Blamaż Fernando Santosa, jego Azerbejdżan poległ w Estonii jako pierwszy od lat
Obie drużyny od początku wyglądały na niespokojne, ponieważ dwie porażki na koncie każdej z nich oznaczały, że są bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie w Dywizji C.
Sprawdź komplet statystyk meczu Estonia - Azerbejdżan
Jednak to Azerbejdżan nad Bałtykiem zaczął nabierać tempa. Renat Dadashov trafił w słupek, a Toral Bayramov zmusił Karla Heina do doskonałej obrony strzału z krawędzi pola karnego. Chaos wykorzystał Ioan Yakovlev, który wślizgiem minął odsłoniętą azerską obronę i pozostawił bezradnego Mekhtiego Dzhenetova w 32. minucie. Celnym strzałem do bramki pozbawił przyjezdnych pierwszego zwycięstwa bez straty gola od sześciu spotkań.
W odpowiedzi goście z Kaukazu przedłużyli serię meczów ze stronym przez Estonię golem do 19, egzekwując rzut karny w doliczonym czasie gry za sprawą faulowanego Elvina Cafarquliyeva. Karnego z łatwością wykorzystał Bayramov strzałem w prawy narożnik. Ale, jak to często bywa w piłce nożnej, ludzie Jürgena Henna odpowiedzieli w ciągu kilku sekund po wznowieniu gry, gdy Vlasiy Sinyavskiy zręcznie wykończył szybką sekwencję czterech podań, aby przywrócić prowadzenie jeszcze do przerwy. Jak na ironię, ostatni raz Estonia prowadziła na tablicy wyników 15 meczów temu, przeciwko... Azerbejdżanowi w Baku.
To, co nastąpiło po wznowieniu gry, było walką od początku do końca, a obie drużyny wykazywały oznaki desperacji, próbując zdobyć pierwsze punkty w sezonie Ligi Narodów. Imponująca obrona Estonii najpierw zniosła całą presję, zanim ponownie odpowiedziała kontratakiem, a Rocco Robert Shein skradł światło reflektorów imponującym indywidualnym wysiłkiem z prawej flanki, gdy ściął do środka i posłał niepowstrzymany strzał lewą nogą w róg, dzięki czemu było 3:1 na 20 minut przed końcem.
Gol Sheina oznaczał jednak koniec dominacji Azerbejdżanu w meczu, pozwalając Sinisärgid na odniesienie pierwszego zwycięstwa w Lidze Narodów od trzech spotkań. Choć niedawno pokonali Wyspy Owcze i Litwę, by zdobyć Puchar Bałtyku, zwycięstwo to pozostaje ich pierwszym ważnym triumfem w 17 międzynarodowych spotkaniach. Fernando Santos i spółka nadal radzą sobie bardzo słabo, a ich trzecia porażka z rzędu oznacza, że są teraz na dnie swojej grupy Ligi Narodów.