Hiszpanki pierwszy raz zostały mistrzyniami świata! Wygrały po świetnym występie w finale
FInały rządzą się swoimi prawami, nie zawsze są wielkimi widowiskami sportowymi i bywają rozgrywane mocno pragmatycznie. Gra toczy się przecież wówczas o najwyższą możliwą stawkę w sportowej rywalizacji. Po kilkunastu minutach finału mundialu nie mogliśmy jednak narzekać na poziom emocji i styl gry obu drużyn.
Jako pierwsze bardzo blisko otwierającego trafienia były Angielki. Lauren Hemp odebrała w polu karnym podanie z lewej strony boiska i przymierzyła lewą nogą z kilkunastu metrów. Do szczęścia brakowało niewiele, bo piłka wylądowała na poprzeczce.
Dla Hiszpanek był to jednak pobudzający sygnał, bo nie minęła nawet minuta, a świetną okazję miała Alba Redondo. Zamykała ona przeszywające pole bramkowe płaskie dośrodkowanie z lewego skrzydła, które minęło Salmę Paralluelo i trafiło pod jej nogi. Bohaterką tej akcji została jednak angielska bramkarka Mary Earps, która popisała się świetną paradą. Powiedzmy sobie jednak szczerze - Redondo mogła przymierzyć tak, by Earps nie miała żadnych szans. Nie był to jednak ostatni raz w tym meczu, gdy angielska bramkarka była bohaterką.
W kolejnej akcji nie miała już jednak nic do powiedzenia. W 29. minucie Mariona Caldentey wypuściła z lewej strony pola karnego Olgę Carmonę, a ta uderzyła płasko po długim słupku i podobnie jak w półfinale ze Szwecją wpisała się na listę strzelców. Tym razem jednak stało się to w najważniejszym spotkaniu w kobiecej piłce na świecie.
Zbliżała się przerwa, a Sarina Wiegman mogła zastanawiać się, czy wprowadzać jakieś korekty już od startu drugiej połowy. Być może odpowiedź dostała od Paralluelo, która dosłownie w ostatniej sekundzie doliczonego czasy gry uderzyła z kilku metrów w słupek. Hiszpanki mogły prowadzić 2:0, a Angielki mogły cieszyć się schodząc na przerwę, że przegrywają tylko jedną bramką.
Selekcjonerka Wyspiarek zdecydowała się jednak na odważne ruchy od 46. minuty. Na boisko weszły Chloe Kelly i Lauren James, która dostała czerwoną kartkę i zarazem dwa mecze zawieszenia po nadepnięciu na rywalkę w meczu 1/8 finału z Nigerią. Teraz dostała 45 minut w samym finale, by zmienić obraz gry Angielek, które w pierwszej połowie ustępowały pola Hiszpankom.
Po przerwie obraz gry się nie zmienił i to Hiszpanki prezentowały się lepiej także w drugiej części gry. Kulminacyjny moment tego okresu gry również ma związek z grą ofensywną kadry Hiszpanii. W pole karne z piłką wbiegła Caldentey, a ręką piłkę w polu karnym dotknęła Keira Walsh. Sędzia Tori Penso nie podyktowała początkowo rzutu karnego, ale po bardzo długiej analizie VAR, gdy sama spędziła kilka minut przy monitorze, zdecydowała się wskazać na wapno.
Jenifer Hermoso mogła zostać bohaterką i podwyższyć prowadzenie swojej reprezentacji, ale uderzyła bardzo słabo, idealnie w miejsce, w które rzuciła się Earps. Angielska bramkarka pewnie złapała piłkę po jej uderzeniu, co wiele o nim mówi.
Angielkom zostało 20 minut regulaminowego czasy gry, by odrobić straty, ale arbiter zdecydowała się doliczyć do drugiej połowy aż 13 minut. Oprócz długiej analizy VAR w drugiej części mieliśmy bowiem też długie opatrywanie Alex Greenwood, która oberwała łokciem od Paraluello, a na jej twarzy pojawiło się mnóstwo krwi.
Mimo aż tylu doliczonych minut Angielki nie były jednak w stanie stworzyć zagrożenia pod bramką Cataliny Coll. Najbardziej musiała się ona wykazać przy chytrym strzale James po krótkim słupku, ale nie mogliśmy mówić o naporze podopiecznych Wiegman, które dążyły do wyrównania. Było wręcz odwrotnie, to Hiszpanki stwarzały sobie w końcówce więcej sytuacji i w pełni zasłużenie pierwszy raz wygrały piłkarski mundial.