Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Gole zza pola karnego Karola Świderskiego i Mateusza Klicha w Stanach Zjednoczonych

Hubert Nowicki
Gole zza pola karnego Karola Świderskiego i Mateusza Klicha w Stanach Zjednoczonych
Gole zza pola karnego Karola Świderskiego i Mateusza Klicha w Stanach ZjednoczonychProfimedia
Za nami kolejna seria meczów w amerykańskiej Major League Soccer. Była ona bardzo udana dla Polaków grających za oceanem. Wyniki drużyn z Polakami w składzie nie były może oszałamiające, ale za to Karol Świderski i Mateusz Klich wpisywali się na listę strzelców po bardzo ładnych bramkach.

Charlotte FC grało w nocy wyjazdowe spotkanie z New England Revolution. W pierwszym składzie gości wyszedł Świderski, a na ławce rozpoczął spotkanie Kamil Jóźwiak. Wszedł na boisko w 65. minucie, czyli minutę po otwierającej wynik bramce dla gospodarzy strzelonej przez Noela Bucka. 

Goście byli jednak w stanie doprowadzić do remisu po bramce Świderskiego, który odnalazł się tuż za polem karnym po długim zagraniu od swojego bramkarza i strzałem tuż zza szesnastki pokonał bramkarza rywali. Mimo że do końca spotkania od tego momentu było tylko kilka minut, bramka ta nie dała punktów jego zespołowi, bo wynik na 2:1 dla gospodarzy zdążył ustalić David Romney.

Trochę lepiej poszło drużynie Mateusza Klicha, która również na wyjeździe grała z Vancouver Whitecaps. Do przerwy był wynik 1:1 po bramkach Briana White'a dla gospodarzy oraz Christiana Benteke dla DC United. Po przerwie Ryan Gauld wyprowadził gospodarzy na ponowne prowadzenie, ale w 62. minucie do remisu bardzo ładnym strzałem zza pola karnego popisał się Klich. Później Polak dostał jeszcze żółtą kartkę, a wynik do końca meczu nie uległ już zmianie. 

Na amerykańskich boiskach zameldował się w nocy także Kacper Przybyłko. Wszedł on na boisko w 71. minucie wygranego 1:0 przez swoje Chicago Fire spotkania z New York Red Bulls. Całe spotkanie Houston Dynamo z FC Dallas przesiedział za to na ławce Sebastian Kowalczyk. 

Po raz kolejny w meczu Interu Miami na boisku zabrakło Leo Messiego, który wciąż zmaga się z kontuzją. W składzie ekipy z Florydy był za to Sergio Busquets, a Inter zremisował u siebie 1:1 z New York City po uratowaniu jednego punktu za sprawą gola Tomasa Avilesa w piątej minucie doliczonego czasu gry do drugiej połowy.