Gole dwóch byłych reprezentantów Irlandii zapewniają wygraną Anglii w Dublinie
W spotkaniu rozgrywanym na stadionie w Dublinie spotkały się dwie drużyny, które mają za sobą długą i zaciętą historię sportowej rywalizacji. Mimo ogromnego wsparcia miejscowej publiczności inicjatywę szybko przejęli Anglicy, którzy co chwilę gościli pod polem karnym przeciwników.
Wynik został otwarty już w 12. minucie starcia. Wówczas do piłki w polu karnym dopadł Declan Rice i strzałem w prawy górny róg pokonał Caoimhina Kellehera. Chwilę później świetną szansę miał Harry Kane, ale napastnik Bayernu przegrał pojedynek z bramkarzem.
Podopieczni Lee Carsleya wciąż jednak szukali swoich szans, a ich ataki przyniosły efekt w 26. minucie. Tym razem po koronkowo rozegranej akcji Rice zamienił się w asystenta, posyłając podanie do Jacka Grealisha. Pomocnik Manchesteru City znalazł lukę między obrońcami i precyzyjnym uderzeniem podwyższył prowadzenie Synów Albionu.
Obraz gry długo nie zmieniał się także w drugiej odsłonie rywalizacji. Nadal stroną dominującą byli Anglicy, którzy rzadko oddawali piłkę rywalom. Widząc tę nieporadność trener Heimir Hallgrimsson zdecydował się na zmiany jeszcze przed upływem godziny gry - na boisku pojawili się Jason Knight oraz Jake O'Brien, który zastąpił narzekającego na uraz Seamusa Colemana. Później selekcjoner dał szansę m.in. Kaseyowi McAteerowi.
Rezerwowi wnieśli nieco entuzjazmu i dodatkowej motywacji, jednak nie byli w stanie wpłynąć na wynik. Goście umiejętnie oddalali grę od własnej szesnastki, wciąż utrzymując sporą przewagę w posiadaniu futbolówki. Ostatecznie rezultat nie uległ już zmianie, dlatego z pierwszego zwycięstwa w tej edycji Ligi Narodów mogli cieszyć się reprezentanci Anglii.