Nietypowy termin bardziej odpowiadał Kosowu, Izrael coraz dalej od Euro 2024
Po wybuchu wojny w Izraelu w październiku futbol zszedł na dalszy plan, ale przyszedł czas rozegrać przełożone wówczas mecze. Pierwszy był niedzielny wyjazd do Prisztiny. Jakość pojedynku od pierwszych minut była zepsuta przez fatalną jakość murawy na Stadiumi Fadil Vokrri.
Pierwsza poważna szansa nadarzyła się po pół godzinie gry, gdy Milot Rashica zręcznie uwolnił się na prawej stronie, a następnie posłał ostrą piłkę w pole karne do Vedata Muriqiego. Ten wykorzystał ją z całych sił i po szybkim obrocie posłał bardzo jadowitą próbę na izraelską bramkę, która została wypchnięta poza obręb dzięki świetnej obronie Omriego Glazera.
W 41. minucie bramkarz przyjezdnych skapitulował jednak, gdy po drapieżnym podaniu został pokonany przez Rashicę. Możliwość wykorzystania szansy dało mu precyzyjne przedłużenie głową przez Muriqiego. Rashica mógł strzelić gola po raz drugi tuż przed zejściem do szatni, ale tym razem jego uderzenie odruchowo wybronił Glazer.
Tuż po powrocie z szatni Zymer Bytyqi postraszył izraelskiego bramkarza próbą z linii końcowej, ale niestety dla niego piłka poszybowała tuż nad poprzeczką. Chwilę później ten sam zawodnik miał okazję do uderzenia, ale Glazer ponownie pokazał swoje umiejętności, wybijając strzał na rzut rożny.
Na około 20 minut przed końcem, Elbasan Rashani mógł przypieczętować wygraną gospodarzy, gdy sprytnie zahaczył piłkę na skraju pola karnego, a następnie spróbował szczęścia technicznym strzałem, ale chybił celu. Izrael również stworzył sobie kilka obiecujących szans na zdobycie bramki, ale goście nie byli w stanie strzelić gola. Dodatkowo, gracze przyjezdni musieli przełknąć jeszcze jedną gorzką pigułkę w postaci wydalenia Roya Revivo w końcówce.