Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Ten, który odmówił Barcelonie. Nico Williams, wschodząca gwiazda i uosobienie baskijskiej dumy

Pavel Křiklan
Typowy obrazek. Nico Williams manewruje, by pozbyć się obrońcy.
Typowy obrazek. Nico Williams manewruje, by pozbyć się obrońcy.ČTK / imago sportfotodienst / Ricardo Larreina
Chyba każdy piłkarz marzy o tym, by pewnego dnia grać dla najlepszych klubów na świecie. Dla Manchesteru City, Realu Madryt, Barcelony... A jednak są fanatycy, którzy są w stanie odrzucić takie oferty. Tak jak Nico Williams, gwiazda ostatniego Euro, gdzie pomógł hiszpańskim piłkarzom sięgnąć po złoto. Wielki kataloński klub zabiegał o niego przez całe lato. Wtedy młody zawodnik powiedział, że chce zostać w klubie swojego serca, Bilbao. Dziś wieczorem jedna z największych tegorocznych gwiazd zmierzy się ze Slavią w Lidze Europy.

W letnim pokazie najlepszych drużyn na Starym Kontynencie Williams całkowicie przyćmił Francuza Kyliana Mbappé, który podobnie jak on gra na lewym skrzydle. Tryskał energią, drapieżnością, szybkością, a w razie potrzeby stosował eleganckie, techniczne zagrania. Po raz pierwszy zwrócił na siebie uwagę, gdy całkowicie zdominował występ przeciwko broniącym tytułu Włochom. "Biedny Di Lorenzo, był wobec niego zupełnie bezradny. To było tak, jakby został włożony do pralki na 78 minut, włączony na najwyższe obroty, a następnie wykręcony i tak w kółko" - napisał po wyścigu brytyjski dziennik The Guardian.

Williams w meczu osiągnął prędkość 33,8 km na godzinę. "Czułem się niewiarygodnie" - mówił o sobie. Ofensywa późniejszych mistrzów Europy opierała się na nim i Lamine Yamalu. Strzelił jedną z dwóch bramek Hiszpanii w finale do siatki Anglii, ale być może jego najlepsza akcja miała miejsce w 1/8 finału przeciwko Gruzji, kiedy to w pełnym sprincie zmusił przeciwnika do odegrania roli solnego filaru i strzałem nie do obrony podwyższył wynik na 3:1.

Nico Williams - statystyki
Nico Williams - statystykiFlashscore

Dzięki niemu i bramkarzowi Unai Simonowi, tylko Bilbao miało kilku reprezentantów w wyjściowym składzie Hiszpanii na dwa ostatnie pojedynki turnieju. Niewiele brakowało, a podobnie jak jego osiem lat starszy brat (i kolega z drużyny klubowej) Iňaki, mógł reprezentować Ghanę. Wybrał Hiszpanię, gdzie się urodził i spędził całe swoje życie. "Nawet jako dziecko najbardziej kochałem Asamoah Gyana" - wyznał podczas letniej wizyty w Ghanie o swoim podziwie dla byłego kapitana i, z 51 bramkami, najlepszego strzelca wszech czasów lokalnej drużyny narodowej.

On i jego brat odwiedzili kraj swoich rodziców, którzy opuścili go w poszukiwaniu lepszego życia, musieli przejść przez Saharę boso, a następnie znosić przesłuchania, gdy zostali zatrzymani za nielegalne wejście na terytorium Hiszpanii, po raz pierwszy w życiu zaledwie rok wcześniej. Ich rodzinnym regionem jest Kraj Basków, państwo w państwie, w którym mówi się innym językiem i które wolałoby oddzielić się od reszty kraju. Pod względem gospodarczym jest to najsilniejszy region Hiszpanii po Madrycie. Nic dziwnego, że jego mieszkańcy są dumni ze swojego pochodzenia.

Przekonali się o tym latem na Camp Nou. Po Euro Barcelona nie chciała nikogo bardziej niż Nica Williamsa. Pomysł przyjaciół i złotych chłopców Yamala i Nica na skrzydłach składu drużyny był niezwykle kuszący. Jednak zarząd tego megaklubu musiał obejść się smakiem.

Na pewnym etapie, według mediów, sam zawodnik obiecał transfer, a prezydent Joan Laporta z kolei starał się zapewnić, że Katalończyków już na niego stać. Chciał zebrać pieniądze na dodatkową podwyższoną klauzulę odejścia w wysokości 62 milionów euro, sprzedając Ansu Fatiego do Fenerbahce i Raphinhę do Arabii Saudyjskiej.

Ostatecznie do niczego takiego nie doszło. Williams nadal gra na stadionie San Mamés w koszulce piątej obecnie drużyny LaLiga. "Wiele klubów było mną zainteresowanych, mogłem wybierać. Ale moje serce jest tutaj. Jestem tu szczęśliwy" - wyznał w ostatnim dniu letniego okienka transferowego. W grudniu ubiegłego roku przedłużył kontrakt z Bilbao o trzy lata, więc ma zobowiązanie do 2027 r. W każdym razie Barca nie poddaje się i ogłosiła przybycie Williamsa jako priorytet na następne lato.

Niemniej jednak prezes jego obecnego klubu, Jon Uriarte, wierzy, że jego perełka spędzi całą karierę w biało-czerwonych barwach. "Zatrzymanie go oznacza, że możemy stawiać sobie ambitne cele. Wydaje się, że istnieje jakaś niepisana zasada mówiąca o tym, że zawodnicy muszą podpisywać kontrakty z tak zwanymi wielkimi klubami. Nasz projekt, z jego wyjątkowym poczuciem przynależności, cały czas się rozwija. I chciałbym przypomnieć wszystkim, którzy chcieliby go umniejszyć, że Athletic jest wyjątkowy na świecie" - dał Barcelonie jasno do zrozumienia.

Nawiązał oczywiście do faktu, że zgodnie z zasadami nikt poza rodowitymi Baskami nie może nosić koszulki Athleticu. Klub, jak powiedział, jest ekonomicznie i sportowo zdolny do zatrzymania zawodników kalibru Williamsa. Będzie mu tym łatwiej, że ma w składzie starszego brata Nico, Iñakiego, który opiekował się nim w dzieciństwie, gdy jego rodzice spędzali długie dni w pracy.

Tata Felix wyjechał nawet do Anglii na 10 lat (gdzie między innymi dostał miejsce przy kołowrotkach na Stamford Bridge), więc Iñaki był jak drugi tata dla swojego młodszego rodzeństwa. "Jestem dumny z tego, jak daleko zaszedł mój brat. On nie ma sufitu" - ocenia starszy Williams, legenda klubu, który jest rekordzistą LaLiga z 251 kolejnymi startami w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Z drugiej strony Bilbao może pochwalić się trzecią co do wielkości liczbą trofeów w historii hiszpańskiej piłki nożnej po Realu i Barcelonie. W osobie Nico ma jednak klejnot, którego zazdroszczą mu te dwa wielkie kluby...

Athletic Bilbao - Slavia (21:00 + komentarz audio)