Tylko remis? Aż remis! Holendrzy uratowali się w Budapeszcie pomimo czerwonej kartki
Madziarzy bez zwycięstwa, Holendrzy bez porażki – przy takim bilansie rozpoczynał się w piątkowy wieczór mecz na Puskas Arenie w Budapeszcie. Oranje byli niewątpliwie faworytem, ale gospodarze nie zwykli sprzedawać skóry tanio, zwłaszcza na swojej ziemi.
Sprawdź szczegóły meczu Węgry - Holandia
Podopieczni Ronalda Koemana musieli być przygotowani na trudną przeprawę i dokładnie to zafundowali im gospodarze, którzy skupili się na defensywie i niemal bez oporu oddali posiadanie piłki, którego proporcje chwilami wynosiły blisko 90-10 na korzyść Oranje.
Tyle że – jak oglądaliśmy podczas Euro 2024 – Holendrzy nie byli w stanie przekuć gry piłką na klarowne okazje, zwłaszcza przy zwartej i zdyscyplinowanej obronie gospodarzy. Atak pozycyjny szedł wyjątkowo żmudnie i w pierwszych 45 minutach dał przyjezdnym tylko dwa uderzenia w światło bramki, oba zatrzymane przez Denesa Dibusza.
Gospodarze oddali o jeden strzał mniej, za to skutecznością przyćmili wyżej notowanych rywali. Po szybkim przechwycie w środku boiska ruszyli z atakiem na nieprzygotowanych Holendrów, a Zsolt Nagy znalazł długim podaniem Rolanda Sallaia przed bramką bezbronnego już Verbruggena. Jak przyzwyczaił Marco Rossi, Węgrzy z przewagą trzymali się niskiej defensywy, licząc – całkiem słusznie – na bezradność rywali.
Efektem było widowisko o ograniczonej jakości, ale prowadzący piłkarze Węgier i ponad 60 tysięcy kibiców chyba nie mieli nic przeciwko. Nawet kompletny brak okazji na drugą bramkę po przerwie wyglądał na niską cenę za wielki wyczyn – wygraną z Holandią po raz pierwszy od października 1984 roku.
Sytuacja Holendrów stała się jeszcze trudniejsza, gdy w trzy minuty dwie żółte kartki otrzymał Virgil van Dijk. Kapitan reprezentacji osłabił Oranje na ostatnie 10 minut regulaminowego czasu gry i trybuny Puskas Areny zaczęły ryczeć, jakby domagając się dobicia Holendrów. Entuzjazm zgasł jednak szybko, ponieważ pięć minut po stracie zawodnika przyjezdni mieli wyczekiwanego gola. Po rzucie wolnym piłkę wrzucał Cody Gakpo, a do bramki skierował ją Denzel Dumfries.
Trybuny ucichły, bowiem remis Holendrom dawał bezpieczne drugie miejsce, Węgrom – nic. Po raz pierwszy ruszyli wysokim pressingiem i szukali przywrócenia przewagi. Role odwróciły się zgoła nieoczekiwanie i to Holendrzy zamurowali się w defensywie, do końca broniąc cennego punktu