Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

OPINIA: Czy da się wygrywać bez napastnika? Real Madryt liderem po dwóch kolejkach

Adrian Wantowski
Jude Bellingham jest motorem napędowym Realu na początku sezonu i dwa razy wybierany był graczem meczu
Jude Bellingham jest motorem napędowym Realu na początku sezonu i dwa razy wybierany był graczem meczuAFP
Real Madryt wygrał dwa pierwsze trudne mecze wyjazdowe na starcie LaLiga i po dwóch kolejkach jest liderem tabeli. Królewscy zaczynają sezon w zupełnie nowym ustawieniu, ponieważ brakuje im typowej "9", ale mimo to ich gra ofensywna wygląda nieźle tylko, czy można tak rozegrać cały sezon?

Przed startem rozgrywek kibice Realu Madryt zastanawiali się, co wymyśli Carlo Ancelotti w ataku po odejściu Karima Benzemy i braku klasowego zastępcy. Wprawdzie do klubu trafił Joselu, ale jest to zdecydowanie inny typ napastnika niż ten, do którego byli przyzwyczajeni w Realu w ostatnich latach. 

Tuż przed rozpoczęciem sezonu poważnej kontuzji doznał Thibaut Courtois, który może nie zagrać już w tym sezonie. Real szybko na to zareagował, sprowadzając Kepę Arizzabalagę. To nie był jednak koniec kłopotów, bo w pierwszej kolejce podobnego urazu doznał Eder Militao, który również nie zagra w najbliższych kilku miesiącach. 

Mimo tych problemów Królewscy wygrali na bardzo trudnym terenie w Bilbao 2:0. Królewscy na San Mames zagrali dobrze, a szczególne wrażenie zrobił Jude Bellingham, który oficjalnie debiutował w barwach Los Blancos i świetnie łączył pomoc z atakiem. Na ataku wystąpili Vinicius i Rodrygo. Czy to jednak jest z korzyścią dla Realu? 

Wydaje się, że najwięcej na zmianie ustawienia stracił Vini, ponieważ jego ruch przed polem karnym został nieco ograniczony. Nie gra on teraz typowo na lewej stronie, gdzie potrafił się rozpędzić i dryblować, a jest bardziej "przyklejony" do pola karnego. Co więcej, gdy grał na skrzydle i wchodził w pole karne, to szukał też podań do typowej „9”. Teraz takiej możliwości nie ma, chociaż na początku sezonu tę rolę przejmuje po części Jude Bellingham. 

To właśnie Anglik jest gwiazdą Realu Madryt na samym starcie sezonu. Strzelił gola w wygranym meczu przeciwko Bilbao, a jeszcze lepiej spisał się w starciu z Almerią. Tam niespodziewanie Królewscy przegrywali szybko 0:1, ale za sprawą dwóch goli Bellinghama wyszli na prowadzenie. Anglik następnie jeszcze asystował przy golu Viniciusa i ostatecznie Real wygrał 3:1. 

Współpraca Bellinghama z ofensywnym brazylijskim duetem układa się na razie rewelacyjnie, bo z pięciu dotychczasowych goli dla Realu trzy strzelił Anglik, a po jednym właśnie Rodrygo i Vini. Te nowe ustawienie zdecydowanie pasuje dla byłego gracza Borussii Dortmund, ale zabiera trochę pola Viniciusowi, który zdecydowanie był kluczową postacią w poprzednim sezonie. 

Początek sezonu wygląda bardzo obiecująco, bo zaczął się od dwóch wyjazdowych zwycięstw na trudnych terenach. Królewscy strzelili 5 goli, więc pokazali, że ich ofensywa ma się dobrze. Teraz czeka ich jeszcze wyjazd na Balaidos, gdzie zagrają z Celtą, zanim wrócą na Bernabeu. Jeśli tam pójdzie im równie dobrze, to będzie znak, że być może ten plan Carlo Ancelottiego wypali. 

Trudno jednak sobie wyobrazić, że cały sezon będzie tak wyglądać, bo jeśli z powodu kontuzji wypadną Vinicius lub Rodrygo, to cały plan może się posypać, ponieważ nie mają oni żadnych klasowych zastępców. Trzeba czekać, co przyniosą kolejne tygodnie.