Barcelona zawiodła oczekiwania, San Sebastian świętuje wywalczone zwycięstwo
Choć Real Sociedad rozczarowuje i w LaLidze, i w Lidze Europy, to spotkanie z Barceloną zawsze elektryzuje kibiców na słynnej Anoecie (dziś Reale Arena). Gospodarze powitali Katalończyków bardzo szybką grą, ale i liderzy tabeli nie pozostali dłużni: w 80 sekund obie ekipy wypracowały ataki na bramki rywali.
Sprawdź szczegóły meczu Real Sociedad - Barcelona
Lewandowski spalił, Becker się nie pomylił
Atak a bramka to jednak co innego. Mimo bardzo błyskawicznych przejść z jednej tercji defensywnej do drugiej, kibice długo nie oglądali żadnego strzału. Brakowało dwóch ostatnich kontaktów, by pokonać defensorów, a ci z San Sebastian szykowali się, by łapać Barcelonę na ofsajdzie. Raz się udało, ale w 13. minucie Robert Lewandowski zdołał wpakować piłkę do siatki w pierwszym strzale meczu!
Frenkie de Jong mocno dograł do Polaka, który piętą próbował przenieść piłkę i z pomocą obrońcy futbolówka spadła mu pod nogę. Bez namysłu huknął z bliska i goście zaczęli świętować. Niestety, VAR szybko zasygnalizował analizę i po chwili pojawiła się sygnalizacja: gola nie ma, zdecydował kraniec stopy Polaka. Widać go było na rysunku, ale na stopklatce już nie...
Brak gola zadziałał jak zastrzyk adrenaliny na piłkarzy Txuri Urdin, którzy zaczęli łapać coraz lepszy rytm i zaciskać coraz ciaśniejszą pętlę wokół pola karnego Blaugrany. Gdy mijało pół godziny gry, Inaki Pena był solidnie rozgrzany. Gdy Oyarzabal wstrzelił piłkę z wolnego, Brais Mendez głową był bliski wsunięcia piłki pod poprzeczkę. Golkiper Barcelony zareagował, ale jeszcze rzut rożny i jeszcze trudna do zatrzymania próba Take Kubo… pachniało golem.
Wydawało się, że Pena przetrwał najgorsze, ale jego wykop skończył się bardzo niefortunnym powrotem piłki przed bramkę. Doskoczył do niej Sheraldo Becker i na chłodno otworzył wynik. Po tym momencie Duma Katalonii zaczęła szukać reakcji i udało się przywrócić równowagę w grze. Barca stwarzała kolejne sytuacje, ale strzały leciały poza światło bramki. Co gorsza, w jednej z ostatnich akcji Kounde przypadkiem wycofał do rywali, uruchamiając ekspresową kontrę. Oyarzabal dostał wymarzoną piłkę, ale posłał piłkę obok słupka! Barca równie blisko do przerwy nie doszła, do szatni schodząc bez celnego strzału.
Głową w mur do samego końca
Kibice nie zdążyli jeszcze wrócić na miejsca, gdy Becker spróbował przelobować wysuniętego Penę. Nie dał rady, ale zasygnalizował apetyt na kolejne gole. Barcelonie miał pomóc Dani Olmo, wprowadzony za narzekającego na ból De Jonga, jednak inicjatywa należała wciąż do gospodarzy. Trudy pierwszej połowy zaczęły się wkrótce odzywać, dlatego trener Alguacil wprowadził aż cztery zmiany na ostatnie pół godziny.
Komplet punktów zbliżał się do Basków o tyle, że Duma Katalonii pozostawała niezdolna do oddania celnego strzału, co miejscowym przychodziło nie raz. W 68. minucie Brais Mendez zdawał się idealnie rozczytać obronę i tylko Inaki Pena go zatrzymał. Zamiast szukać upragnionego wyrównania, Robert Lewandowski częściej był na swojej połowie, a w 73. minucie to on jako ostatnia linia obrony zatrzymał strzał Take Kubo! Gdy Orri Oskarsson raz po raz przedzierał się pod bramkę Barcy, Remiro w bramce gospodarzy pozostawał bezrobotny.
Ostatnie minuty pozwoliły częściej przenosić piłkę na połowę Realu Sociedad, ale nawet z piłką w polu karnym Barcelona pozostawała bezradna. Lewandowski pozostał zdeterminowany do końca, ale był a to blokowany (82. minuta), a to łapany na spalonym (85. minuta) i przyjezdni nabijali sobie tylko coraz wyższe posiadanie piłki, czemu Txuri Urdin nie mieli nic przeciwko. Desperackie ataki nie przynosiły efektów, a Duma Katalonii bardziej miotała się pod polem karnym gospodarzy niż im zagrażała.