Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Przejechali 220 metrów na mecz Ligi Europy. Zawodnicy Bodo/Glimt musieli przestrzegać zasad

SID
Hauge strzelił dwa gole po krótkiej podróży autobusem.
Hauge strzelił dwa gole po krótkiej podróży autobusem.CARL RECINE / GETTY IMAGES EUROPE / Getty Images via AFP
Piłka nożna czasami przynosi ciekawe sytuacje, o czym przekonali się zawodnicy Bodo/Glimt. Podobnie jak inne drużyny w Lidze Europy, zawodnicy mistrza Norwegii muszą podróżować na mecze u siebie autobusem drużynowym. W środowe popołudnie odbyli prawdopodobnie jedną z najkrótszych podróży w historii, mierzącą zaledwie 220 metrów.

Do zabawnego incydentu doszło przed środowym meczem mistrzów Norwegii z Porto. Zawodnicy, w tym młody Jens Hauge, który powrócił do klubu na zasadzie wypożyczenia z Frankfurtu i dołożył dwie bramki do zwycięstwa 3:2, spotkali się przed budynkiem urzędu okręgowego o godzinie 17:05. Niektórzy przyjechali samochodami, inni przyszli pieszo. Następnie wsiedli do autobusu, który punktualnie o 17:06 zawiózł ich na stadion Aspmyra.

Dlaczego? "UEFA wymaga, abyśmy przyjechali jako drużyna razem, więc robimy to w ten sposób", Truls Bjerke, trener drużyny, wyjaśnił NRK zasadę, której istota polega na tym, że stacje telewizyjne - podobnie jak na Euro czy w Lidze Mistrzów - chcą sfilmować piłkarzy wysiadających z autobusu.

Piłkarze wzruszają na to ramionami. "Chodzi o ducha zespołu, poczucie solidarności i wspólne spotkanie przed meczem. Sprawa z autobusem może być trochę głupia, ale będziemy cieszyć się tymi 30 sekundami tak bardzo, jak to tylko możliwe" - śmieje się obrońca Villads, Nielsen. "To dziwne, ale powiedzieli nam, że tak po prostu jest" - dodał lewy skrzydłowy Hauge.

Bodo/Glimt - FC Porto 3:2