Zasłużona wygrana Niemców nad reprezentacją Polski U20 w Elite League
Piątkowy wieczór w nadreńskim Ahlen przyniósł mecz Elite League U20. Rozgrywki mają co prawda charakter towarzyski, ale oba zespoły miały po co grać. Pomijając historyczną rywalizację Polski z Niemcami, gospodarzom zależało na zwycięstwie i utrzymaniu przewagi nad Anglią na szczycie tabeli. Biało-Czerwoni z kolei chcieli zaliczyć pierwsze zwycięstwo przeciwko faworytom.
Sprawdź szczegóły meczu Niemcy U20 – Polska U20
I choć przed spotkaniem trzeba było wielkiego optymizmu, by liczyć na dobry wynik, to rozpoczęcie gry dało szybką zmianę perspektywy. Już po dwóch minutach drużyna Miłosza Stępińskiego powadziła, gdy głęboka wrzutka z rzutu wolnego skończyła się strzałem Antoniego Młynarczyka. Cały pierwszy kwadrans w wykonaniu Polaków był więcej niż solidny, nawet biorąc pod uwagę wyrównanie gospodarzy w 11. minucie. Niska piłka z prawej flanki otworzyła drogę Nelsona Weipera do bramki, a ten przeciął lot piłki i pokonał Macieja Kikolskiego.
Również po półgodzinie można było mocniej zaciskać kciuki – Biało-Czerwoni szukali drugiego gola kilka razy i musieli wyjątkowo żałować niewykorzystanych sytuacji, gdy z biegiem czasu Niemcy przejęli niemal całkowitą kontrolę nad przebiegiem gry. Nie udało się dotrwać do przerwy z remisem, bowiem kolejna piłka z prawej strony, tym razem wrzucona wysoko przez Antona Kade, spadła na głowę Weipera i dała mu dublet w 41. minucie. Mogło być jeszcze gorzej, ponieważ w 45. minucie Ilyas Ansah był o włos od gola, dobijając po kolegach w poprzeczkę.
Polacy nie stracili wiary po powrocie z szatni, w pierwszych minutach szukając wyrównania zrywną grą. Gdy jednak Niemcy przejęli kontrolę, z zadziwiającym komfortem przeprowadzili akcję na polską bramkę, po której piłka przerzucona z lewej znalazła Ansaha na dalszym słupku, a ten doczekał się gola, podnosząc prowadzenie na 3:1.
Miejscowi mieli już oczekiwany wynik, mieli komfort dwóch bramek buforu, mogli zatem grać spokojnie. Polacy długo nie mogli ich z pozbawić poczucia bezpieczeństwa, sygnał dopiero na 20 minut przed końcem dał Jan Żuberek, który wypracował sobie pozycję, ale uderzeniem ze środka nie zdołał złapać światła bramki. Kolejna świetna sytuacja Biało-Czerwonych przyszła w 87. minucie, gdy Jakub Okusami strzelał dwukrotnie. Niestety, nawet próba dobitki z centymetrów nie wcisnęła się za zamurowaną linię bramkową.