Real Madryt po raz 15. podbił Europę. Królewscy pokonali Borussię w finale Ligi Mistrzów
Spotkanie rozgrywane na legendarnym obiekcie w Londynie zostało przerwane już po 30 sekundach z powodu wtargnięcia kibica na boisko. Służby zdołały jednak szybko opanować sytuację i sędzia Slavko Vinčić mógł wznowić grę. Wkrótce dość niespodziewanie nieznaczną przewagę zyskali podopieczni Edina Terzicia. Przez chwilę niebezpiecznie zrobiło się po dokładnym dośrodkowaniu Juliana Brandta, ale obrońcy Królewskich wybili futbolówkę poza szesnastkę.
Następnie inicjatywę zaczęli odzyskiwać zawodnicy Carlo Ancelottiego, coraz częściej goszcząc pod polem karnym rywali. W 12. minucie na potężny strzał w swoim stylu zdecydował się Federico Valverde, ale piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Gregora Kobela. Większe zaangażowanie w ofensywie mogło zostać jednak wykorzystane przez Brandta. Niemiecki pomocnik dopadł do piłki w polu karnym Los Blancos, ale jego uderzenie również okazało się niecelne.
Po upływie 20. minuty gracze z Dortmundu mieli kolejne dwie doskonałe szanse na objęcie prowadzenia. Najpierw błędu defensywy Realu nie zdołał wykorzystać Karim Adeyemi, który ostatecznie został powstrzymany przez wracającego Daniego Carvajala. Po chwili strzał Niclasa Fullkruga trafił jedynie w słupek, choć w przypadku tej sytuacji napastnik prawdopodobnie znajdował się na pozycji spalonej.
Zespół z Madrytu próbował jak najszybciej przesunąć ciężar gry na połowę przeciwnika, ale przez to narażał się na groźne kontrataki. Właśnie po dwóch takich akcjach świetne okazje znów miał niezwykle dynamiczny Adeyemi, jednak najpierw kunsztem wykazał się Thibaut Courtois, a następnie z interwencją zdążyli defensorzy. Belgijski bramkarz stanął na wysokości zadania także tuż przed przerwą, kiedy obronił uderzenie z dystansu Marcela Sabitzera.
Druga odsłona rywalizacji rozpoczęła się z kolei od dwóch wyśmienitych szans dla Los Merengues. W 49. minucie po faulu na Viniciusie z rzutu wolnego uderzał Toni Kroos. Piłka leciała prosto w "okienko", ale golkiper zdołał odbić ją na rzut rożny. Po szybko wykonanym dośrodkowaniu główkował Carvajal, jednak zabrakło mu celności. Obrońca po chwili zyskał kolejną okazję, jednak tym razem rywali uratował Ian Maatsen, blokując mocny strzał.
W kolejnej fazie spotkania tempo gry nie było zbyt wysokie, ale trwała regularna wymiana ciosów. Tuż po upływie pierwszej godziny koncentracją znów musiał wykazać się belgijski bramkarz, odbijając główkę Fullkruga. Po drugiej stronie boiska do precyzyjnej wrzutki Viniciusa najwyżej wyskoczył Jude Bellingham, jednak piłka o centymetry minęła prawy słupek.
W końcu jednak Królewscy dopięli swego. Po kolejnej szybkiej akcji Viniego otrzymali rzut rożny. Idealne dośrodkowanie Kroosa tym razem trafiło do Carvajala, który mocnym strzałem pod poprzeczkę zapewnił swojej drużynie prowadzenie.
Ekipa z Dortmundu nie miała już nic do stracenia i ruszyła do ataku, co błyskawicznie mógł wykorzystać Bellingham. Anglik znów znalazł się w dogodnej sytuacji, jednak ponownie chybił. Po chwili bohaterem był Kobel, który obronił strzały Kroosa, Eduardo Camavingi i Nacho.
Trener Terzić próbował reagować, posyłając na boisko m.in. Donyella Malena i Sebastiena Hallera. Nic do jednak nie dało, gdyż po chwili prostą stratę zaliczył Maatsen. Piłka po jego błędzie trafiła do Viniciusa, a Brazylijczyk z zimną krwią zdobył bramkę na 2:0.
W 88. minucie roszad w składzie dokonał także włoski menadżer, posyłając na boisko m.in. Lukę Modricia, który zastąpił Kroosa. Niemiec schodził w akompaniamencie gromkich braw, był to bowiem jego ostatni mecz klubowy w karierze.
W końcówce wydawało się, że Borussia zdobędzie gola kontaktowego. Fullkrug co prawda trafił do bramki, ale arbiter zasygnalizował pozycję spaloną. Wkrótce doliczył jeszcze pięć minut, ale w tak krótkim czasie rywale nie byli w stanie już zmienić losów spotkania. To, czego wszyscy się spodziewali, po chwili stało się faktem - Real Madryt po raz 15. w swojej historii wygrał Ligę Mistrzów!