Andy Robertson i jego koledzy z drużyny zamarli w świetle reflektorów w piątkowym meczu otwarcia turnieju, gdy gospodarze Niemcy pokonali ich 5:1.
Była to druga najwyższa porażka Szkocji w dużym turnieju, po rozgromieniu przez Urugwaj 7:0 w mistrzostwach świata w 1954 roku.
Od czasu upokorzenia w Monachium, Szkoci spędzili kilka dni w swoim ośrodku treningowym na analizach. Głównym przesłaniem Robertsona ze spotkania z trenerem Steve'em Clarke'em i resztą drużyny było to, że nie mogą pozwolić, aby to ich załamało, ponieważ walczą o pozostanie w turnieju. "Druga noc nie była łatwa. Zmierzyliśmy się z bardzo dobrą drużyną, nie sprostaliśmy zadaniu i zostaliśmy za to ukarani. Może byliśmy trochę przestraszeni", powiedział Robertson dziennikarzom we wtorek.
"Być może presja wzięła górę nad niektórymi z nas, niektórzy z nas nie zagrali najlepiej. Nie możemy się nad tym rozwodzić. Nie wskazaliśmy nikogo palcem. Musimy stanąć na wysokości zadania, wykorzystać nasze mocne strony i poprawić się praktycznie w każdej dziedzinie".
Lewy obrońca Liverpoolu Robertson wierzy, że Szkocja może podtrzymać swoje nadzieje na dotarcie po raz pierwszy do najlepszej szesnastki dużego turnieju. "Wiemy, co musimy zrobić inaczej. Być może ludzie z zewnątrz nie pokładają w nas wielkich nadziei, ale my mocno wierzymy, że mamy jakość w naszym zespole", powiedział Robertson, którego drużyna wygrała tylko raz w ostatnich dziesięciu meczach.
"Pokazaliśmy to w kampanii kwalifikacyjnej. Miejmy nadzieję, że ludzie zobaczą Szkocję, w którą wierzymy. To fantastyczny turniej. Chcemy go jak najlepiej wykorzystać. Zostały nam dwa mecze, aby pozostać w grze".
Szkocja pokonała Szwajcarię 1:0 w fazie grupowej Euro 1996, co było ich ostatnim zwycięstwem na mistrzostwach Europy.