Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Niemoc Rakowa trwa, druga porażka i wciąż bez gola w grupie Ligi Europy

Michał Karaś
Niemoc Rakowa trwa, druga porażka i wciąż bez gola w grupie Ligi Europy
Niemoc Rakowa trwa, druga porażka i wciąż bez gola w grupie Ligi EuropyProfimedia
W drugim meczu z rzędu rywale strzelali kilkakrotnie częściej. Tym razem udało im się zdobyć tylko jedną bramkę, ale i jedna wystarczyła. Medaliki na dnie Grupy D w Lidze Europy.

Po bladym występie w Bergamo, w czwartek Raków Częstochowa po raz pierwszy grał u siebie w fazie grupowej Ligi Europy. I choć przyjechał teoretycznie najsłabszy z trzech grupowych rywali, to stanowczo nie można powiedzieć, że Sturm Graz jest słaby.

Niepokonany w lidze, grający intensywnie i ofensywnie, Sturm wywiązał się ze swej nazwy od pierwszych minut: do każdego zawodnika Medalików posiadającego piłkę momentalnie dobiegało co najmniej dwóch rywali, od początku pokazując chęć dominowania na polskiej ziemi. Co prawda efektem przez kwadrans był tylko jeden niecelny strzał, ale jest też drugi skutek natarcia Austriaków. Raków nie miał nawet kiedy zbliżyć się do bramki przyjezdnych.

Wyjściowe składy i noty za mecz Raków-Sturm
Wyjściowe składy i noty za mecz Raków-SturmFlashscore

Medaliki Dawida Szwargi znane są z tego, że potrafią przeczekać i znaleźć swoją okazję. Dokładnie tym pachniało po 20 minutach gry, gdy Raków raz za razem był w stanie podejść pod pole karne Sturmu, już bez nieustępliwego towarzystwa rywali. Niestety, nie tylko nie udało się wykorzystać żadnego z wyjść, ale po stracie miejscowych Sturm przeniósł piłkę ponownie na połowę Rakowa i – po rzucie wolnym wykonanym przez Amadou Dante – piłka spadła pod nogi Williama Bovinga. Pierwszy celny strzał i już 1:0.

Mogło być gorzej już w 31. minucie, gdy Kiteiszwili huknął z dystansu nad poprzeczką. Dopiero to obudziło zbyt pasywny Raków i w 35. minucie udało się oddać pierwszy strzał. Wrzutkę trącił Kittel, tyle że niecelnie. Kibice oczekiwali znacznie więcej i dopiero przed zejściem do szatni piłkarze Medalików przeprowadzili dwa zrywy, które podniosły poziom decybeli na widowni. Niestety, znów bez strzału. Tymczasem do szatni mogło być już 2:0, ponieważ przed bramką Rakowa do piłki dopadł Wuthrich i po ziemi strzelił tuż obok słupka.

Po dwóch kolejkach Grupa D nie wygląda najlepiej dla Rakowa
Po dwóch kolejkach Grupa D nie wygląda najlepiej dla RakowaFlashscore

Druga połowa lepsza, ale tylko trochę

Kto liczył na mocne wejście Polaków w drugiej połowie, musiał być rozczarowany. Blisko gola był co prawda jeden Polak, tyle że nie po tej stronie. Szymon Włodarczyk wystawił na próbę Kovacevicia główką w 52. minucie, a chwilę później wyłożył piłkę Bovingowi, który jakimś cudem przestrzelił na wprost bramki. 

Tym razem jednak, po raz pierwszy w meczu, Raków zaczął się odgryzać. Na bramkę ruszali Piasecki i Tudor, a temu drugiemu brakło już tylko lepszego uderzenia, by uradować trybuny. Otar Kiteiszwili chciał uciszyć gospodarzy kolejną próbą z dystansu, tym razem Kovacević sparował piłkę na poprzeczkę. 

Bramkarz Rakowa fantastycznie ograniczał stratę do minimum, a mecz stał się znacznie bardziej otwarty i mniej jednostronny. W parze z wprowadzeniem Johna Yeboah i Ante Crnaca to dawało nadzieję na poprawę sytuacji. Tym bardziej, że intensywność z pierwszej połowy musiała kosztować Sturm sporo energii. 

A jednak również w drugiej odsłonie to wicemistrzowie Austrii byli bliżej gola – częściej dochodzili do sytuacji, oddawali strzały i tylko ten niestrudzony Kovacević trzymał mecz na granicy remisu. Dopiero w doliczonym czasie gry przewaga gospodarzy nie podlegała dyskusji. Yeboah był bliski powodzenia, ale tylko bliski. Nie pomagała fatalnie przygotowana murawa, ale była jednakowa dla obu zespołów. I Raków o wynik nie może mieć pretensji, nietety.

Wynik i statystyki meczu Raków-Sturm
Wynik i statystyki meczu Raków-SturmOpta by Stats Perform