Przełamanie Francji kosztem Belgów, Les Bleus w końcu strzelają więcej niż jednego gola
Po eliminacji przez Hiszpanię na Euro 2024 przyszła jeszcze bardziej bolesna porażka z Włochami w piątek. Les Bleus w żadnym oficjalnym meczu w tym roku nie byli w stanie zdobyć więcej niż jednej braki i głosy o schyłku ery Didiera Deschampsa zaczęły się nasilać. Tym ciekawiej zapowiadał się poniedziałkowy mecz z Belgią w Lyonie.
Sprawdź szczegóły meczu Francja - Belgia
Czerwone Diabły też miały za co rehabilitować się swoim kibicom i pierwszy kwadrans wskazywał wyraźnie na ich znacznie większą determinację. Szybsi, skłonni do ataków, przyjezdni nie mieli tylko dokładności, by poważnie przetestować Maignana. Początkowo zbyt statyczni i reaktywni, gospodarze wyraźnie się rozpędzili i Koen Casteels parokrotnie musiał zachować najwyższą czujność, by niwelować zagrożenie.
W 29. minucie zdążył odbić uderzenie Ousmane’a Dembele, ale dobitki Randala Kolo Muaniego nie zdołał już zatrzymać. Do przerwy Francuzi nie zamierzali już zdejmować nogi z gazu i z łatwością dochodzili do granicy pola karnego, gdzie obrona Belgii była na tyle chaotyczna, że Casteels musiał mieć się na baczności aż do gwizdka sędziego.
Czerwone Diabły miały ten sam strach w oczach również po przerwie, ilekroć Francuzi zapuszczali się pod ich pole karne. W niewiele ponad 10 minut Les Bleus oddali pięć strzałów, a w 57. minucie Ousmane Dembele podwoił prowadzenie, schodząc do środka, mijając trzech obrońców i pakując piłkę za kołnierz Casteelsa.
Aż trudno uwierzyć, ale Czerwone Diabły po 25 minutach drugiej połowy nie miały choćby jednej celnej próby. Dopiero wprowadzenie Charlesa De Ketelaere zmieniło sytuację, ten w minutę oddał pierwsze uderzenie, a moment po nim De Bruyne szukał poprawki.
Tak dobrych okazji nie było od otwierającego kwadransa, tymczasem w ataku Les Bleus pojawili się Barcola i Mbappe – ten drugi był o włos od pokonania Casteelsa w 73. minucie, ale golkiper imponował formą. Wyprzedzanie Debasta czy Faesa było dla Mbappe aż zbyt łatwe, tylko wykończenie wymagało minimalnie więcej precyzji.
Gdyby miał jej więcej, Francuzi mogliby wygrać nawet czterema czy pięcioma bramkami, ale muszą zadowolić się faktem, że rozbroili Belgów i nie pozwolili im myśleć o powrocie do rywalizacji na Groupama Stadium. W pierwszym meczu o stawkę w tym roku Les Bleus zdobywają więcej niż gola. Dodatkowo, to dopiero druga wygrana w ośmiu meczach Ligi Narodów w wykonaniu Les Bleus. Krytyków Deschampsa to nie uciszy, ale kibice usną nieco spokojniejsi o losy kadry.