Freiburg eliminuje RC Lens po dogrywce, Milan gra dalej. Historyczny awans Karabachu
Freiburg zajmuje ósme miejsce w Bundeslidze po czterech kolejkach bez zwycięstwa, ale w dwóch ostatnich meczach u siebie w Lidze Europy strzelił po pięć goli, więc był faworytem rewanżu z Lens. Zwłaszcza że Racing nie wygrał czternastu meczów z rzędu w Pucharze Europy.
Portugalczyk Pereira da Costa wykorzystał jednak niezdecydowanie bramkarza Atubulu po niespełna 30 minutach i pokonał golkipera Wahi lobem w doliczonym czasie pierwszej połowy, co w połączeniu z bezbramkowym remisem z pierwszego etapu mogło wystarczyć gościom do awansu. Jednak dwa gole Węgra Sallaia po zmianie stron doprowadziły do dogrywki, w której Austriak Gregoritsch zachwycił miejscową publiczność swoim trafieniem. Przemysław Frankowski spędził na boisku 73 minuty.
Dla AC Milan Liga Europy jest prawdopodobnie jedyną szansą na zdobycie trofeum w tym sezonie. Po jesiennym rozczarowaniu w Lidze Mistrzów nastąpiła eliminacja z Pucharu Włoch i w Serie A zespół jest już 11 punktów za miejskimi rywalami Interem.
Tydzień temu zdobyli trzy bramki przewagi w meczu z Rennes. W rewanżu Bourigeaud odpowiedział hat-trickiem, strzelając dwa gole z rzutów karnych, ale celna główka serbskiego napastnika Jovicia odpokutowała jego wyrzucenie z niedzielnego meczu w Monzie, a Portugalczyk Leao wyrównał po raz drugi po samodzielnej akcji z własnej połowy boiska.
Benfica tydzień temu wygrała w Lizbonie 2:1 dzięki dwóm rzutom karnym argentyńskiego mistrza świata Angela Di Marii i to ostatecznie wystarczyło. Tuluza, która gra o utrzymanie w lidze francuskiej, już w pierwszej połowie rewanżu straciła dwóch kontuzjowanych zawodników. Najlepszą okazję miał Holender Dailinga, ale jego strzał zatrzymała poprzeczka i pierwszy od 14 lat udział drużyny w europejskich pucharach dobiegł końca.
W najlepszej szesnastce Ligi Europy znalazł się Karabach i jest to największe osiągnięcie w historii klubu z Azerbejdżanu. W swoim pierwszym meczu w portugalskiej Bradze odniósł zaskakujące zwycięstwo 4:2. U siebie, gdzie przegrał tylko jeden z ostatnich 16 meczów pucharowych, jego droga została utrudniona przez Cafargulievę, który zobaczył dwie żółte kartki w ciągu czterech minut. Fernandes i Djaló wykorzystali przewagę liczebną i doprowadzili do dogrywki. Obie drużyny zdobyły w niej bramki, ale ostatnie słowo w drugiej minucie doliczonego czasu gry należało do Achundzade.