Fatalne sędziowanie rujnuje Classique: PSG pokonało OM we wstydliwych okolicznościach
Ponieważ Monaco przegrało wcześniej w Nicei, Classique było szansą albo dla Paris Saint-Germain na ucieczkę rywalom, albo dla Olympique de Marseille na zostanie współliderem. Bardziej niż w ostatnich sezonach, Phocéens czuli, że są blisko swoich stołecznych rywali, którzy po raz kolejny rozpoczęli mecz z fałszywą 9. Reszta meczu udowodniła, że się mylili. Porażka 0:3 nie tylko boli, ale długo będzie się o niej mówiło.
Sprawdź szczegóły meczu Olympique - PSG
Brak rozsądku zabija mecz
Grający na środkowej pozycji Ousmane Dembélé jako pierwszy spróbował szczęścia, strzelając prosto w Gerónimo Rulliego już w 4. minucie. Argentyński bramkarz popełnił jednak ogromny błąd, gdy próbował przeciąć podanie Bradleya Barcoli do Nuno Mendesa, a niechcący wyłożył piłkę Joao Nevesowi z bliskiej odległości, tracąc pierwszą bramkę.
OM było w trudnym położeniu. Élye Wahi miał szansę wyrównać przed kwadransem, ale bez powodzenia. Znajdujący się już w kiepskiej sytuacji Olympiens musieli grać w 10-osobowym składzie po zderzeniu Amine Harita z Marquinhosem. François Letexier wyrzucił go bezpośrednio z boiska, mimo że Marokańczyk nie dotknął Brazylijczyka butem w 20. minucie.
"Nie widziałem, żeby się zbliżał" - powtarzał pomocnik w swojej obronie Ericowi Wattelierowi, czwartemu arbitrowi, który odpowiedział, że VAR był dostępny do oceny jego przypadku po zdarzeniu. Zamiast wezwać Letexiera do potwierdzenia czerwonej kartki powtórką, sędziowie odpowiedzialni za pomoc wideo uznali, że lepiej będzie milczeć. Jest to z pewnością dobry sposób na promocję sędziowania (w ostatnich dniach we Francji prowadzono kampanię promocyjną tego zawodu).
Było już przesądzone, że po hiszpańskim Clásico, Arsenal-Liverpool (2:2) i niesamowitych derbach Włoch Inter-Juventus (4:4), Le Classique nie będzie na poziomie, który - naiwnie liczono we Francji - miał osiągnąć. Na tym koszmar OM się nie skończył. Leo Balerdi i Rulli kompletnie nie zrozumieli się pod koniec drugiego kwadransa i kapitan Marsylii wpakował piłkę do swojej bramki.
Mając przewagę 11 na 10, PSG nie dało się już zaskoczyć. Co więcej, powiększyli swoje prowadzenie jeszcze przed przerwą. Po stracie piłki przez Masona Greenwooda gra przeniosła się na prawo do Dembélé, który uruchomił Geoffreya Kondogbię i oddał strzał prawą nogą; Rulli sparował uderzenie, paryżanin zebrał piłkę i dośrodkował do Barcoli przy drugim słupku, który był niekryty i w 40. minucie dopchnął ją za linię.
Druga połowa bez znaczenia
Gdy Jonathan Rowe i Ismaël Koné zastąpili Greenwooda i Wahiego w drugiej połowie, aby przejść z formacji 4-4-1 do 5-3-1, PSG prawie zdobyło czwartą bramkę. Po prawej stronie Achraf Hakimi znalazł Barcolę z drugiej strony pola karnego, ale Francuz spudłował. Marsylia zmarnowała za to świetną okazję, będąc w obrębie paryskiego pola karnego. Adrien Rabiot zdecydował się na grę sam na sam, zamiast podawać do Rowe'a, ale strzał "Księcia" przeleciał tuż nad poprzeczką w 52. minucie.
Duet Barcola-Dembélé wymuszał wysiłek obrony, ale Dembouz, który wykonał idealny zwód, posłał swój strzał nad bramką, gdy był sam na sam z Rullim. Druga połowa rozgrywana była w niskim tempie i brakowało w niej prawdziwego smaku. Désiré Doué, który wszedł wraz z Fabiánem Ruizem w miejsce Warrena Zaïre-Emery'ego i Barcoli, próbował szczęścia prawą nogą, ale Rulli stał na drodze i z łatwością wybił piłkę na 18 minut przed końcem.
W 84. minucie, po raz pierwszy od dłuższego czasu, Marsylia miała szansę. Lilian Brassier główkował nad poprzeczką Gigio Donnarummy, który z pewnością był w najlepszej pozycji, aby cieszyć się meczem bez zbytniego wysiłku. Marco Asensio, uruchomiony przez Doué, oddał piękny strzał, który został sparowany przez Rulliego. Bramkarz zdążył złapać piłkę, gdy rywal szukał poprawki. Następnie Dembélé oddał strzał lewą nogą, który minął bramkę w 88. minucie.
Podbój bez ryzyka to triumf bez żadnej chwały, nawet w obliczu przeciwności losu: faworyzowane PSG wygrało na Velodrome (3:0) z minimalną satysfakcją z powodu scenariusza godnego filmu krótkometrażowego. Opera mydlana Ligue 1 zdecydowanie nie jest intrygą budzącą zainteresowanie.