Pięć miesięcy bez wygranej i najgorszy start Valencii w historii. Baraja: "Pracujemy dalej"
Przed przerwą reprezentacyjną Valencia zremisowała u siebie z Villarreal 1:1, zdobywając jedyny punkt w tym sezonie. Poza tym nie zdołała pokonać Barcelony przed własnymi kibicami, ulegając Bilbao i Vigo. Kolejna porażka przyszła w niedzielny wieczór z Atlético Madryt (0:3).
Drużyna ze wschodniego wybrzeża Półwyspu Iberyjskiego zaliczyła najgorszy początek sezonu w historii najwyższej klasy rozgrywkowej, wydłużając oczekiwanie na zwycięstwo do dwunastu spotkań. Ostatni raz trzy punkty zdobyli w połowie kwietnia (wygrana 1:0 nad Osasuną), a ostatni raz tak źle było w 2016 roku, gdy na ławce rezerwowych zasiadał Gary Neville.
"Mieliśmy trudny terminarz, ale to nie zmienia faktu. Musimy zaakceptować obecną sytuację, nie chodzi o jeden czy dwa złe mecze, problem jest długoterminowy" - przyznaje Baraja. "Musimy pokazać nasze prawdziwe oblicze, nie poddawać się i dalej ciężko pracować, bo inaczej z tego nie wyjdziemy. W poniedziałek przeanalizujemy dzisiejszy mecz, wyciągniemy z niego pozytywy i rozpoczniemy przygotowania do kolejnego spotkania", kontynuuje.
Valencia od dłuższego czasu cierpi z powodu niższej aktywności rynkowej i minimalnych inwestycji w drużynę. Bramkarz Giorgi Mamardashvili niedawno przeniósł się do Liverpoolu za trzydzieści milionów euro i powrócił do hiszpańskiego klubu na zasadzie wypożyczenia, ale w pewnym sensie było to największe wzmocnienie. Skład uzupełnili Maximiliano Caufriez, Rafa Mir, Enzo Barrenechea, Stole Dimitrievski, Germán Valera i Dani Gómez. Jedynym transferem jest skrzydłowy Luis Rioja, który przybył z Alavés.
"Skład ma pewne ograniczenia i podporządkowujemy temu naszą pracę, starając się upraszczać rzeczy. Będziemy pracować dalej, nie widzę innego wyjścia z trudności, nie żyjemy w magicznym świecie. Valencia to wielki klub i ważne jest stawianie czoła wyzwaniom. Przykro mi z powodu końcówki i jestem zły z powodu trzeciej bramki z szybkiego kontrataku, nie możemy sobie pozwolić na takie błędy" - ubolewał Baraja.