Zwycięska Polonia Warszawa wyprzedza Wisłę Kraków, która znów zawiodła oczekiwania
Wisła Kraków – GKS Tychy (0:0)
Od zmiany trenera pod koniec sierpnia GKS Tychy pozostaje bez zwycięstwa i stoczył się już na przedostatnie miejsce w tabeli. Gdyby jednak ktoś miał oceniać pozycję na podstawie poniedziałkowego meczu w Krakowie, mógłby mieć pewne wątpliwości. Owszem Biała Gwiazda zaczęła od poszukiwania gola, ale to goście pierwsi zagrozili bramce rywali, gdy Śpiączka w 8. minucie uderzał z dystansu, wprost w ręce Letkiewicza.
Tak rozpoczął się okres co najmniej przyzwoitej gry tyszan, którzy nie tylko doskonale odcinali Wisłę od celnych strzałów, ale też szukali kolejnych wyjść i nieoczekiwanego prowadzenia przy Reymonta. W 33. minucie Daniel Rumin powinien był strzelić, ale jego wślizg na przecięcie piłki okazał się za krótki. Z kolei pięć minut później Jakub Tecław kąśliwie uderzał z dystansu, a Letkiewicz miał pewne problemy z obroną.
Wisła u siebie skończyła 45 minut z dwiema niecelnymi próbami, co rzadko się zdarza. Mało tego, również po przerwie to goście pierwsi zagrozili bramce krakowian. Dopiero w 52. minucie Olivier Sukiennicki tuż zza szesnastki zmusił Marcela Łubika do trudnej interwencji. Gdy zbliżała się godzina na zegarze, Łukasz Zwoliński miał dwie doskonałe okazje jedna po drugiej. Najpierw z „półprzewrotki” wywalczył rzut rożny, a z niego groźną główkę – wciąż Łubik był górą.
Zamiast nieuchronnego gola, końcówka obfitowała w nerwy, przerywane akcje, a nawet kolejne próby rajdów ze strony tyszan. Jeszcze w 93. minucie groźne uderzenie musiał gasić Letkiewicz i to goście mieli ostatni rzut rożny w meczu, który pozwolił im doczekać do końcowego gwizdka.
Polonia Warszawa – Stal Rzeszów (1:0)
Grająca w większości młodzieżowcami Stal Rzeszów przyjechała do stolicy po dwóch porażkach z rzędu. Biorąc pod uwagę rosnącą formę Polonii, oczekiwanie zwycięstwa mogłoby być przesadne. Ale to przyjezdni pierwsi stworzyli groźną sytuację i gdyby lepiej zareagował po 10 minutach gry Andreja Prokić. Celne strzały nie były jednak mocną stroną Stali – mówiąc delikatnie – i remis 0:0 do przerwy utrzymał się głównie dzięki dobrej formie Krzysztofa Bąkowskiego.
Po zmianie stron Czarne Koszule ponownie ruszyły do ataków, a gdy te nie przynosiły ataków, na ostatnie pół godziny pojawili się Zjawiński i Koton. Ten pierwszy szybko oddał pierwsze uderzenie głową, ale niecelne. Drugi przesądził o wyniku spotkania, ponieważ Stal zbyt ospale wracała na swoją połowę po słabo wykorzystanym rzucie rożnym.
Poczobut ruszył z piłką, oddał Terpiłowskiemu, a ten przed bramką znalazł Krzysztofa Kotona, który wsunął piłkę idealnie wzdłuż bocznej siatki. Polonia szukała kolejnych okazji, ale znajdowała jedynie niecelne uderzenia, wygrywając najniższym możliwym wynikiem.
Oba poniedziałkowe wyniki oznaczają, że Polonia Warszawa wskakuje na 10. pozycję, o jedno miejsce i punkt wyprzedzając Wisłę Kraków, z którą zagra zresztą również w 1/8 finału Pucharu Polski. Biała Gwiazda ma w tabeli tylko 19 punktów, ale i dwa mecze zaległe. Stal Rzeszów wygrała tylko jeden z ostatnich pięciu meczów i zsuwa się poniżej strefy barażowej, z kolei dzisiejszy punkcik pozwolił tyszanom wskoczyć ponad Stal Stalową Wolę, wciąż w strefie spadkowej.