Piast Gliwice zasłużenie wygrał z Zagłębiem Lubin. Wrzuty z autu okazały się kluczowe
Piast Gliwice przystępował do meczu z Zagłębiem Lubin, mając jasny cel – zwycięstwo. Gospodarze wiosną punktowali bardzo słabo i widmo spadku coraz bardziej zaglądało w ich oczy. Gospodarze zdali sobie sprawę, jak ważne jest to dla nich spotkanie i od początku ruszyli na bramkę gości.
Dobra pierwsza połowa w wykonaniu Piasta i fatalana dla Zagłębia
Piast w piątej minucie powinien prowadzić 1:0 albo przynajmniej oddać groźny strzał. Pyrka znakomicie znalazł się na prawej stronie, przyjął piłkę, miał dobrą sytuację, ale nie wiedział, czy podawać, czy strzelać. Chwilę później Dziczek dośrodkował w pole karne, ale Jakub Czerwiński nieczysto trafił w piłkę i jeszcze na leżąco próbował pokonać bramkarza rywala.
Gospodarze dopięli swego w 17. minucie. Wrzut z autu przedłużył Fabian Piasecki, piłka spadła pod nogi jego kolegi z drużyny. Michael Ameyaw najpierw sam próbował pokonać bramkarza, ale jego strzał został obroniony. Za drugim podejściem już podał piłkę na głowę Czerwińskiego, który umieścił piłkę w siatce.
Piast podwyższył prowadzenie dziesięć minut później. Ponownie całe zamieszanie w polu karnym rozpoczęło się po wrzucie z autu. Koszmarny błąd popełnili stoperzy Zagłębia. Michał Nalepa i Aleks Ławniczak stanęli obok siebie i nie wiedzieli, który z nich ma wybić piłkę z pola bramkowego. Całe zamieszanie wykorzystał Fabian Piasecki. Napastnik Piasta tylko "pchnął" piłkę w stronę bramki, tam nie popisał się też Sokratis Dioudis, przepuszczając strzał.
Piasecki chwilę później przeżył drogę z nieba do piekła, ponieważ musiał opuścić murawę z powodu kontuzji. Prawdopodobnie doznał urazu mięśnia łydki. Jego miejsce zajął Tihomir Kostadinov.
W kolejnej fazie pierwszej połowy zamiast składnych akcji oglądaliśmy zaostrzenie gry i wysyp żółtych kartek. Najpierw upomniany został Dawid Kurminowski. Następnie w jeden akcji na żółtą kartę faulowali Patryk Dziczek i Kostadinov, ale ten pierwszy uniknął kary. Na sam koniec upominany został Marko Poletanovic, ale nie za faul, a za odkopnięcie piłki po gwizdku.
Kontrola wyniku i kolejne próby Piasta. Zasłużone zwycięstwo gospodarzy
Druga połowa nie przyniosła zmiany wyniku, a też spadło zdecydowanie tempo gry. Piast starał się powiększyć przewagę, ale zabrakło im trafienia do siatki.
Gospodarze mogli prowadzić 3:0 już po wznowieniu gry, bo na strzał zewnętrzną stopą z krawędzi pola karnego zdecydował się Arkadiusz Pyrka, ale jego strzał poszybował tuż nad poprzeczką. Cztery minuty później na uderzenie z dystansu zdecydował się Grzegorz Tomasiewicz, jego strzał został obroniony, a dobitka Pyrki poleciała obok bramki.
W kolejnym fragmencie nieco śmielej próbowało zaatakować Zagłębie, ale nie zdołało oddać nawet celnego strzału. Ponad trzy tysiące widzów poderwało się w górę przy strzale Miłosza Szczepańskiego zza pola karego, ale to uderzenie zostało obronione przez Dioudis.
Zagłębie jedyne celne uderzenie zanotowało w doliczonym czasie, ale lekki strzał powędrował w środek bramki.
Piast Gliwice zasłużenie pokonał przed własną publicznością drużynę z Lubina i zrobił ważny krok w stronę utrzymania w Ekstraklasie. Obecnie zajmuje 13. miejsce i ma na koncie 32 punkty, czyli pięć więcej niż Korona Kielce, która obecnie znajduje się pod kreską. Zagłębie z dorobkiem 35 "oczek" plasuje się na 11. pozycji.