Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Niedziela z Ekstraklasą: Remontada Cracovii, emocje w Szczecinie. Remis w hicie kolejki

Flashscore
Zaktualizowany
Cracovia przeprowadziła "remontadę" we Wrocławiu
Cracovia przeprowadziła "remontadę" we WrocławiuPressFocus / ddp USA / Profimedia
Pierwszy niedzielny mecz Ekstraklasy przyniósł niezwykłą huśtawkę nastrojów dla kibiców Śląska, bo ich ulubieńcy już w 8. minucie prowadzili 2:0, ale ostatecznie przegrali z Cracovią aż 2:4, co oznacza, że wicemistrzowie Polski wciąż nie odnieśli zwycięstwa w tym sezonie. Z kolei Pogoń wygrała w Szczecinie z Piastem dzięki bramce w ostatniej akcji meczu, a wieczorem w hicie kolejki mistrzowie Polski zremisowali z Legią Warszawa.

Jagiellonia Białystok – Legia Warszawa (1:1) 

Hit 11. kolejki PKO BP Ekstraklasy od początku toczył się w dynamicznym tempie. Już w pierwszych minutach prowadzenie gospodarzom mógł zapewnić Afimico Pululu, ale Kacper Tobiasz stanął na wysokości zadania i zatrzymał potężny strzał Angolczyka. W 12. minucie boisko musiał opuścić Mateusz Skrzypczak, który nabawił się urazu, a zastąpił go Dusan Stojinović.

Następnie świetną okazję zmarnował Darko Churlinov, któremu zabrakło precyzji przy strzale z pola karnego. Kilka chwil później bramkarz Legii znów musiał wykazać się umiejętnościami przy uderzeniu Pululu, który sprawiał mnóstwo problemów defensywie rywali. W odpowiedzi groźne głową strzelał Luquinhas, ale piłka minęła lewy słupek bramki strzeżonej przez Slawomira Abramowicza.

W 31. minucie świetnie spisujący się Tobiasz popełnił błąd przy wybiciu piłki, która trafiła do Michala Sacka. Czech od razu posłał ją do Jesusa Imaza, który sprytnym uderzeniem zapewnił Jagiellonii prowadzenie.

Druga odsłona starcia rozpoczęła się od rzutu wolnego dla Legii, po którym głową uderzał Radovan Pankov. Piłka odbiła się jednak od słupka i trafiła w ręce golkipera Dumy Podlasia. Wkrótce w miejsce Tomasa Pekharta pojawił się Marc Gual. Były zawodnik Jagiellonii szybko doszedł do pierwszej okazji, ale Abramowicz zdążył z interwencją. W 67. minucie Hiszpan nie dał już jednak bramkarzowi żadnych szans, wykorzystując idealne dogranie Kacpra Chodyny i doprowadzając do wyrównania.

Pomeczowe oceny zawodników
Pomeczowe oceny zawodnikówFlashscore

W końcówce obie drużyny miały jeszcze szanse na zdobycie kolejnych goli. Celne strzały oddali m.in. Ryoya Morishita czy Lamine Diaby-Fadiga, ale w obu przypadkach fantastycznie zachowali się bramkarze. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie, co oznacza, że gospodarze utrzymali czwarte miejsce w tabeli, z kolei Legia awansowała na szóstą lokatę.

Pogoń Szczecin – Piast Gliwice (1:0)

Spotkanie rozgrywane na stadionie w Szczecinie początkowo było niezwykle zacięte. Obie drużyny postawiły na ostrożną grę i odpowiednie ustawienie w defensywie. Rozerwać szyki obronne gości próbował przede wszystkim Kamil Grosicki, ale jego rajdy nie przynosiły zamierzonych skutków, gdyż jego koledzy byli skutecznie odcinani od podań. W 27. minucie w końcu na mocny strzał z dystansu w swoim stylu zdecydował się Vahan Bichakhchyan, ale Frantisek Plach, choć ze sporym trudem, nie dopuścił do straty bramki.

Druga odsłona wygląda podobnie. Gra toczyła się głównie w środku pola, choć z każdą minutą wkradało się w nią coraz więcej agresji. W ciągu kilku minut sędzia Damian Sylwestrzak pokazał kilka żółtych kartek graczom Pogoni, którzy mieli spore problemy z upilnowaniem piłkarzy Piasta. W 69. niekonwencjonalnym uderzeniem sprzed pola karnego popisał się Rafał Kurzawa, ale Plach nie dał się zaskoczyć.

Pomeczowe oceny zawodników
Pomeczowe oceny zawodnikówFlashscore

W końcówce dwie okazje na gola miał Jorge Felix. Napastnik gości najpierw przegrał pojedynek z bramkarzem, a przy drugiej próbie posłał piłkę nad poprzeczką. Zmarnowana szansa zemściła się niemal błyskawicznie, bo już w kolejnej akcji Tomas Huk faulował w szesnastce Patryka Paryzka, a arbiter po konsultacji z VAR podyktował rzut karny, pokazując obrońcy czerwoną kartkę. Do futbolówki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Efthymios Koulouris. Pierwszy strzał greckiego napastnika został zatrzymany przez golkipera, ale przy dobitce nie miał już szans. To był gol oznaczający zwycięstwo, gdyż już po chwili spotkanie zostało zakończone.

Śląsk Wrocław – Cracovia (2:4)

Mecz mógł się rewelacyjnie rozpocząć dla Śląska, który powinien objąć prowadzenie w pierwszej minucie, ale z kilku metrów Samiec-Talar nie zdołał czysto trafić w piłkę, ale minutę później było już 1:0. Petr Schwarz idealnie dośrodkował z rzutu wolnego, a pojedynek główkowy w polu karnym wygrał Simeon Petrov. Cracovia chciała szybko odpowiedzieć, ale to Śląsk podwyższył prowadzenie w 8. minucie.

Jakub Świerczok znakomitym podaniem uruchomił Mateusza Żukowskiego, którego strzał obronił Ravas, dobijał Schwarz, ale ostatecznie piłkę w bramce umieścił Tomasso Guercio. Znakomity początek został trochę przyćmiony w 15. minucie, bo murawę z powodu kontuzji opuścił Marcin Cebula, żeby tego było mało, to Rafał Leszczyński zachował się nieodpowiedzialnie z piłką przy nodze, kopnął gracza Filipa Rózgę i po długiej konsultacji Wojciech Myć zdecydował się pokazać na jedenasty metr. Bramkarz Śląska miał piłkę na ręce, ale strzał Benjamina Kallmana, który leciał w środek bramki, i tak wpadł do siatki, a Cracovia złapała kontakt. 

Goście szybko doprowadzili do wyrównania na starcie drugiej części. Mikkel Maigaard dośrodkował na pierwszy słupek blisko bramki, tam doszło do nieporozumienia, a z tyłu czekał Jakub Jugas, który skierował głową piłkę do praktycznie pustej bramki. Strzelec gola kilka minut później miał ogromnego pecha, bo przy jednej z interwencji poślizgnął się i ewidentnie doznał kontuzji kolana i opuścił murawę na noszach.  

W 61. minucie bardzo spóźniony był Serafin Szota, który za faul otrzymał żółtą kartkę i Cracovia miała dogodną sytuację do strzelenia gola, a przy nim niepewnie interweniował Leszczyński. Hasic zdecydował się na strzał z dystansu w 66. minucie, ale tym razem już spokojnie interweniował bramkarz Śląska. Dwie minuty później został jednak już pokonany i goście wyszli na prowadzenie. Kallman delikatnie zgrał piłkę głową do van Burena, który delikatnym dotknięciem pokonał Leszczyńskiego i dał prowadzenie swojemu zespołowi. 

Katastrofa Śląska trwała, bo pięć minut później Żukowski nadepnął van Burena, a sędzia Wojciech Myć po konsultacji z VAR dał drugi w meczu rzut karny dla gości. Tym razem do piłki podszedł Ajdin Hasic, uderzył w słupek, ale szczęśliwie dla niego w wewnętrzną część piłka wpadła do siatki. 

Więcej trafień we Wrocławiu nie oglądaliśmy. Cracovia dostała dwa szybkie ciosy na początku meczu, ale wstała z desek i znokautowała Śląsk, który wciąż nie zaliczył zwycięstwa w sezonie 2024/25 i znajduje się na dnie tabeli, a posada Jacka Magiery wisi na cienkim włosku.

Pomeczowe oceny zawodników
Pomeczowe oceny zawodnikówFlashscore

Cracovia natomiast zbliżyła się na dwa punkty do liderującego Lecha, bo ten wczoraj sensacyjnie przegrał u siebie z Motorem Lublin.