Show Barcelony w pierwszej połowie i niewykorzystane szanse Espanyolu w drugiej
Mecz rozpoczął się chwilę później, niż planowano, bo przed startem swoje nagrody z gali Złotej Piłki prezentowali Aitana Bonmati i Lamine Yamal, a Robert Lewandowski odebrał nagrodę dla piłkarza miesiąca. Dodatkowo była jeszcze "minuta ciszy" dla ofiar żywiołów w regionie Walencji.
Barcelona od samego początku dominowała na murawie i objęła prowadzenie w 12. minucie, kiedy Lamine Yamal wypuścił Daniego Olmo w polu karnym, a ten umieścił piłkę w siatce po rękach Garcii. Blaugrana nie miała zamiaru się zatrzymywać, dalej atakowała i dopięła swego w 23. minucie, kiedy Marc Casado świetnie wypuścił Raphinhę długim podaniem, a Brazylijczyk instynktowym uderzeniem podwyższył prowadzenie.
Espanyol nie podłamał się tym drugim golem odwiecznego rywala i wyszedł z akcją, która zakończyła się golem, ale ten nie został uznany, ponieważ sędzia uznał, że tam wcześniej był spalony i była to prawda, bo wystawała połowa buta gracza gości… Barca sobie nic nie zrobiła z tej akcji Espanyolu, dalej robiła swoje i w 31. minucie strzałem z dystansu trafił do siatki Dani Olmo.
W kolejnych minutach do końca pierwszej połowy upływały głównie pod znakiem spalonych graczy Espanyolu, którzy nabierali się na pułapki defensywy Blaugrany, a wynik do przerwy nie uległ zmianie.
Początek drugiej połowy nie przynosił większych emocji i Hansi Flick zdecydował się na dwie zmiany w 56. minucie. Zeszli Olmo i Casado, a weszli Fermin i Frenkie de Jong. Espanyol chwilę później wykorzystał rozluźnienie Barcelony i ponownie znalazł drogę do siatki, ale znowu minimalnie w trakcie akcji był spalony, więc gol nie został uznany.
Legalnego gola Espanyol strzelił w końcu w 63. minucie. Goście ponownie przeprowadzili świetną akcję, którą wykończył Puado, tym razem bez dyskusji, bo nie było mowy o spalonym. Chwilę później drugi raz w tym meczu z dystansu strzelał Lewandowski, ale ponownie lepszy był Garcia.
Kolejny raz piłka w bramce Iniakiego Peni znalazła się w 73. minucie, ale tym razem gol nie został uznany, bo piłka już opuściła linię końcową w momencie dośrodkowania. Wcześniej mieliśmy chwilową przerwę, bo było sprawdzane, czy ręką nie zagrał obrońca Blaugrany, ale sędzia nie podyktował jedenastki.
Sędzia mimo kilku dłuższych przerw w grze i konsultacji VAR zdecydował się doliczyć tylko trzy minuty. W samej końcówce do siatki trafił Ansu Fati, ale był na spalonym i to zakończyło spotkanie.
Barcelona ma na swoim koncie już 33 punkty i 40 strzelonych goli po 12 goli. Drugi w tabeli Real Madryt zdobył do tej pory 24 "oczka" w 11 meczach.