Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Vitesse Arnhem znów nad przepaścią, próba zmiany właściciela skończyła się klapą

Paul Winters
Alexander Büttner powrócił do uratowanego Vitesse latem ubiegłego roku, ale teraz znów z niepokojem obserwuje jego poczynania.
Alexander Büttner powrócił do uratowanego Vitesse latem ubiegłego roku, ale teraz znów z niepokojem obserwuje jego poczynania.ČTK / imago sportfotodienst / Broer van den Boom
Wraz z wiadomością o ustąpieniu Guusa Franke z funkcji potencjalnego nowego właściciela Vitesse, w Arnhem ponownie zawyła syrena alarmowa. Co czeka spadkowiczów z Eredivisie? Funkcjonowanie klubu ponownie zawisło na włosku.

Nastąpiło to w ostatniej chwili, ale kiedy 1 lipca pojawiła się wiadomość, że Guus Franke osiągnął porozumienie z Coleyem Parrym, największym wierzycielem Vitesse Arnhem, na Gelredome wybuchło powszechne świętowanie. Klub został na chwilę uratowany i odzyskał perspektywę dalszego istnienia, tym bardziej, że KNVB przyznało Vitesse licencję zawodową na początku sierpnia.

Pod względem sportowym sprawy nadal nie układały się najlepiej, a KNVB nawet przyznała Arnhemmers kolejną karę punktową, gdy Vitesse zbyt późno przedstawiło sprawozdanie roczne. Ale dziś rano w Arnhem spadł grom z jasnego nieba: Franke wycofał się z przejęcia po tym, jak Coley Parry jednostronnie rozwiązał wartą milion dolarów umowę między Franke i Parrym.

Wiadomość ta była sporym zaskoczeniem dla Vitesse, które widziało światełko w tunelu. "Vitesse potwierdza (nieco) zaskakującą decyzję Guusa Franke o wycofaniu się z procesu przejęcia ze skutkiem natychmiastowym. Chociaż sam klub już podkreślił, że chce mieć jasność do końca października, decyzja - bez żadnych konsultacji - jest zaskoczeniem" - powtórzyła strona internetowa klubu.

Pozostaje jedno ważne pytanie: co dalej z Vitesse? Na co klub może liczyć zarówno w perspektywie krótko-, jak i długoterminowej?

Krótkoterminowo

W perspektywie krótkoterminowej Vitesse musi przede wszystkim upewnić się, że nie wpadnie w ślepą panikę. Rozegranie obecnego sezonu jest gwarantowane zarówno przez Franke, jak i KNVB, ale obawy dotyczą głównie kolejnych rozgrywek. W jeszcze krótszym terminie Vitesse musi złożyć roczne sprawozdania finansowe za sezony 2022/2023 i 2023/2024. Zajmie się tym firma księgowa DBO, która już zapowiedziała, że po tym procesie zakończy współpracę z Vitesse.

Pojedynki z RKC Waalwijk w Pucharze Holandii i TOP Oss w Keuken Kampioen Divisie zostaną zakończone z ciemną chmurą i negatywną atmosferą wokół klubu - czymś, co w Arnhem niestety nie jest już obce.

Długoterminowo

Właśnie w dłuższej perspektywie Vitesse ma się najbardziej czego obawiać. Franke został ogłoszony zbawcą 132-letniego klubu piłkarskiego po długim procesie, w którym zarówno Parry, jak i KNVB nie zawsze ułatwiali sprawę, ale, jak sam powiedział, Parry "uniemożliwił" mu przejęcie klubu.

Do kogo klub powinien się teraz zwrócić? Koniecznie do kogoś, kto chciałby co najmniej przejąć dług, który do tego czasu wyniesie od 25 do 30 milionów. Dyrektor Vitesse Edwin Reijntjes poinformował na stronie internetowej klubu, że są kandydaci, którzy są przychylni: "W ostatnim okresie zgłosiło się kilku potencjalnych kandydatów. Możemy teraz - w czasie, który nam pozostał - rozpocząć te rozmowy w sposób skoncentrowany, aby osiągnąć odpowiednie rozwiązanie".

Klub oczywiście nie wymienia nazwisk, ale przeszłość uczy, że da się z wyprzedzeniem zapisać kilka nazwisk. Na przykład Maasbert Schouten. Na początku tego roku Schouten podpisał już umowę, wraz z właścicielem stadionu Michaelem van de Kuitem, na odkupienie Vitesse. W 2009 roku były już właściciel pożyczkodawcy AFAB, który był wówczas głównym i sponsorem Vitesse, kupił klub tylko po to, by rok później sprzedać go z dużym zyskiem Merab Jordania. Schouten również bardzo głośno komentował dziś wycofanie Guusa Franke.

Schoutenowi nie brakuje pieniędzy i na początku tego roku ogłosił, że ponownie wejdzie na listę Quote 500 (obejmuje 500 najbogatszych Holendrów) w 2026 roku. Milionowy dług wobec Parry'ego nie powinien więc stanowić problemu. Sam Parry być może za to stanąć okoniem, jeśli uzna taki krok za opłacalny.

Innym krążącym nazwiskiem jest Boudewijn Sanders, najbogatszy mieszkaniec Arnhem i zapalony Vitessenaar. Quote szacuje kapitał własny Sandersa na nie mniej niż 285 milionów euro, które 62-latek zarobił w branży paliwowej. Sanders jest biznesmenem, który początkowo zaproponował Guusowi Franke przejęcie klubu i mówi się, że sam jest potencjalnie zainteresowany przejęciem. Obraz, zarówno finansowy, jak i osobisty, pasuje.

Wspomniano również wcześniej o Michaelu van de Kuicie, właścicielu Gelredome. Van de Kuit był bardzo krytyczny wobec Franke w niedawnej przeszłości, mówiąc, że Vitesse "postawiło na kulawego konia". Van de Kuit wycofał się w maju 2024 roku, ponieważ klub rzekomo zbytnio go zantagonizował.

Lepsza pozycja wyjściowa

Tak czy inaczej, Vitesse ma pracę do wykonania, która według Edwina Reijntjesa musi rozpocząć cały proces od zera. "Dzięki siatce bezpieczeństwa utworzonej wcześniej przez Stichting Sterkhouders Vitesse Arnhem, możemy w pełni zakończyć sezon" - powiedział.

Dyrektor Vitesse Edwin Reijntjes (R) otrzymał podziękowania za uratowanie klubu jeszcze w sierpniu.
Dyrektor Vitesse Edwin Reijntjes (R) otrzymał podziękowania za uratowanie klubu jeszcze w sierpniu.ČTK / imago sportfotodienst / IMAGO

"To przynajmniej zapewnia nam nieco lepszą pozycję negocjacyjną. W przeciwieństwie do poprzedniego sezonu, teraz nie musimy zajmować się czteromiesięcznymi ramami czasowymi, naszą rosyjską przeszłością i brakiem licencji. Potraktujmy to więc jako pozytywną zmianę".

Na razie Vitesse zajmuje 19. miejsce w Keuken Kampioen Divisie, wciąż bez właściciela i potencjalnie w obliczu kolejnej kary. Pierwszy priorytet dnia: mecz pucharowy w Waalwijk przeciwko RKC.