Reklama
Reklama
Reklama
Więcej
Reklama
Reklama
Reklama

Niedziela z Ekstraklasą: Remis Lechii, Puszcza zatrzymuje Legię. Śląsk wciąż bez wygranej

Zaktualizowany
Niedziela z Ekstraklasą: Zagłębie ratuje remis z Lechią. Puszcza podejmuje Legię
Niedziela z Ekstraklasą: Zagłębie ratuje remis z Lechią. Puszcza podejmuje LegięProfimedia
W pierwszym niedzielnym spotkaniu czwartej kolejki PKO BP Ekstraklasy Lechia Gdańsk podzieliła się punktami z Zagłębiem Lubin, z kolei w drugim Puszcza zatrzymała Legię Warszawa. W ostatnim meczu Widzewa ze Śląskiem także padł remis.

Widzew Łódź - Śląsk Wrocław (0:0)

Na stadionie w Łodzi spotkały się drużyny, które obecny sezon zaczęły zupełnie inaczej. Gospodarze zanotowali już dwie wygrane i ich celem było zdobycie kolejnych punktów, by utrzymać się w czołówce tabeli. Z kolei goście nie odnieśli jeszcze żadnego zwycięstwa, dlatego od pierwszych minut wykazywali się sporą determinacją. Początkowo trudno było jednak przebić im się przez dobrze zorganizowaną defensywę Widzewa, który jak zwykle był wspierany przez licznie zgromadzonych kibiców.

Podopiecznym Daniela Myśliwca zdarzały się jednak momenty nieuwagi. W 22 min. Lirim Kastrati wykonał zbyt krótkie podanie do bramkarza, a piłkę przejął Sebastian Musiolik. Napastnik zdołał oddać mocny strzał, ale czujność zachował także Rafał Gikiewicz.

Drugą odsłonę odważniej rozpoczęli gracze Śląska. Już na początku Petr Schwarz zdecydował się na potężne uderzenie z dystansu, ale znów górą był bramkarz RTS-u. Po chwili z linii bramkowej piłkę w ostatnim momencie wybił Juan Ibiza. W kolejnej fazie rywalizacji przewagę zaczęli zyskiwać gospodarze, ale w 64. minucie drużynę osłabił Samuel Kozlovsky. Obrońca ze Słowacji kopnął Buraka Ince, a sędzia Karol Arys od razu zakwalifikował to zagranie jako zbyt niebezpieczne i wyrzucił go z boiska.

Pomeczowe oceny zawodników
Pomeczowe oceny zawodnikówFlashscore

Wydawało się, że to będzie punkt zwrotny w tym spotkaniu, ale drużyna WKS-u wciąż miała problem ze skutecznością. W 86. minucie w polu karnym po kontakcie z rywalem upadł rezerwowy Arnau Ortiz. Wszystko wskazywało na to, że sytuacja zakończy się podyktowaniem jedenastki, jednak arbiter uznał to za "symulkę" i ukarał Hiszpana żółtą kartką. Mimo sporej przewagi podopiecznym Jacka Magiery nie udało się zdobyć bramki, zatem trzeci niedzielny mecz także zakończył się podziałem punktów.

Puszcza Niepołomice - Legia Warszawa (2:2)

Drugie niedzielne spotkanie tej kolejki dość niespodziewanie lepiej rozpoczęli gospodarze. Piłkarze Tomasza Tułacza często gościli w okolicach szesnastki rywali i szybką wymianą podań zaskakiwali defensywę drużyny z Warszawy. W 12. minucie doskonałą okazję zmarnował Michail Kosidis, który nie trafił do bramki z kilku metrów. Szybko okazało się, że niewykorzystane sytuacje, zwłaszcza przeciwko Legii, mogą zemścić się błyskawicznie, gdyż w kolejnej akcji wynik meczu precyzyjnym uderzeniem z dystansu otworzył Ryoya Morishita.

Zawodnicy Puszczy od razu ruszyli do odrabiania strat. Dosłownie chwilę później podczas interwencji ręką w polu karnym zagrał Ruben Vinagre. Sędzia od razu podyktował jedenastkę, którą na gola zamienił Artur Craciun. Trzeba jednak przyznać, że obrońca z Mołdawii miał sporo szczęścia, gdyż Kacper Tobiasz wyczuł jego intencje. 

Portugalski obrońca zdołał się szybko zrehabilitować. W 22. minucie posłał idealne dośrodkowanie w pole karne, a piłkę do bramki z bliskiej odległości skierował Blaż Kramer. I to wciąż nie był koniec emocji. Przed przerwą ogromny błąd popełnił Claude Goncalves, któremu piłkę odebrał Jakov Blagaić. Chorwat natychmiast znalazł lukę między obrońcami i technicznym strzałem tuż przy słupku pokonał bramkarza Wojskowych.

Na drugą połowę z większą determinacją wyszli gracze z Niepołomic. Trener Goncalo Feio postanowił zareagować i na boisko posłał Marca Guala oraz Rafała Augustyniaka. Drugi z rezerwowych mógł zanotować słabe wejście, gdyż chwilę później faulując spowodował rzut karny. Jego i Legię uratował jednak Tobiasz, który popisał się fantastyczną paradą po strzale Jin-Hyuna Lee. Następnie bramkarz Legii musiał wykazać się również po uderzeniu Mateusza Radeckiego.

Pomeczowe oceny zawodników
Pomeczowe oceny zawodnikówFlashscore

Obie ekipy do ostatnich sekund szukały szans na zdobycie zwycięskiej bramki. Tuż przed końcowym gwizdkiem mocny strzał sprzed pola karnego oddał Morishita, ale Kewin Komar wykazał się kunsztem i wybił piłkę na rzut rożny. Ostatecznie gole już nie padły, co oznacza, że drużyna z Warszawy zgubiła punkty w drugim ligowym meczu z rzędu. 

Lechia Gdańsk - Zagłebie Lubin (1:1)

Początek spotkania rozgrywanego na stadionie Gdańsku należał do gości. Podopieczni Waldemara Fornalika od razu ruszyli do ataku, spychając graczy beniaminka pod ich własne pole karne. Brakowało im jednak skuteczności, a konkretnie Dawidowi Kurminowskiemu. Napastnik już w pierwszych minutach miał dwie okazje do zdobycia bramki - najpierw strzelał głową po świetnym dośrodkowaniu Mateusza Grzybka, następnie po podaniu Mateusza Wdowiaka uderzał z pola karnego. W obu przypadkach doskonale zachował się jednak Bogdan Sarnavskyi. Po drugiej stronie boiska równie dogodną sytuację zmarnował Tomas Bobcek, który z bliskiej odległości posłał piłkę nad poprzeczką.

W kolejnej fazie rywalizacji do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. Zawodnicy Szymona Grabowskiego rozgrywali akcje głównie skrzydłami, po jednej z nich szansę na otwarcie wyniku miał Conrado, ale futbolówka przeleciała obok słupka.

Druga odsłona meczu rozpoczęła się od gola dla Lechii. Błąd w rozegraniu Dominika Hładuna oraz Igora Orlikowskiego wykorzystał Maksym Khlan, który szybko odnalazł Bobceka, a ten zapewnił swojej drużynie prowadzenie. Ta bramka dodała Biało-Zielonym pewności siebie. Już w 69. minucie Słowak trafił do siatki po raz drugi, ale tym razem był na spalonym. Podający mu w tej sytuacji Conrado w kolejnej akcji znów uderzył nad bramką z kilku metrów.

Pomeczowe oceny zawodników
Pomeczowe oceny zawodnikówFlashscore

Miedziowi nie zwiesili jednak głów, wciąż szukając swoich okazji. Do wyrównania udało im się doprowadzić w 76. minucie, kiedy Vaclav Sejk wykorzystał płaskie dośrodkowanie Adama Radwańskiego i mocnym strzałem pokonał bramkarza drużyny z Gdańska. Czeski napastnik wkrótce mógł zdobyć drugą bramkę, ale przegrał pojedynek z golkiperem. Mimo kilku szans żadna z drużyn nie zdołała już zmienić wyniku. Dla obu zespołów to drugi remis w tym sezonie.