Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Trudne kalkulacje: Turkom wystarczy dwubramkowa porażka, Rumunom i Słowakom pasuje (?) remis

Tomáš Rambousek
Merih Demiral po meczu Turcji z Portugalią.
Merih Demiral po meczu Turcji z Portugalią.Profimedia
Wszystko wydaje się całkowicie jasne. Czesi awansują do 1/8 finału Euro 2024 tylko wtedy, gdy pokona Turcję. Inne konteksty tego meczu, a także pozostałych pojedynków grupowych, dają jednak pomysły na spekulacje. Na przykład, Słowacja i Rumunia mogą zremisować ze sobą, aby awansować i obie drużyny byłyby zadowolone. Ale czy na remis zagrają?

Reprezentacja Czech jest zmotywowana. Przegrana w ostatnim meczu grupowym byłaby wstydem, a remis niczego by nie rozwiązał, również oznaczając powrót do domu. I o ile Gruzja nie pokona Portugalczyków wyraźną różnicą, zwycięstwo przesunęłoby Czechy na drugie miejsce w grupie F. To dałoby drużynie awans do 1/8 finału z Austrią, rozgrywanego w Lipsku. Nie mogło być lepszego rozwiązania: rywal nie jest nominalnie najsilniejszy, a Czesi graliby prawie w domu.

Bezpośrednim rywalem Czechów w walce o awans z grupy F jest Turcja. W jej przypadku sytuacja jest bardziej skomplikowana. Turcy mogą sobie pozwolić na przegraną z Czechami dwiema bramkami, biorąc pod uwagę już zdobyte trzy punkty i rozwój pozostałych grup. Brzmi to bardzo zdradliwie. Być może jednak nawet trener Vincenzo Montella podejrzewa, że byłaby to droga do zguby. Po porażce z Portugalią trudno sobie wyobrazić, by jego podopieczni nie szukali wygranej. Na trzecią drużynę w tabeli grupy F czeka już Hiszpania lub Anglia, które w 1/8 finału zwykle grają bardzo dobrze.

Słowacji i Rumunii wystarczy remis

Dla reprezentacji Słowacji, ale z pewnością także dla Rumunii, kwalifikacja z grupy Euro byłaby ogromnym sukcesem. Krótkie spojrzenie na wyniki sugeruje, że obu drużynom wystarczy remis. Potwierdził to rumuński napastnik Valentin Mihaila. "Ani zawodnik, ani drużyna nie mogą przystępować do meczu z myślą o remisie. Ale jeśli w 91. minucie będzie remis 0:0 i obie drużyny zakwalifikują się z remisem, to być może zagramy ostrożnie. Nie chcę jednak kalkulować" - powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej.

W grupie E, w której początek obu meczów zaplanowano na godzinę 18:00, Belgia również będzie potrzebowała remisu w drugim meczu, aby awansować. Ukraina natomiast jako jedyna musi wygrać. Nawiasem mówiąc, po raz pierwszy w historii mistrzostw Europy w piłce nożnej doszło do sytuacji, w której wszystkie drużyny w grupie mają takie same trzy punkty przed ostatnim dniem.

Motywacją do wygrania grupy jest jednak z pewnością kolejne rozstawienie w 1/8 finału. Drużyna, która zajmie trzecie miejsce w grupie E, w play-offach zmierzy się z Hiszpanią lub Anglią. Drugie miejsce oznacza pojedynek z Francją. Z kolei pierwsze miejsce oferuje wariant pomiędzy Słowenią a Holandią.

Dlaczego Duńczycy są wyżej od Słowenii?

Do ciekawej sytuacji doszło już we wtorkowy wieczór, gdy Dania i Słowenia zakończyły zmagania w grupie C z identycznym bilansem trzech remisów i wynikiem 2:2. Znaczna część mediów uznała, że decydujący o kolejności był więc bilans meczów bezpośrednich w kwalifikacjach, ponieważ UEFA na swojej stronie podała, że liczba przyznanych żółtych kartek jest identyczna (po sześć).

Dopiero w środę rano UEFA wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że Słoweńcy otrzymali jedną żółtą kartkę więcej, którą otrzymał asystent trenera Milivoje Novaković, zatem powodem drugiego miejsca Danii był bilans kar indywidualnych. Zmiana wskazanej przyczyny nie zmienia oczywiście kolejności.

Nie wiadomo jednak, Duńczycy mają się z czego cieszyć. Awans z drugiego miejsca daje im konfrontację z gospodarzami, Niemcami. Z kolei Słoweńcy, którzy zajęli trzecie miejsce, mogą spotkać się z Portugalią, ale także ze zwycięzcą grupy E, którym wciąż może być ktoś z czwórki Belgia, Ukraina, Rumunia lub Słowacja.