Członkowie kadry z 2016 roku po kolei schodzą ze sceny. Został już tylko Lewandowski
"Miejmy nadzieję, że nasz występ we Francji narodzi coś nowego. Wierzę w to, że będzie się rodziła drużyna, która w każdym meczu się rozwinie" - mówił ponad osiem lat temu Lewandowski, po przegranym w rzutach karnych w Marsylii ćwierćfinale mistrzostw Europy 2016 z Portugalią.
Dzisiaj już wiadomo, że w kolejnych latach reprezentacja Polski nie zrobiła kroku do przodu. Przeciwnie, awans do 1/4 finału pod wodzą trenera Adama Nawałki pozostaje największym sukcesem polskiego futbolu w XXI wieku.
Największymi gwiazdami Nawałki w tamtym czasie byli, oprócz Lewandowskiego, Jakub Błaszczykowski, Kamil Glik, Łukasz Piszczek, Grzegorz Krychowiak, Kamil Grosicki oraz Wojciech Szczęsny (po pierwszym meczu Euro 2016 leczył kontuzję) i jego zmiennik w bramce Łukasz Fabiański.
Z tej listy w reprezentacji występuje już tylko 36-letni obecnie napastnik Barcelony. Kilku piłkarzy oficjalnie pożegnało się z kadrą, zawsze na PGE Narodowym w Warszawie, dostając pamiątkową paterę oraz koszulkę z numerem odpowiadającym liczbie występów w kadrze. A kilku następnych uczyni to wkrótce...
34-letni Szczęsny pod koniec sierpnia poinformował o zakończeniu kariery. Wprawdzie na piłkarskiej emeryturze wytrzymał niewiele ponad miesiąc i niedawno podpisał kontrakt z Barceloną, ale w reprezentacji już nie zagra. Podobnie jak Krychowiak, obecnie pomocnik Anorthosisu Famagusta, który karierę w kadrze zakończył już rok temu.
Obaj zostaną oficjalnie pożegnani tuż przed sobotnim meczem Ligi Narodów w Warszawie z Portugalią. Licznik występów Szczęsnego w reprezentacji zatrzymał się więc na liczbie 84, a Krychowiak osiągnął równo "setkę".
"Będzie ich brakowało. Nie tylko jak piłkarzy, ale przede wszystkim jako osobowości. Z mojej strony dziękuję im, że mogłem być częścią drużyny, w której oni też byli. Że mogliśmy razem iść przez świat. Zawsze dodawali od siebie coś ekstra, nie tylko na boisku" - przyznał niedawno Lewandowski.
Pierwszym z asów ekipy ćwierćfinalistów Euro, który pożegnał się z kadrą, był Łukasz Piszczek. Oficjalnie doszło do tego 19 listopada 2019 roku, gdy boczny obrońca opuścił boisko tuż przed przerwą meczu ze Słowenią (3:2) w eliminacjach mistrzostw Europy. Był to jego 66. występ w barwach narodowych.
Piszczka, który teraz próbuje sił jako asystent w sztabie trenerskim Borussii Dortmund, na PGE Narodowym pożegnało ponad 50 tysięcy kibiców, którzy zgotowali mu owację na stojąco. Gdy schodził, piłkarze obu drużyn ustawili szpaler, a tuż za linią wyściskał się z ówczesnym selekcjonerem Jerzym Brzęczkiem.
"Trudno powiedzieć, czy jestem spełnionym reprezentantem. Nie wywalczyłem żadnego medalu, to na pewno niedosyt. Z drugiej strony miałem możliwość wystąpić w czterech wielkich turniejach, co zawsze będzie powodem do dumy. Co najmilej wspominam? Eliminacje Euro 2016 i sam turniej we Francji. To był bardzo udany okres dla mnie i drużyny" - przyznał Piszczek.
9 października 2021 roku nastąpiło oficjalne pożegnanie z 39-letnim obecnie Fabiańskim, rówieśnikiem Piszczka.
Doświadczony bramkarz, wciąż występujący w West Ham United, opuścił boisko w 57. minucie spotkania eliminacji mistrzostw świata z San Marino (5:0). Akurat taki moment meczu nie był przypadkiem - w narodowych barwach zaliczył właśnie 57 występów. Schodząc z murawy nie krył łez.
"To spełnienie marzeń, że kończę karierę w reprezentacji właśnie w Warszawie, przy pełnych trybunach" - powiedział przed meczem Fabiański, który występował w kadrze od marca 2006 roku.
Bez wątpienia jednym z najlepszym polskich zawodników w tym stuleciu był Błaszczykowski, kolejny z bardzo udanego "piłkarsko" rocznika 1985.
Jego pożegnanie z kadrą nastąpiło prawie cztery lata po poprzednim występie. Po raz 109. i ostatni założył koszulkę z orzełkiem na piersi 16 czerwca 2023 roku, w towarzyskim meczu z Niemcami na PGE Narodowym (1:0). Zaczął z opaską kapitana i został zmieniony w 16. minucie.
"Kadra dla małego Kuby była marzeniem, a później stała się rzeczywistością. I to wszystko teraz się kończy... Ale takie jest życie" - przyznał Błaszczykowski.
Już na rozgrzewkę cała polska drużyna wyszła w białych koszulkach z jego podobizną i napisem "Kuba16", nawiązującym do numeru, z jakim grał w kadrze.
Wybór tego rywala - Niemiec - na oficjalne pożegnanie też nie był przypadkowy. W karierze klubowej Błaszczykowski najlepszy okres przeżył w Borussii Dortmund, w której występował w latach 2007-15. Zdobył m.in. dwukrotnie mistrzostwo Niemiec, a w 2013 wystąpił - razem z Piszczkiem i Lewandowskim - w finale Ligi Mistrzów, przegranym na Wembley 1:2 z Bayernem Monachium.
Kadra narodowa to już zamknięty rozdział także dla 94-krotnego reprezentanta Kamila Grosickiego, co ogłosił 24 czerwca w Hanowerze, podczas pobytu reprezentacji na Euro 2024.
"Najpierw marzyłem o jednym występie w drużynie narodowej, potem o pierwszym golu. A uzbierało się tych spotkań bardzo dużo. Jestem dumny. Kiedy debiutowałem, to byłem młodym, szalonym Kamilem. A potem chciałem coraz więcej i więcej. Na pewno bardzo ważnym momentem było zaufanie ze strony trenera Nawałki. Przy nim czułem się jak prawdziwy reprezentant" - podkreślił Grosicki.
Zależało mu na rozegraniu jeszcze jednego spotkania, przed kibicami na PGE Narodowym. Wszystko jednak wskazuje na to, że - z powodu braku wolnych terminów na mecze towarzyskie - pożegnanie będzie miało inny charakter. Podobny jak w przypadku wymienionych wcześniej piłkarzy.
Prawdopodobnie razem z Grosickim kadrę oficjalnie pożegna 103-krotny reprezentant Kamil Glik. 36-letni obrońca wciąż występuje w Cracovii, ale w reprezentacji ostatni mecz rozegrał na mundialu w Katarze - 4 grudnia 2022 w 1/8 finału z Francją (1:3).
Działacze PZPN przyznają, że planują wspólne pożegnanie właśnie Glika i Grosickiego.
"Myślę, że ten moment pożegnań nastąpi niedługo. Jesteśmy w kontakcie z oboma Kamilami, wstępnie już rozmawialiśmy. To na razie melodia przyszłości. Może okazją będzie mecz w listopadzie" - przyznał sekretarz generalny PZPN Łukasz Wachowski w TVP Sport.pl.
Podstawowym zawodnikiem drużyny z Euro 2016 był Arkadiusz Milik, lecz napastnik Juventusu Turyn jest rzadko powoływany przez selekcjonera Michała Probierza. Na dodatek znów boryka się z kłopotami zdrowotnymi, prawdziwą zmorą jego kariery.
Regularnie w wyjściowej jedenastce podczas turnieju we Francji grali także Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk i Krzysztof Mączyński, nazywany "żołnierzem Nawałki" - wszyscy z rocznika 1987. Ich przygoda z reprezentacją dobiegła końca.
Chwalony za grę w tamtej imprezie Pazdan, który końcówkę kariery spędza w drugoligowej (trzeci poziom) Wieczystej Kraków, po raz ostatni wystąpił w reprezentacji we wrześniu 2019 roku.
Jędrzejczyk, obrońca Legii Warszawa, w ciągu minionych pięciu lat tylko raz zagrał z orzełkiem na piersi - w końcówce meczu z Argentyną w MŚ 2022. Natomiast Mączyński w lutym tego roku, sześć lat po ostatnim występie w kadrze, całkowicie zakończył karierę.
W drużynie narodowej wciąż jest Piotr Zieliński, ale on na turnieju we Francji był głównie rezerwowym. Wystąpił tylko w pierwszej połowie meczu fazy grupowej z Ukrainą (1:0).
Ciekawą postacią w drużynie na Euro 2016 był niespełna 20-letni wówczas Bartosz Kapustka. Rozegrał dwa mecze w podstawowym składzie (z Irlandią Północną i Ukrainą), a w dwóch wchodził w końcówce drugiej połowy (z Niemcami i Portugalią). Później jednak zmagał się m.in. z poważnymi kontuzjami. Ostatni raz dotychczas wystąpił w biało-czerwonych barwach w listopadzie 2016 roku, a teraz wraca do reprezentacji po ośmiu latach.
Gwoli formalności należy dodać, że trzecim bramkarzem tamych mistrzostw Europy (nie zagrał ani minuty we Francji) był Artur Boruc. Jego oficjalne pożegnanie z kadrą nastąpiło w listopadzie 2017 w towarzyskim meczu z Urugwajem (0:0) w Warszawie.
Wyjściowy skład na ćwierćfinał z Portugalią na Euro 2016 wyglądał następująco: Fabiański - Piszczek, Glik, Pazdan, Jędrzejczyk - Błaszczykowski, Krychowiak, Mączyński, Grosicki - Milik, Lewandowski.
Wielu z nich nie ukrywało, że często wracają wspomnieniami do tamtej imprezy, a szczególnie ćwierćfinału.
"Cały turniej we Francji był wyjątkowy. Mam bardzo fajne wspomnienia z tego okresu, które jednak mieszają się z niedosytem związanym z meczem z Portugalią" - przyznał Fabiański tuż przed rozstaniem z reprezentacją w październiku 2021 roku.
Podkreślił, że gdyby mógł cofnąć czas, chciałby jeszcze raz bronić rzuty karne - wówczas nie obrobił żadnego - w ćwierćfinale.
"Zdecydowanie to chciałbym powtórzyć. Gdybym tylko mógł... Nie wiem, czy tym razem efekt byłby inny, ale chciałbym jeszcze raz dać sobie tę szansę" - dodał.
W sobotę biało-czerwoni znów zagrają z Portugalią, ale - z podstawowego składu z ćwierćfinału Euro 2016 - szansę rewanżu na słynnym rywalu będzie mieć tylko Lewandowski...