Belgowie i Rumuni dali pokaz pięknej piłki, Lukaku znów z nieuznanym golem

Reklama
Reklama
Reklama
Więcej
Reklama
Reklama
Reklama

Belgowie i Rumuni dali pokaz pięknej piłki, Lukaku znów z nieuznanym golem

Zaktualizowany
Belgowie i Rumuni dali pokaz pięknej piłki, Lukaku znów z nieuznanym golem
Belgowie i Rumuni dali pokaz pięknej piłki, Lukaku znów z nieuznanym golemAFP
Belgowie uratowali nie tylko pozycję w grupie, ale i swój wizerunek. W starciu z Rumunią Czerwone Diałby zdecydowanie przeważały, choć Tricolorii byli zaskakująco dobrze usposobieni i do ostatniej chwili walczyli o wynik. Efektem było imponujące widowisko, po którym chyba tylko Romelu Lukaku kończy sfrustrowany: już trzeciego gola mu nie uznano.

Dopiero druga kolejka grupowa, a Belgia ostatnią drużyną bez punktów czy gola w swojej grupie. Byli "na musiku", a grając tuż pod belgijską granicą chcieli pokazać się możliwie dobrze swoim kibicom. Przyszedł czas pokazać, że pozycja na podium rankingu FIFA jest faktycznie zasłużona.

Sprawdź szczegóły meczu Belgia - Rumunia

Ekspresowo ustalone warunki

Chwaleni za zuchwałość i skuteczność w pierwszym meczu, Rumuni nie zdążyli nawet dobrze się rozruszać, a już stracili gola. W pierwszym ataku ustawiony tyłem do bramki Lukaku wycofał do wbiegającego Tielemansa, a ten uderzeniem tuż zza pola karnego zmieścił piłkę między nogami obrońcy i pod rękawicą Florina Nity.

Ekipa Tricolorii nie zamierzała spuszczać głów i ruszyła do możliwie szybkiego odrabiania strat. Już w 3. minucie Rumuni uderzyli, a moment później rozegrali rzut rożny tak, że tylko refleks Casteelsa uratował Czerwone Diabły przed wejściem piłki pod poprzeczkę. Szybko stało się jednak jasne, że rytm dyktować będą Belgowie, raz za razem dochodzący do kolejnych strzałów

I tempo, i precyzja, i ciąg na bramkę były nie do poznania względem pierwszego meczu grupowego. Większość prób była niecelna, ale już uderzenie Lukebakio po kwadransie wymagało fantastycznej parady Nity. Rumuni musieli skupić się na rozbijaniu ataków, najbliżej bramki Belgów podchodząc przy stałych fragmentach i długich przerzutach do atakujących. Tempo spadało wraz ze zbliżaniem się przerwy, ale mecz wciąż zwiastował wiele atrakcji po wznowieniu.

Lukaku strzela, ale tylko De Bruyne się cieszy

Jakby za nic mieli trudności sprzed przerwy, Rumuni ruszyli od pierwszych sekund i jeszcze szybciej od Belgów doszli do pierwszego strzału. Próba Dennisa Mana została jednak złapana przez Casteelsa, a Mihaila chwilę później posłał piłkę na wiwat. W odwecie Kevin De Bruyne był bliski wkręcenia piłki przy słupku rogalem ze znaczącej odległości, a chwilę później posłał piłkę w ręce Nity. Pierwsze minuty potwierdziły: ten mecz wciąż oglądało się świetnie!

Jeszcze większe emocje zaczęły się po kwadransie drugiej połowy. De Bruyne posłał fenomenalne prostopadłe podanie, wypuścił Lukaku pomiędzy obrońców, a ten po ziemi, na chłodno, podwoił prowadzenie Belgów. A może nie? VAR zgłosił wątpliwości – gol nie został uznany po spalonym Big Roma. To już trzeci jego unieważniony gol w dwóch meczach.

Moment później Lukaku jeszcze raz zapakował uderzenie, które korpusem wybił Nita. Ekspresowe tempo meczu przeniosło nas szybko pod drugą bramkę, ale Dennis Man nie pokonał Casteelsa. To mogło się zemścić i się zemściło, gdy w 80. minucie Casteels podał do De Bruyne, a ten poszedł z piłką do końca i delikatnym trąceniem wsunął ją obok wychodzącego Nity na 2:0.

Pozamiatane? Ależ skąd! Kolejne akcje szły z jednej strony na drugą i jeszcze na pięć minut przed końcem trzeba było czyścić piłkę sprzed belgijskiej linii bramkowej – Rumuni walczyli do ostatniej kropli potu, nawet na wielkim zmęczeniu naciskając Belgów i ryzykując ich kolejne ataki. Ten mecz oferował show do końca.

Liczby meczu Belgia - Rumunia
Liczby meczu Belgia - RumuniaOpta by Stats Perform