie w sezonie. Z kolei swojej drużynie zapewnił drugi w rozgrywkach 23/24 mecz wygrany 4:0 po jesiennym rozbiciu Legii.

Śląsk Wrocław - Cracovia, wynik i statystyki
Śląsk Wrocław - Cracovia, wynik i statystykiFlashscore

Piast Gliwice – ŁKS Łódź (4:0)

Łodzianie nic poza ratowaniem honoru w tym sezonie do ugrania nie mają, Piast Gliwice w 32. kolejkę PKO BP Ekstraklasy wchodził pewny utrzymania. Pokonanie łodzian oznaczałoby nawet górną połówkę tabeli, ale to spadkowicze rzucili się do ataków od pierwszych sekund i dłuższą chwilę zajęło Piastunkom uspokojenie gry, by zabrać się do ataku pozycyjnego. Po kwadransie na korzyść gości, dwa kolejne należały bardziej do gospodarzy, choć i oni tylko dwukrotnie zmusili Aleksandra Bobka do interwencji. Do przerwy bez bramek.

Szybki, ale bezbramkowy do przerwy, mecz nieuchronnie otworzył się tuż po zmianie stron. Pierwszy wrzut z autu, piłka spadła na głowę Jorge Felixa, a od niego wprost na buta Michaela Ameyawa. Ten bez wahania posłał rakietę, która od poprzeczki weszła do bramki. To również Ameyaw okazał się decydujący w 73. minucie, strzelając z krańca pola karnego. Bobek wybił, ale przy dobitce Wilczka był bezsilny. 

Prowadzenie było już koncertowe, dlatego nawet w nieco przypadkowym ataku kilka minut później wszystko gliwiczanom wychodziło. Kostadinov chciał przyjąć, a niechcący dograł do Jorge Felixa, który podwyższył na 3:0. Szukający honorowego gola ŁKS otworzył się na tyle, że Piast znalazł w 88. minucie okazję na jeszcze jedną kontrę. Raz jeszcze kończył akcję strzałem pod sam słupek Felix. Powrotu po takich ciosach już nie było, za to w Gliwicach mieli co świętować!

Wynik i wybrane statystyki meczu Piast Gliwice - ŁKS Łódź
Wynik i wybrane statystyki meczu Piast Gliwice - ŁKS ŁódźFlashscore