Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Piast Gliwice zamęczył Widzew, znów gol w doliczonym czasie

Michał Karaś
Piast Gliwice zamęczył Widzew, znów gol w doliczonym czasie
Piast Gliwice zamęczył Widzew, znów gol w doliczonym czasieProfimedia
Pięć bramek i całkiem niezłe widowisko, chyba że jest się piłkarzem Widzewa. Łodzianie dwoili się i troili, ale na choćby punkt Piast konsekwentnie nie chciał im pozwolić. Za to gospodarze wypunktowali Widzew bez litości.

Łódzki Widzew w drugim piątkowym meczu Ekstraklasy zawitał na stadion przy Okrzei w Gliwicach, gdzie mało który mecz kończy się inaczej niż remisem. Tylko Lech Poznań w 1. kolejce wywiózł z Gliwic komplet punktów, zatem zadanie dla podopiecznych Daniela Myśliwca wcale nie zapowiadało się łatwo.

Wyjściowe składy i noty za mecz Piast-Widzew
Wyjściowe składy i noty za mecz Piast-WidzewFlashscore

Pierwszy kwadrans odzwierciedlał to, czego można było się spodziewać: oba zespoły starały się przede wszystkim odciąć rywali od piłki i nie dać przestrzeni na budowanie ataku. Efektem była wymiana po jednym niecelnym strzale i rwana gra. Choć to Widzewiacy pierwsi zmusili golkipera rywali do interwencji, to otwarcie wyniku przypadło w udziale Piastunkom. Tomasiewicz pięknie podciął piłkę do wychodzącego Krykuna, ten równie pięknie ją przyjął, a jak strzelił? Nie mniej pięknie! Po 25 minutach Gliwice świętowały.

10 minut później szansę na gola miał Jordi Sanchez, który błyskawicznie doszedł do piłki w walce z dwoma obrońcami, ale nieustępliwość Mokwy spowodowała, że nie zdołał oddać celnego strzału. Po chwili Hiszpan musiał żałować jeszcze bardziej, ponieważ zamiast wyrównania dla Widzewa było 2:0. Tym razem zawiódł szczególnie Fabio Nunes, z łatwością pozbawiony piłki w polu karnym przez Jorge Felixa. Temu pozostało już tylko wyłożenie piłki Krykunowi, który tym samym zaliczył dublet.

Choć przybyłym licznie fanom z Łodzi nie było do śmiechu, to ich zespół nie wyglądał aż do przerwy na zdolny do nawiązania walki. Widzewiacy schodzili z murawy zaniepokojeni sytuacją, ale po powrocie o niepokoju mowy już nie było. Po zaledwie minucie na boisku udało się wypracować rzut wolny, do piłki przed polem karnym podszedł Bartłomiej Pawłowski i fantastycznym strzałem pod poprzeczkę dał gola kontaktowego. Co prawda bramka nie trafi na jego konto (wychodzącą poza bramkę piłkę skierował za linię Frantisek Plach), ale radość i tak była ogromna.

Prawie 10 minut Piastunkom zajęło odbudowanie równowagi i ponowne szukanie zagrożenia dla bramki Henricha Ravasa. Z akcji zagrozić Słowakowi się nie udało, za to po faulu na Krykunie sędzia podyktował rzut karny dla Piastunek. Do piłki podszedł Patryk Dziczek, który dotąd zawsze trafiał, a zawsze strzelał z swoją lewą stronę. Tam właśnie rzucił się Ravas, ale nic z tego, Dziczek wybrał przeciwną stronę i w 67. minucie przywrócił bufor dwóch bramek.

Odzyskawszy komfort, Piast ponownie zajął się "swoją grą", czyli pozwolił Widzewowi na grę piłką, a sam ustawił się niżej, wyczekując możliwości do kontry. Czas działał na niekorzyść łodzian, którzy walczyli o drugiego gola konsekwentnie aż do doliczonego czasu gry.

Co nie chciało wejść w regulaminowym czasie, udało się wbić w 95. minucie! Tym razem rezerwowi Kerk i Rondić zagrali pierwsze skrzypce w rozegraniu po rzucie wolnym. Do pięknych ten gol na pewno nie należy, piłka niespiesznie wtoczyła się przy słupku. I tylko czasu Widzewowi brakło, by powalczyć o remis.

Wynik i statystyki meczu Piast-Widzew
Wynik i statystyki meczu Piast-WidzewFlashscore