Reklama
Reklama
Reklama
Więcej
Reklama
Reklama
Reklama

Wrzenie w Arce Gdynia, będzie zmiana właściciela przed sezonem 2023/24?

Wrzenie w Arce Gdynia, czeka nas zmiana właściciela przed sezonem 2023/24?
Wrzenie w Arce Gdynia, czeka nas zmiana właściciela przed sezonem 2023/24?UM Gdynia, GdyniaSport.pl
Obecny właściciel ma mieć interes w trzymaniu Arki poza Ekstraklasą. Przeciwko niemu stanęli już kibice, byli piłkarze, znaczna część sponsorów i pozostali akcjonariusze. Michał Kołakowski udziałów w klubie sprzedać jednak nie zamierza – tak powiedział dziś.

Jeśli ktoś myśli, że spadek Lechii Gdańsk z Ekstraklasy to koniec turbulencji piłkarskich w Trójmieście, to myli się grubo. Wraz z końcem sezonu temperatura zaczęła rosnąć wokół Arki Gdynia, która nie zdołała zakwalifikować się do baraży o powrotny awans do krajowej czołówki. Tymczasem Śledzie zajmowały miejsca premiowane walką o awans przez większość sezonu i dopiero na finiszu drużyna zaczęła seryjnie zawodzić. Tylko Skra Częstochowa w ostatnich kolejkach punktowała gorzej.

Wiosnę Arkowcy zaczęli na czwartej pozycji w tabeli i aż do 29. kolejki trzymali miejsce gwarantujące przynajmniej baraże. To była jednak równia pochyła – w sześciu ostatnich pojedynkach gdynianie uzbierali tylko pięć punktów.

Co prawda mieli bardzo trudny układ spotkań (pięć z rywalami z czołówki), ale to była kropla, która przelała czarę goryczy dla wielu kibiców i nie tylko. W końcu Arkę wyprzedziło aż dwóch beniaminków z niższymi budżetami, Ruch Chorzów i Stal Rzeszów. Po trzecim sezonie bez awansu doszło do przesilenia w klubie.

Arka wypadła z miejsc barażowych na finiszu sezonu
Arka wypadła z miejsc barażowych na finiszu sezonuFlashscore

Sponsorzy odchodzą, chcą sprzedania klubu Gruchale

W zeszłym tygodniu 11 sponsorów zapowiedziało zakończenie finansowania klubu, dopóki u jego steru pozostaje Michał Kołakowski. Jako decydujący argument firmy przedstawiły złe priorytety zarządzającego: brak determinacji do awansu, a zamiast tego wzmacnianie rodzinnych interesów. 10 zawodników Arki jest reprezentowanych przez agencję KFM, należącą do Jarosława Kołakowskiego, ojca Michała. Wpływy Jarosława mają być bardzo widoczne w zarządzaniu klubem.

Dodatkową motywacją do powstrzymania awansu – jak sugeruje portal Trojmiasto.pl – miałby być fakt, że do czasu awansu powrotnego do Ekstraklasy obecny właściciel nie musi spłacać poprzedniego, Dominika Midaka. Mowa o kwocie pół miliona złotych rocznie za każdy sezon w najwyższej lidze przez pięć kolejnych lat.

Kibice skupieni wokół SKGA (dominującego w społeczności) już zaapelowali do pozostałych, by nie kupować karnetów na nowy sezon ani nie robić zakupów w sklepie klubowym.

Za odwołaniem Michała Kołakowskiego ze stanowiska prezesa opowiedzieli się jednogłośnie czterej najmniejsi udziałowcy klubu piłkarskiego, do których należy 8 proc. akcji Arki. Pod decyzją nie ma podpisu Marcina Gruchały, który ma największy interes w usunięciu Kołakowskich. Jego podpis mógłby być źle widziany. Posiadacz 17 proc. akcji Śledzi i wychowanek Arki złożył przed końcem sezonu ofertę odkupienia klubu od Michała Kołakowskiego i w nim wielu widzi ratunek dla klubu pogrążonego w sportowym marazmie.

Według wspomnianych sponsorów, kibiców i mniejszościowych udziałowców Michał Kołakowski musi odejść. Zasłużeni piłkarze i lekarze również wystosowali swoje apele, w tym prośbę o audyt w klubie ze strony współfinansującego go samorządu Gdyni. W odpowiedzi na te prośby, prezydent Wojciech Szczurek zapowiedział wstrzymanie finansowania klubu do czasu rozstrzygnięcia konfliktu. Nie chce być w nim stroną, ale w przypadku braku rozwiązania zapowiada przeznaczenie środków na inne cele związane z promocją sportu.

Prędzej zniszczą Arkę niż oddadzą?

Marcin Gruchała miał usłyszeć w odpowiedzi na propozycję odkupienia Arki, że Kołakowscy "prędzej utopią Arkę w czwartej lidze", niż oddadzą. Te słowa wybrzmiały szczególnie niekorzystnie dla obecnego właściciela, choć przekazane zostały z drugiej ręki, przez jedną ze stron sporu.

W wydanym dziś oświadczeniu prezes Michał Kołakowski zapewnia, że "zdecydowana większość (doniesień) bazowała na plotkach, manipulacjach i teoriach spiskowych, a ich celem było wywołanie presji i nakłonienie do sprzedaży akcji". W oświadczeniu przekonuje też, że agencja ojca nie pobiera żadnych prowizji z Arki Gdynia. Może jednak pobierać je od piłkarzy, z wynagrodzeń przez Arkę wypłacanych, o czym prezes nie wspomina.

W długim komunikacie przewijają się wątki wielkiej wagi (jak wypracowanie zysku z klubem) oraz te zupełnie nieznaczące w kontekście całokształtu zarządzania klubem (jak remont restauracji klubowej). Przede wszystkim jednak Kołakowski zaznaczył, że "moje akcje Arki Gdynia SA nie są na sprzedaż".

I choć po obu stronach padło już bardzo wiele mocnych słów, to poziom emocji może nie opaść zbyt szybko. Już dziś doszło do spotkania Marcina Gruchały z Michałem Kołakowskim w sprawie zmian własnościowych w klubie. Właściciel podtrzymał swoje stanowisko, nie chce odejsć z klubu. W zamian usłyszał m.in. o złożonej do PZPN skardze na jego ojca, który ma zarządzać klubem z tylnego fotela. To będzie gorące lato w Gdyni...