Ligowy semafor: Kibic na dachu, kino klasy L i ukłony dla panującego mistrza
Światło czerwone. Kibice w Krakowie
Polscy kibice potrafią stworzyć niesamowitą atmosferę. Wiele opraw, zwłaszcza w ostatnich latach, robi ogromne wrażenie wśród widzów zgromadzonych na innych trybunach, tych przed ekranami czy dziennikarzy, również zagranicznych. Ci ostatni chętnie prezentują je w mediach społecznościowych, dzięki czemu powoli zmienia się także postrzeganie naszych "ultrasów" w innych krajach.
Trzeba jednak przyznać, że zachowanie kibiców podczas meczu Cracovii z Widzewem było po prostu bez sensu. W zasadzie cała sytuacja spowodowała same straty: przerwanie meczu, konieczność interwencji służb oraz szkody wyrządzone na samym obiekcie i ewentualne kary dla klubu. Szkoda, bo wierzę, że ci sami ludzie mają dużo lepsze pomysły i lepiej byłoby, gdyby nadmiar energii spożytkowali na coś widowiskowego i mniej szkodliwego. Oby to był tylko incydent.
Światło pomarańczowe. Luquinhas, zadzwonimy do pana...
Nie znam się zupełnie na brazylijskim kinie, mniemam, że ma swoją historię, bohaterów i zasłużone nawet dla całej światowej kinematografii postacie. Ale jedno wiem na pewno, w tamtejszym panteonie gwiazd nie znajdziemy Luquinhasa. W LS po pierwszej kolejce chwaliłem pomocnika i podawałem go za pozytywny przykład powrotów do Ekstraklasy. Zgadzałem się także z jego trenerem Goncalo Feio, który sugerował, że tacy zawodnicy powinni być chronieni przez sędziów. Jednak nie po to, aby mógł w tym czasie prezentować żenujące aktorstwo.
Myślę, że za to symulowanie sędzia spokojnie mógł pokazać Brazylijczykowi żółtą kartkę, byłoby najłagodniejszą formą wybicia mu podobnych pomysłów z głowy. Inna sprawa, że jeśli środowisko arbitrów naprawdę chce chronić zdrowie zawodników, to jego kolega Blaż Kramer powinien po prostu wylecieć z boiska...
Światło zielone. I to jest Mistrz
Jagiellonia rozpoczęła sezon od trzech ligowych zwycięstw, a łącznie w tym sezonie wygrała wszystkie pięć meczów. Drużyna prowadzona przez Adriana Siemieńca pokazuje, że polski klub może łączyć grę w europejskich pucharach, przynajmniej na wczesnym etapie, nie marudząc przy tym na wszelkie niedogodności z tym związane. Czy Duma Podlasia zdoła obronić tytuł, tego oczywiście jeszcze nie wiemy, ale przynajmniej wszystko wskazuje na to, że wciąż będzie zespołem konkurencyjnym, wprowadzając do naszej ligi jakość i dobrze pojmowaną przewidywalność.
To spora zmiana po triumfach m.in. Piasta Gliwice czy nawet Rakowa Częstochowa, które po zdobyciu mistrzostwa Polski miały spory problem z utrzymaniem odpowiedniego poziomu także w kolejnej kampanii. A jeśli nie możemy liczyć na przebogatych sponsorów z Dalekiego Wschodu, to jedynym sposobem na poprawianie stanu naszej ligowej piłki jest właśnie konsekwencja w podnoszeniu poziomu. Brawo Jaga.