Probierz ocenia rok pracy i mecz z Portugalią: "Tracimy bramki i tracimy je za łatwo"
Porażka 1:3 z Portugalią boli, ale sobotni wynik nie oddawał skali różnicy między drużynami. Reprezentacja Polski jest coraz dalej od drugiej lokaty i najwyższego koszyka w kwalifikacjach do mistrzostw świata, a bolesna lekcja od Portugalii przyszła dokładnie rok od pierwszego meczu Biało-Czerwonych pod wodzą Michała Probierza.
Jak trener ocenia ostatnie 12 miesięcy?
"Z drugiego meczu z Mołdawią było dzisiaj na boisku chyba tylko trzech zawodników (czterech – red.). To jest proces, który zachodzi. Na pewno jest grupa, która doszła do reprezentacji i pokazuje, że potrafi grać w piłkę" – wskazał na plus procesu selekcji Probierz.
Z minusami też nie miał podczas konferencji prasowej problemu, zwłaszcza po meczu, który je uwypuklił. "Niezadowoleni jesteśmy na pewno z tego, że tracimy bramki i tracimy je za łatwo. Nad tym elementem będziemy pracować, próbujemy różnych środków, dowołujemy zawodników" – kontynuował 52-latek. Zwrócił przy okazji uwagę, że coraz więcej piłkarzy nabiera ogrania jesienią i to przynosi pozytywne efekty w ich dyspozycji, chociażby w przypadku strzelca jedynej bramki dla Polski. Piotr Zieliński późno wszedł do Interu z powodu kontuzji i dopiero teraz mógł rozegrać pełny mecz.
"Co do zawodników wyselekcjonowanych, uważam, że coraz lepiej to wygląda. Potrafimy płynnie zagrać, tworzyć w ataku pozycyjnym sytuacje. Brakuje nam przejścia do fazy defensywnej, ale też trzeba pamiętać, że naprawdę graliśmy dziś z dobrym zespołem i można było to zobaczyć na boisku" – skwitował Probierz.
Portugalia to lekcja poglądowa
Proszony o analizę przegranego meczu na gorąco, selekcjoner całkiem całkiem przeszedł 90 minut z ich blaskami i mankamentami. "Na pewno dobrze zaczęliśmy to spotkanie, bo potrafiliśmy stworzyć sytuacje, utrzymać się przy piłce, ale z takim przeciwnikiem najgorzej, kiedy nie zdobędzie się z tego bramki. Później wycofaliśmy się, w szczególności w drugiej linii poszliśmy za nisko i mieliśmy problem z wyjściem do pressingu. Ale za łatwo straciliśmy bramkę, to było kluczowe. Nie możemy w taki sposób tracić. Druga bramka to konsekwencja nieprzerwania akcji, na pewno indywidualności Portugalii tutaj pokazały swoją jakość" – przypomniał Probierz, bo Rafael Leao w dobrej dyspozycji jest nie do zatrzymania dla większości formacji defensywnych.
"Dla nas to jest lekcja poglądowa i kolejny krok do budowania tego zespołu. W drugiej połowie, gdy już podeszliśmy wyżej i podejmowaliśmy dużo większe ryzyko, zaczęło to lepiej wyglądać. Odbieraliśmy piłki, zdobyliśmy bramkę, szkoda tylko tej ostatniej sytuacji. Nie widziałem jej dokładnie, ale na pewno to zamknęło spotkanie" – podsumował.
Polska ma grać ofensywnie, ale co z traconymi golami?
Trener z Górnego Śląska przypomniał, że od objęcia kadry narodowej przyświecają mu takie same cele i zamierza kontynuować pracę nad ofensywnym stylem Polaków. "Wiemy, w jakim kierunku pracujemy i nie cofniemy się przed tym. Tak jak dziś – chcieliśmy grać bardzo ofensywnie i tak będziemy grali, żeby doskonalić to, nauczyć się i jeszcze raz podkreślę: kluczem jest, żeby ci zawodnicy regularnie grali".
Ofensywna gra Biało-Czerwonych brzmi świetnie, tyle że Polska traci bramki w prawie każdym meczu od objęcia drużyny przez Probierza. Wyjątkami spośród 14 spotkań były Wyspy Owcze, sparing z Łotwą i baraż z Walią. Dlaczego defensywa ma aż takie problemy?
"Dlatego, że gramy wysokim pressingiem i podejmujemy bardzo duże ryzyko. W takiej sytuacji to naturalne, że nie stoimy w polu karnym i nie bronimy się, nie szukamy stania i gry na kontrę. Czasami jesteśmy za szeroko ustawieni, to jest element do pracy. Ostatnie spotkania z czołówką europejską są bardzo ważne, bo możemy nad tym pracować i wiemy, gdzie jest problem" – zapewnił trener.