Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Arsenal na Emirates rozgromił bezradne Lens, Kiwior i Frankowski na boisku

Flashscore
Emirates rozgromił bezradne Lens, Kiwior i Frankowski na boisku
Emirates rozgromił bezradne Lens, Kiwior i Frankowski na boiskuProfimedia
Dobra wiadomość: oglądaliśmy dwóch Polaków w jednym meczu Ligi Mistrzów. Zła wiadomość: żaden z nich nie miał wielkiej okazji się wykazać. Arsenal już po 45 minutach prowadził 5:0, dlatego po przerwie stawki nie było. Kanonierzy mają gwarancję pierwszego miejsca, Lens wciąż może grać w Lidze Europy.

Przed pierwszym gwizdkiem na Emirates Stadium sytuacja Arsenalu była świetna, a przyjezdnych z RC Lens niezła. Skazywani na pożarcie w Lidze Mistrzów goście z północnej Francji mieli przecież na koncie wygraną z Arsenalem i dwa remisy. W dodatku porażka Sevilli oznaczała, że trzecie miejsce jest względnie bezpieczne i wystarczy w dwóch meczach uciułać punkt, by grać dalej w Europie.

Początek środowego meczu w Londynie był raczej nerwowy, ale Krwisto-Złociści z Lens walczyli o kolejne fragmenty boiska. Względnie równorzędne granie skończyło się dla nich szybko, bowiem w 13. minucie do piłki zgranej głową przez Gabriela Jesusa doskoczył przed bramką Havertz i otworzył wynik klasycznym "wciskiem". Przyjezdni zacisnęli jeszcze kciuki przy weryfikacji ew. spalonego Jesusa, ale gol został uznany.

Wyjściowe składy i noty za mecz Arsenal-Lens
Wyjściowe składy i noty za mecz Arsenal-LensFlashscore

Jeszcze kilka minut Lens odpierało napór gospodarzy, lecz ci z zaskakującą łatwością przesądzili losy meczu jeszcze przed upływem 30 minut gry. W niewiele ponad sześć minut Kanonierzy – jak zobowiązuje przydomek – trzykrotnie skutecznie ostrzelali bramkę rywali. Gabriel Jesus dołożył gola do asysty, Bukayo Saka fartownie pchnął piłkę klatką piersiową, a chwilę później doskonale przymierzył Gabriel Martinelli

Wszystko, co robił Arsenal, przychodziło jakby od niechcenia – na tak wiele pozwalali przyjezdni, których ogrywało się łatwo, a sami wydawali się zdezorientowani, gdy londyńczycy byli przy piłce. Nawet nie zdołali dotrwać do przerwy z czterema bramkami straty, w doliczonym czasie dobił ich celnym uderzeniem Odegaard

Przesądzenie wyniku po pierwszej części gry miało zasadniczą zaletę: na boisku mogliśmy zobaczyć Jakuba Kiwiora. Gorzej, że o realnej rywalizacji z Przemysławem Frankowskim nie było już mowy, bo i o co? Pierwszy z Polaków pewnie wolałby już z boiska zejść, a jego rozbita drużyna z trudem wchodziła na połowę Arsenalu. 

Widowisko optycznie wyrównało się przede wszystkim dlatego, że liderzy Premier League spuścili z tonu. A i tak to tylko oni mieli swoje okazje, po stronie Lens licznik strzałów strzałów oddanych po przerwie niemal do końca tkwił przy zerze. Kibice na coraz cichszym Emirates Stadium byli jednak świadkami gola w drugiej połowie. Kiwior wrzucał piłkę do Martinellego, a tego ręką uprzedził Khusanov w polu karnym. Po weryfikacji VAR karnego na gola zamienił Jorginho.

Wynik i statystyki meczu Arsenal-Lens
Wynik i statystyki meczu Arsenal-LensFlashscore

Jeszcze Elye Wahi miał w doliczonym czasie gry szansę na gola honorowego, ale zablokował go tuż przed bramką Magalhaes. Moment później Przemysław Frankowski założył rywalowi siatkę przed bramką, ale posłanej przez niego piłki nikt nie przeciął i wkrótce potem mecz został zakończony. 

Wraz z nim kwestia awansu z pierwszego miejsca, którego pewny jest Arsenal. Lens może ze spokojem celować w grę w Lidze Europy, pozostając na trzecim miejscu w grupie. Wcześniej jednak trzeba zmyć z siebie to, co Krwisto-Złociści przeżyli w środowy wieczór.

Sytuacja w grupie B po pięciu pełnych kolejkach
Sytuacja w grupie B po pięciu pełnych kolejkachFlashscore