Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Erik Exposito z kolejnym dubletem, Śląsk liderem Ekstraklasy

Michał Karaś
Erik Exposito z kolejnym dubletem, Śląsk liderem Ekstraklasy
Erik Exposito z kolejnym dubletem, Śląsk liderem EkstraklasyKatarzyna Pączkowska, SlaskWroclaw.pl
Nie do zatrzymania jest ostatnio lider klasyfikacji strzelców – już sześć razy trafiał do bramki rywali. W niedzielę dwukrotnie pokonał Zlatana Alomerovicia i dał Śląskowi wygraną nad Jagiellonią. To oznacza zmianę lidera w tabeli ligowej, WKS siada na tronie.

Chyba nikt na starcie sezonu nie obstawiał, że to będzie mecz na szczycie PKO Ekstraklasy. Pierwsza Jagiellonia i trzeci Śląsk Wrocław idą ostatnio od zwycięstwa do zwycięstwa, choć start sezonu we Wrocławiu zwiastował raczej katastrofę niż sukces. Po pokonaniu Lecha, Widzewa i Pogoni to jednak już tylko wspomnienie, a w niedzielę zamiast rosołu aż 19 297 widzów wybrało mecz Wojskowych z Jagą.

W sytuacji dwóch trybun będących "w gazie" wskazanie faworyta nie jest łatwe, zwłaszcza w przypadku dołożenia czynników losowych, jak wymiana prawie połowy boiska na Tarczyński Arenie po niedawnej walce bokserskiej na świeże, ale jeszcze leżące nierówno pasy zieleni. Pierwszy kwadrans – jak na ironię – lepiej wyglądał jednak na połatanej środkowej części boiska, a gorzej pod bramkami: start akcji wyglądał nieźle, pod bramkami groźnie nie było.

Dopiero w 17. minucie tłum miał co oklaskiwać, gdy Żukowski doszedł – nieco szczęśliwie – do strzału, obronionego instynktownie przez Alomerovicia. Na równie groźną sytuację Dumy Podlasia przyszło czekać zdecydowanie dłużej. Dopiero w 41. minucie Jaga zrobiła coś groźnego – Imaz zostawił piłkę Nene, a ten z 15 metrów strzelił mocno, tyle że w środek bramki.

Wrocławianie byli wyraźnie przygotowani, by oddać inicjatywę Jadze (podobnie jak w meczach z Lechem, Widzewem i Pogonią, gdzie mieli niewiele ponad 30 proc. posiadania). Jednocześnie przyjezdni nie byli w stanie wykorzystać przewagi, do szatni schodzili tylko z jednym strzałem Nene. 

Gdy strony boiska się zmieniły, błyskawicznie zmienił się również wynik. Skoro Jagiellonia nie wykorzystała swojej przewagi, to szybko przewagę jej odebrano. Fenomenalny ostatnio Erik Exposito ruszył lewą stroną i z ostrego kąta pokonał Zlatana Alomerovicia w 48. minucie. Adrian Siemieniec miał coraz więcej zmartwień – przez kwadrans drugiej połowy jego zespół nie był w stanie stworzyć zagrożenia. 

Ratunek przyszedł po przewinieniu w polu karnym Śląska, gdy interwencja VAR dała Jadze rzut karny. Do piłki podszedł Bartłomiej Wdowik i nie miał problemu z oszukaniem Rafała Leszczyńskiego. Spotkanie nabrało rumieńców i nie wyglądało na to, by ktokolwiek zamierzał dopuścić do przerwania serii wygranych. 

Na boisko wbiegł Pululu, ale to wrocławianie zdecydowanie dzielniej walczyli o kolejną bramkę. W 76. minucie jeszcze Sacek zdążył zdjąć piłkę z nogi Schwarza, ale dwie akcje później w polu karnym Jagi było już zbyt nerwowo. Alomerović zamiast łapać wybił piłkę, miał ją na nodze Exposito, a Naranjo sfaulował rodaka. Zatem rzut karny i kolejny już dublet Exposito! 

Na pięć minut przed końcem kolejnej jedenastki domagali się przyjezdni i doszło do przepychanek, ale sędzia nie dał się presji. Wrocławianom zostało to, w czym ostatnio są bardzo dobrzy: oddanie inicjatywy i destrukcja wysiłków rywali. Wybijane wrzutki, nieudane dryblingi białostoczan i próba wyjścia z ostatnią, zabójczą kontrą – tak wyglądał mecz aż do 98. minuty, gdy wybrzmiał końcowy gwizdek Pawła Malca.