Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wisła Kraków reperuje bilans kosztem walczącej Stali Stalowa Wola

Flashscore
Wisła Kraków reperuje bilans kosztem walczącej Stali Stalowa Wola
Wisła Kraków reperuje bilans kosztem walczącej Stali Stalowa WolaSOPA Images Limited / Alamy / Alamy / Profimedia
Kandydaci do spadku nie zdołali postawić tamy Wiśle Kraków, choć zanosiło się na całkiem wyrównany pojedynek. Końcówka pierwszej połowy podcięła Stali skrzydła, a w drugiej kolejne błędy i pech ułatwiły Wiśle wysoką wygraną.

Po rozczarowującym remisie z Tychami Wisła Kraków przyjechała do Stalowej Woli, by wrócić na zwycięskie tory. Miejscowy ZKS nie zamierzał niczego ułatwiać – Stalówka miała przecież bezprecedensową serię pięciu meczów bez porażki. 

Sprawdź szczegóły meczu Stal Stalowa Wola – Wisła Kraków

Biorąc pod uwagę różnicę potencjałów obu zespołów, nikogo nie zaskoczyło lepsze otwarcie Białej Gwiazdy, której piłkarze częściej byli przy piłce i szukali gola. Udało się go zresztą znaleźć tuż po kwadransie, gdy Angel Baena przyjął podanie z defensywy od Jarocha i przelobował wychodzącego z bramki Adama Wilka. Wykończył jakby z łatwością, ale to było bardzo precyzyjne uderzenie.

Lasowiacy nie zamierzali zwieszać głów po straconej bramce i natychmiast zwiększyli presję, przy gromkim dopingu wypełnionego stadionu. Opłaciło się nie odpuszczać. Rzut wolny w 22. minucie wykonywał Patryk Zaucha, a do piłki już przy linii końcowej doszedł Łukasz Furtak. Patryk Letkiewicz myślał, że zamknął bliski słupek, a Furtak mimo wszystko zmieścił piłkę prawie z zerowego kąta.

Nieoczekiwanie Biała Gwiazda znalazła się w kłopotach i miejscowi uwierzyli, że mogą pójść za ciosem. Nie poszli, choć wydawało się, że zmierzają przynajmniej do remisu w pierwszej połowie, zwłaszcza po zatrzymaniu Rodado przez Wilka w 37. minucie. 

Nic z tego, sekundy później rzut rożny skończył się golem. Po główce świętował Mariusz Kutwa, ale bramkę zapisano Wilkowi, który przy próbie interwencji sam niefortunnie wpakował piłkę do siatki. Pech nie opuszczał go w kolejnej sytuacji, gdy zza pola karnego uderzał Sukiennicki. Wilki rzucił się nieźle, ale rykoszet zmienił tor lotu i było 3:1 po 40 minutach.

Dwa szybkie ciosy przed przerwą to było za mało – tak musiał uznać Angel Rodado, który już po 17 sekundach drugiej odsłony strzelał… tyle że haniebnie niecelnie. Gospodarze liczyli jeszcze na gola kontaktowego, ale marzenia o punktach pogrzebał jeden błąd. W 56. minucie Bartłomiej Kukułowicz zlekceważył rywala za plecami, a Łukasz Zwoliński zabrał mu piłkę, oddał Jesusowi Alfaro i ten z łatwością strzelił na 4:1. 

Temperatura spotkania wyraźnie spadła, choć piłkarze Stalówki starali się rozgrzewać swoich kibiców. Drugiej bramki szukali uporczywie do końca, częściej jednak polegając na indywidualnych zrywach niż na agresywnej, wysokiej grze zespołu z pierwszej połowy. W 78. minucie Letkiewicz wybronił uderzenie Zauchy przy samym słupku, po którym obaj ucierpieli. 

Ostatnie słowo należało do przyjezdnych, gdy w 84. minucie Kiakos poszedł z piłką lewym skrzydłem i znalazł podaniem po ziemi Łukasza Zwolińskiego przed bramką. Ten zbyt łatwo zmylił dwóch obrońców i wpakował piątą bramkę. 

Niewiele jednak brakowało, by osłodę stalowowolanom zapewnił Bartosz Pioterczak na dwie minuty przed końcem. Młodzieżowiec dostał piłkę na skraju pola karnego, przymierzył, a jego efektowny strzał obił słupek bramki Letkiewicza. Gospodarze kończą pokonani, choć kibice nie będą mieli do nich żalu za postawę zespołu – była wyraźnie lepsza niż na początku sezonu. Poprawy pozycji jednak nie ma, Stalówka pozostaje przedostatnia. Wisła za to notuje skok w górę, na ósme miejsce.

Statystyki meczu Stal Stalowa Wola - Wisła Kraków
Statystyki meczu Stal Stalowa Wola - Wisła KrakówFlashscore