Anglia ponownie zawiodła, a Słowenia zrealizowała plan i wywalczyła historyczny awans
Anglia przystępowała do starcia ze Słowenią, będąc już pewną gry w fazie pucharowej Euro 2024, ale nie imponowała formą i miała na koncie cztery punkty. Za jej plecami była Słowenia i Dania z dwoma "oczkami" i Serbia z jednym punktem. Słoweńcy byli blisko zapewnienia sobie awansu w poprzedniej kolejce, ale stracili gola w ostatnich sekundzie meczu z Serbami.
Słoweńcy i Anglicy grali ze sobą w kwalifikacjach do Euro 2016 i mistrzostw świata 2018. W eliminacjach do turnieju we Francji dwukrotnie wygrali Anglicy (3:1 i 3:2), a przed czempionatem w Rosji było 0:0 i 1:0 dla Anglii.
Anglia dłużej przy piłce, ale Słowenia dobrze realizowała swój plan na mecz
Początek meczu był chaotyczny z obu stron, a pierwszy celny strzał oddali Słoweńcy. W piątej minucie Benjamin Sesko próbował zaskoczyć Jordana Pickforda, ale jego uderzenie głową było zdecydowanie za słabe. W pierwszych piętnastu minutach zdecydowanie częściej przy piłce byli Anglicy, ale nie oddali nawet jednego strzału na bramkę Oblaka.
Słoweńcy coraz odważniej szukali swojej szansy na strzelenie gola i po jednej z akcji Kieran Trippier został ukarany żółtą kartką. Z rzutu wolnego piłkę wrzucał Erik Janża, ale żaden z jego kolegów nie zamknął akcji. Anglia w znakomity sposób rozegrała akcję w 20. minucie i trafiła do siatki, ale Foden był na spalonym przy podaniu Rice. Całą sytuację wykończył Saka, ale wcześniej gracz City był zdecydowanie za linią obrony Słoweńców.
Harry Kane próbował zaskoczyć Jana Oblaka z dystansu w 31. minucie, ale ten strzał nie miał prawa zaskoczyć bramkarza. Cztery minuty później Phil Foden uderzał z rzutu wolnego i również sprawdził formę Słoweńca, ale golkiper Atletico ponownie był górą. Kolejny fragment przyniósł nieco dłuższe utrzymanie się przy piłce podopiecznych Keka, którzy stwarzali zagrożenie, ale nie zdołali oddać strzału.
Do pierwszej połowy Clement Turpin nie doliczył nawet minuty i do przerwy nie oglądaliśmy goli. Obie drużyny oddały zaledwie po trzy strzały – Anglicy dwa celne, a Słoweńcy jeden, ten z samego początku meczu.
Słowenia "wybroniła" remis i awans do fazy pucharowej, Anglia na pierwszym miejscu w grupie
Od początku drugiej części gry Anglicy ruszyli do poszukiwania pierwszego gola w meczu. Przyczyniło się do tego wejście Kobbie Mainoo, który zastąpił Conora Gallaghera. Duże zamieszanie miało miejsce w 55. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, ale ostatecznie Bukayo Sako z przewrotki trafił gracza Słowenii, a nie w piłkę. W ciągu kolejnych minut nie zmieniała się optyka, ale Anglikom brakowało konkretów.
W 68. minucie Słowenia wyszła z dobrą kontrą, a Marc Guehi musiał ratować się ciągnięciem Sporara za koszulkę, za co został ukarany żółtą kartą. Erik Janża jednak zagrał bardzo niedokładnie z rzutu wolnego. Na dwadzieścia minut przed końcem za Sakę na placu gry po raz pierwszy podczas Euro pojawił się Cole Palmer.
Jaka Bijol w 72. minucie nieprzepisowo zatrzymywał Harry'ego Kane'a przed linią pola karnego i został za to ukarany żółtą kartą, ale tym razem to Trippier zepsuł dośrodkowanie. Na piętnaście minut przed końcem szkoleniowiec Matjaz Kek zdecydował się zmienić Benjamina Sesko, a w jego miejsce pierwszy raz na tym turnieju pojawił się legendarny Josip Ilicić. Anglia mimo ogromnej przewagi do 80. minuty nie oddała żadnego celnego strzału w drugiej połowie.
Francuski arbiter mógł wyrzucić z placu gry Erika Janżę za drugą żółtą kartę, ale oszczędził gracza Górnika Zabrze, który i tak będzie pauzował w meczu 1/8. Sędzia do regulaminowego czasu dorzucił cztery minuty. Cole Palmer miał na nodze piłkę meczową, którą otrzymał od Kane, ale uderzył prosto w Oblaka. Druga połowa przyniosła jeszcze mniej emocji niż pierwsza.
Anglicy ponownie zawiedli, ale zajęli pierwsze miejsce, natomiast ten bezbramkowy remis zapewnił Słowenii niespodziewany udział w fazie pucharowej Euro 2024, która pierwszy raz w historii wyszła z grupy na turnieju mistrzowskim.