Choć kibice zdążyli rozpieścić Legię Warszawa kompletami widowni, to dziś na Stadionie Wojska Polskiego pełnych trybun nie będzie. Klub przesadził z cenami biletów (normalne po 65-130 zł), dostosowując pułap do rangi barażu o fazę ligową, ale chyba zapominając o rywalu. Nawet rzucone dobę przed meczem bilety za złotówkę dla osoby towarzyszącej raczej nie pomogą.
Mecz Legia – Drita o 18:00, śledź go z Flashscore
FC Drita jest przeciwnikiem, o którym faktycznie można zapomnieć. Sam późno przypomniałem sobie, że Wojskowi z Kosowianami już grali. Ale to nie był normalny czas, jesienią 2020 roku trybuny były puste z przymusu, a zamiast dwumeczów rozgrywano po jednym spotkaniu.
Wtedy przy Łazienkowskiej było 2:0 dla gospodarzy i dziś taki wynik też pewnie można by przyjąć bez większych narzekań. Bo, choć Drita jest wciąż outsiderem w europejskiej piłce, to potrafi się postawić rywalom z półki podobnej lub wyższej niż Legia. W sezonie 2021/22 tylko jedną bramką przegrali dwumecz z Feyenoordem (0:0 i 2:3), remisowali też Viktorią Pilzno czy Royalem Antwerp.
To rywal, któremu swoją wyższość trzeba udowodnić. "Jeżeli ktoś spodziewa się spaceru, to od razu mówię, że tak nie będzie" – od tych słów zaczął rozmowę z dziennikarzami trener Goncalo Feio, tonując nastroje. Owszem, po pokonaniu Brondby powinno być już z górki, ale o odpuszczeniu nie można nawet myśleć.
"Drita już zrobiła coś historycznego. Pierwszy raz zaszła tak daleko w eliminacjach. Mają przed sobą życiową szansę. Drużyny z tego regionu cechują się agresją. Na pewno czeka nas wiele pojedynków. Spodziewamy się wysokiego pressingu, mocnego ataku na przeciwnika. Wiemy, że drużyna Drity będzie grała agresywnie i z dużą determinacją. Musimy się temu przeciwstawić" – wskazał portugalski szkoleniowiec.
Po kiepskim finiszu ostatniego sezonu ligowego (trzy mecze bez wygranej) start europejskiej kampanii faktycznie jest dla trzeciej drużyny Kosowa okazały. Dwoma zwycięstwami wybili puchary z głowy zeszłorocznej sensacji z Islandii, Breidablikowi, a następnie odrobili wyjazdową porażkę zwycięstwem 3:1 nad łotewską Audą po dogrywce.
Żadna z tych nazw pewnie wiele polskim kibicom nie mówi i w tym tkwi największa pułapka dwumeczu z rywalem znacznie słabszym na papierze. Dla Legii wygrana to kwestia przyzwoitości, dla Drity – kwestia dziejowej szansy. Klub z Gjilanu przełożył oba dotychczasowe mecze ligowe i sezon zacznie dopiero we wrześniu, by skupić się na walce o Europę. I można być pewnym, że rzucą na szalę wszystko, by nie dać się Legii.