Ostatni mecz Realu Madryt przed derbami odbędzie się we wtorek 24 przeciwko Alavés na Santiago Bernabéu. Tymczasem Atletico nie tylko będzie musiało udać się do Vigo, aby zagrać z Celtą, ale zrobi to w czwartek 26 września, dwa dni później. W kontekście zaplanowanego na 29 września meczu derbowego ta różnica może okazać się istotna.
Tego rodzaju kontrowersje nie są niczym nowym. W ubiegłym roku, po zwycięstwie Merengues w półfinale Superpucharu, wokół derbów rozgorzała inna kwestia.
W zeszłym sezonie ćwierćfinały Copa del Rey były pod wpływem finału Superpucharu Real Madryt-Barcelona. Nieuchronnie, po wyeliminowaniu Atletico w półfinale, Real Madryt rozegrał dodatkowy mecz w rozgrywkach, co oznaczało, że przybyli z mniejszą ilością czasu na odpoczynek na mecz, który ostatecznie zakończył się dogrywką. Atletico przyjechało 18 stycznia, z ośmioma dniami odpoczynku, podczas gdy Real Madryt miał tylko cztery.
W tym przypadku nie ma jednak kolizji kalendarza z innymi rozgrywkami, która mogłaby wpłynąć na program. Decyzja podjęta przez LaLigę jest w pełni świadoma harmonogramów drużyn obu, a Atlético jest wyraźnie w niekorzystnej sytuacji.
Oczywiste jest, że harmonogramy będą nadal kwestionowane. Są one źródłem wściekłości dla jednego z pretendentów ilekroć pojawi się wyraźna dysproporcja, a tym bardziej w obecnych czasach, gdy kalendarz jest maksymalnie skompresowany.