Wielkie przełamanie i wygrana Las Palmas, Valencia na samym dnie LaLigi
Debiut Diego Martineza w roli trenera Las Palmas, które wcześniej rozegrało 23 mecze bez zwycięstwa, okazał się zwycięski, a do tego gorący - okryty złą sławą sędzia Gil Manzano pokazał aż 14 kartek. Pomimo faktu, że był to dopiero mecz 10. kolejki LaLigi, Mestalla była gospodarzem ważnego meczu w walce o utrzymanie pomiędzy Valencią i Las Palmas, odpowiednio przedostatnim i ostatnim zespołem.
Sprawdź szczegóły meczu Valencia - Las Palmas
Przed meczem odbyła się demonstracja na Avenida de Suecia, z pokaźnym tłumem protestującym przeciwko kierownictwu Petera Lima. Na boisku miały za to miejsce dwa debiuty. Diego Martíneza jako trenera Kanarków i Ro Abajasa jako lewego obrońcy Valencii.
Pepelu z karnego, Munoz po dobitce
Miejscowi próbowali od pierwszej minuty, po strzale Sergiego Canósa, który po 18 sekundach posłał piłkę wysoko nad poprzeczką. Wkrótce jednak Valencia została nagrodzona. Wyraźne starcie Campaña z Barrenecheą w środku pola karnego spowodowało, że sędzia wskazał na 11 metr. Pepelu nie zastanawiał się dwa razy i posłał strzał w róg bramki Las Palmas.
Po bramce ruszyła lawina ataków Valencianistas, którą zatrzymał Cillessen, najpierw interweniując przeciwko Daniemu Gómezowi, a następnie przeciwko Pepelu. Później Canós dostrzegł biegnącego na bramkę Thierry'ego Correię, a strzał Portugalczyka ponownie obronił holenderski bramkarz.
Las Palmas było czujne w ostatnich minutach. Podanie od Januzaja doprowadziło do świetnego strzału Fábio Silvy i obrony Mamardaszwilego. Minutę później Kanaryjczycy już wyrównali. Januzaj, który był najlepszym graczem w końcówce pierwszej połowy, oddał potężny strzał, który gruziński bramkarz wybronił, ale Álex Muñoz wykorzystał odbicie piłki i dobił na wagę wyrównania w 43. minucie.
Fábio uwalnia gwizdy na Mestalla
Druga połowa rozpoczęła się od szansy po każdej ze stron: Thierry'ego i Álexa Muñoza. Jednak to Kanaryjczycy uderzyli pierwsi. Akcja zapoczątkowana przez Moleiro zakończyła się przy butach Campañy, który podał do Fábio Silvy, a Portugalczyk zakończył potężnym strzałem w tył siatki Mamardaszwilego.
Gol wywołał gniew trybun Estadio Mestalla, które już w pierwszej połowie zaczęły gwizdać. Teraz tłum ponownie zaczął przypominać sobie o właścicielu i pretensjach do niego za obecną formę drużyny. Mecz był bardzo nierówny, przerywany kolejnymi kartkami, a te podnosiły dodatkowo poziom emocji. Kirian posłał strzał nad poprzeczką, a potem Almeida miał okazję dla Valencii.
W 65. minucie, pośród karuzeli zmian, owację wieczoru otrzymał José Luis Gayá, który powrócił na boisko 155 po 155 dniach, zastępując debiutanta Ro. Mecz jednak jeszcze bardziej skomplikował się dla Valencii. Starcie Cardony z Gayá doprowadziło do awantury, w której Kirian popchnął Pepelu. Zawodnik Denii spoliczkował Kanaryjczyka, a Gil Manzano wskazał mu drogę do szatni.
Moleiro kończy mecz
Las Palmas utrzymało się w końcowych minutach pomimo błędu Moleiro, na który odpowiedzieli Hugo Duro i Javi Guerra, ale nie zdołali wykorzystać prezentu pomocnika. Jakby tego było mało, Moleiro zdołał się zrehabilitować, zdobywając trzecią bramkę po perfekcyjnym wykończeniu podania McBurniego.
Z kolei pod koniec doliczonego czasu gry César Tárrega skierował piłkę do bramki po świetnym dośrodkowaniu Gayá. Valencia, grająca w osłabieniu, do samego końca wierzyła w wyrównanie, ale nie było ono możliwe. Kanarki zakończyły czwartą najgorszą passę 23 meczów bez zwycięstwa w historii LaLigi i zapewniły Valencii miejsce na samym dnie tabeli.